tag:blogger.com,1999:blog-42627869031782255652024-03-12T21:21:27.592-07:00Jeśli zechcesz pozostać...jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.comBlogger569125tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-69483099317295688872020-07-08T11:02:00.000-07:002020-07-09T00:32:15.979-07:00Niebieska marynarka<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe
matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało
jak kawałek wymiętej szmaty niedbale rzuconej na krzesło. Jego widok wzruszał.
Jeszcze nie było gotowe, nie miało sił ani odwagi, żeby wyrwać się z tej
przestrzeni, w którą ktoś wcisnął je przed laty, nie pytając o zgodę, nic z nim
nie ustalając. Biedne, niezdarne ciało ograniczone pragnieniem akceptacji,
tłamszone ciągłą potrzebą życia w stadzie, karmiące się złudzeniami, mój
ziemski futerał, tymczasowe siedlisko podlegające prawom rozkładu. Mimo to
lubiłam je bardziej niż poprzednie i rzadko kiedy opuszczałam w obawie, że
samotne zrobi coś nierozważnego, ale teraz, widząc je bezpieczne, uśpione
spokojem niczym rosochata wierzba ciszą skutej lodem rzeki, delikatnie się z
niego wyślizgnęłam i lewitując kilka metrów nad wzorzystym parkietem hali
sportowej, zaczęłam podążać w kierunku smugi światła przecinającej powietrze
rozdęte od pustych słów, oklasków, brzęczenia odznaczeń wpiętych w klapy
marynarek, chrząkania i westchnień. Smuga światła nie miała nic wspólnego z tym
ludzkim jarmarkiem głupoty. Była inna, nieziemska i emanowała ciepłem, jakiego
nigdy nie doznałam wciśnięta w futerał ciała. Postanowiłam nie wracać.</div>
<div style="text-align: justify;">
***<br />Lubiłam je obserwować, jak szamocą się bezradnie niczym muchy w sieci pajęczej,
nieświadome oszustwa, pełne złudzeń, tłumionych, odkładanych na jutro,
pragnień, próbujące za wszelką cenę odpędzić myśli o nieuchronnym końcu, czasem
żałosne, jakby życie było teatrzykiem w niedzielnej szkółce. Nigdy żadnej nie
dopuściłam wystarczająco blisko, żeby mogła poczuć mój strach, a bałam się
równie mocno jak one. Teraz przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Wszystkie
troski, wspomnienia, myśli, którymi syciłam się za dnia, gasły we mnie, jak
gasną iskry w chłodnym powietrzu nocy.<br />***</div>
<div style="text-align: justify;">
Było coś jeszcze, co powstrzymywało mnie przed zerwaniem nici. Wahałam się,
zwlekałam, trwając w niemym oczekiwaniu, napięta do granic możliwości niczym
skóra chwilę przed przyjęciem pieszczoty, a potem wszystko nagle zaczęło
blaknąć, zatracać barwy i rozmazywać się, a nić łącząca mnie z ludźmi stawała
się coraz cieńsza, prawie niewidoczna.<br />***</div>
<div style="text-align: justify;">
Broniłam się przed tym, jak wówczas mniemałam, destrukcyjnym uczuciem, nie
zdając sobie sprawy, że to właśnie ono, nic innego, niesie wyzwolenie. Z
początku odzywało się raz na jakiś czas, nieśmiało, subtelnie, prawie
niezauważalnie, jak muśnięcie serca łodyżką pokrzywy, potem coraz częściej,
coraz głośniej, właściwie każdego ranka, kiedy klęcząc nad sedesem, wyrzucałam
z siebie zawartość żołądka. Chwilowa ulga tuż po była wtedy błogosławieństwem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Nic nie odczuwać jest większym przekleństwem niż czuć ponad
miarę.</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8omy4P-oVtE/XwYKKiBghEI/AAAAAAAAL-0/Yk89lpw6_MsHl_XamtfF2N6HUvU5adguQCLcBGAsYHQ/s1600/IMG_20180726_163857.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="358" src="https://1.bp.blogspot.com/-8omy4P-oVtE/XwYKKiBghEI/AAAAAAAAL-0/Yk89lpw6_MsHl_XamtfF2N6HUvU5adguQCLcBGAsYHQ/s640/IMG_20180726_163857.jpg" width="640" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-2301387761231344422020-06-20T04:46:00.002-07:002020-06-20T04:51:28.120-07:00Kruszyna<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kruszyna była tam od zawsze.
Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd
wzięło się drzewo, kto je posadził przy brzozowym pniu ławki, na której lubiła
siadywać w dzieciństwie Agnes. Może nasionko przyleciało z wiatrem, może
przyniósł je ptak, a może sąsiad przywiózł z lasu. Kiedy starzec wracał z
pracy, Agnes wspinała się na ławeczkę, wychylała zza płotu jak z bezpiecznej
twierdzy i patrzyła na klacz Bertę ciągnącą wóz wypełniony po brzegi pniami
drzew albo snopkami żyta. Przemawiała pieszczotliwie do zwierzęcia. Sąsiad
cmokał głośno, gdy klacz zwalniała i zwracała łeb ku dziewczynce z nadzieją, że
dziecięca dłoń obdaruje ją kostką cukru. Agnes uśmiechała się, wsuwała smakołyk
w pysk ulubienicy i znikała na powrót w kryjówce. Spędzała tam długie godziny.
Zatopiona w marzeniach nie słyszała matki krzątającej się po podwórku
leśniczówki. Kruszyna była początkowo niemą towarzyszką jej rozmyślań.
Delikatny pęd przytulony do sztachety wydawał się nieobecny. Zasłuchany w myśli
dziecka uczył się tajemniczej, fascynującej mowy. Kiedy kruszyna po raz
pierwszy zakwitła, Agnes usłyszała jej śpiew.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-aKaNxJqtfBY/Xu33BFI9llI/AAAAAAAAL-A/54ri2oJ5NpQGie7qi51uNhcAS3WMZarbgCLcBGAsYHQ/s1600/02210078.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-aKaNxJqtfBY/Xu33BFI9llI/AAAAAAAAL-A/54ri2oJ5NpQGie7qi51uNhcAS3WMZarbgCLcBGAsYHQ/s640/02210078.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-46284453399608142812020-06-19T09:49:00.001-07:002020-06-19T09:56:08.373-07:00Powrót<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wracała. Adam miał po nią
wyjechać na dworzec. Zupełnie jak za studenckich czasów, pomyślała, tylko tym
razem nie będzie margerytek ani namiętnych pocałunków. Spojrzała na zegarek,
jedyny prezent od Adama, który zabrała do nowego świata. Dochodziła właśnie
trzynasta, kiedy pociąg wtoczył się na peron. Kiedyś to miejsce tętniło życiem,
dziś dworzec zionął pustką. Przy wejściu do poczekalni stał Adam. Nic się nie
zmienił, przystojny brunet, za którym oglądały się wszystkie dziewczyny w
mieście. Czemu oświadczył się akurat jej? Ich małżeństwo od początku było
skazane na porażkę, mimo to zgodziła się za niego wyjść. Nie kochała Adama, on
za to szalał za nią, ale czy to teraz ważne... Wracała po latach, nie dla
niego, nie dla tej garstki wspomnień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Cześć, Weronika. Wyglądasz jak
zawsze pięknie... - powiedział, sięgając po jej bagaż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie cierpiała tych farmazonów i
Adam doskonale o tym wiedział. Prawienie komplementów uważała za puste i
bezcelowe, zwłaszcza gdy mówił je każdej spotkanej kobiecie. Po co jednak
wracać do przeszłości, zwłaszcza teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie musiałeś po mnie wyjeżdżać
na dworzec, znam drogę do sądu. Autobusy przecież kursują - bąknęła i usadowiła
się na przednim siedzeniu opla.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Adam milczał. Lekko przekręcił
kluczyk w stacyjce, silnik zawarczał, a z głośników popłynęła muzyka. To do
niego podobne, sentymentalny głupek, pomyślała zirytowana, wsłuchując się w
słowa dobrze znanej piosenki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Masz kogoś? - zapytała jakby
mimochodem, a gdy nie odpowiedział, drążyła dalej: - Dlaczego pytam? Oj, nie
myśl sobie nie wiadomo czego... Po prostu zaskoczyłeś mnie! Przez tyle lat nie
zgadzałeś się na rozwód, a tu nagle taka zmiana. Pomyślałam, że w grę wchodzi
jakaś kobieta... Mam rację, jest ktoś? To coś poważnego, tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Cisza. Nawet na nią nie spojrzał,
tylko mocniej nacisnął pedał gazu. Poczuła, że przyspieszają. O tej godzinie na
drodze pustki, tylko od czasu do czasu przemykał obok nich tir. Zawsze bała się
tych kolosów, ale od początku był z niej marny kierowca. Zazwyczaj prowadził
Adam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Rozumiem, nie moja sprawa... -
szepnęła, starając się zdusić w sobie wzbierającą złość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dupek, jak mogłam za niego wyjść,
pomyślała. Nie różnił się niczym od innych mężczyzn. Przez pewien czas łudziła
się, że właśnie przy nim odnajdzie upragniony spokój, tymczasem Adam chciał
czegoś więcej. Nie była gotowa na macierzyństwo, nigdy nie będzie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zza zakrętu wyłoniła się kolejna
ciężarówka z naczepą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Zawsze kochałem ciebie,
Weroniko. Nie ma nikogo innego... - Głos mężczyzny brzmiał jakoś dziwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tylko na chwilę oderwała wzrok od
pędzącego w ich kierunku tira. Adam był blady, ale spokojny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nigdy nie będzie... -
powtórzył, jakby czytał w jej myślach. - Nigdy...<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nagłe szarpnięcie, pisk opon i
huk. Poczuła, jak jakaś ogromna siła wyrywa ją do przodu. Chciała jeszcze
krzyknąć, zaprotestować, ale jej usta już się nie poruszyły.</span><o:p></o:p></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Erx-vDVrq1I/XuzshcXJsNI/AAAAAAAAL9k/uW-S2zYjVYIQdEVaO908ihYg40kYvqnzQCLcBGAsYHQ/s1600/02210032.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Erx-vDVrq1I/XuzshcXJsNI/AAAAAAAAL9k/uW-S2zYjVYIQdEVaO908ihYg40kYvqnzQCLcBGAsYHQ/s640/02210032.JPG" width="480" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-26900876232220126392020-06-17T04:34:00.003-07:002020-06-17T04:41:23.418-07:00Bajka nie dla dzieci o tym, jak niespodziewanie trafiła mi się fucha<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">List przyszedł z poranną pocztą. Z początku zdziwiłam się.
Taki opieczętowany na czerwono? Co to znaczy? A dlaczego? A może nie otwierać?
Wyrzucić? Otworzyć, przeczytać, a dopiero potem wyrzucić? Tak, otworzyć! Nie
był długi. Kilka zdań napisanych komputerową czcionką z pieczęcią i zamaszystym
podpisem na końcu: "Droga pani, jak pani zapewne wie, czytać lubimy,
czytać chcemy i czytać będziemy. Od najbliższego roku pod nóż idą dzieła
naszych wspaniałych noblistów. Będziemy czytać głośno, na co dzień i od święta,
w domach, szkołach, fabrykach, firmach, bankach, sklepach i na ulicy, tam,
gdzie trzeba, aby w narodzie wykuwać serce silne, twarde i nieustępliwe.
Zwracamy się więc do pani o pomoc w dostosowaniu do potrzeb tej szczytnej idei
dzieła naszego uwielbionego i nieocenionego noblisty - Czesława Miłosza. W
osobnej paczce przesyłamy egzemplarz "Zniewolonego umysłu",
podkreślone frazy należy poprawić. Z naszej strony możemy zapewnić panią o
dozgonnej wdzięczności i wypłaceniu wynagrodzenia w wysokości przekraczającej
pani najśmielsze marzenia."<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niedowiary! Przeczytałam znowu, a potem jeszcze po
kilkakroć, aby sprawdzić, czy się nie mylę w interpretacji, i przyjęłam ofertę.
Dzieło Miłosza przerabiam już dzień trzeci, a końca nie widać...<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-align: justify;">"Niezgodność słów z rzeczywistością mści się, nawet
jeżeli autor działa w dobrej wierze."*</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-align: justify;">No nie, to się nie nadaje! Jakżeż on mógł napisać tak zawile? Nie da się tego
czytać! To trzeba zmienić, przekomponować albo w ogóle wyciąć! Tak, wyciąć!
Przynajmniej licealiści się ucieszą... </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-align: justify;">Jaki morał z tego?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
*Cz. Miłosz "Zniewolony umysł"</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-3pYkYqtLMAo/Xun_oOa-LTI/AAAAAAAAL9E/X70cSY_vuEUlxZybQdjuGMiJIcHIGaptgCLcBGAsYHQ/s1600/02280026.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-3pYkYqtLMAo/Xun_oOa-LTI/AAAAAAAAL9E/X70cSY_vuEUlxZybQdjuGMiJIcHIGaptgCLcBGAsYHQ/s640/02280026.JPG" width="480" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-78476533924626061052020-06-16T08:04:00.000-07:002020-06-16T08:11:23.358-07:00Bajka nie dla dzieci o tym, że nawet z pozoru niewinne przekleństwo może wywołać awanturę<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czasem na świecie dzieją się
niewytłumaczalne rzeczy. Dziś na przykład, gdy tylko zjadłam śniadanie i
zabrałam się do mycia naczyń, wypadła mi z ręki szklanka, taka zwykła, gładka,
bez żadnych wzorków i grawerów. Lecąc, zahaczyła o blat kuchenny, potem o taboret
babci, który niebezpiecznie zachybotał z powodu jednej krótszej nogi, a na
koniec uderzyła o podłogę, roztrzaskując się z hukiem do imentu. To właśnie
wtedy wymsknęło mi się brzydkie słowo. Po prostu wymsknęło się i tyle. Zdarza
się każdemu! No nie mów, że nie... tobie też na pewno! I wszystko skończyłoby
się pewnie na tym upadku i ewentualnym posprzątaniu szkła, ale życie jest
nieprzewidywalne i lubi zaskakiwać. To niewinne przekleństwo podchwyciła
ściana, bo ona lubi takie perełki i z nudów wychwytuje je uszami specjalnie do
tego przeznaczonymi. Przechwyciwszy brzydkie słowo, pobawiła się nim trochę jak
piłeczką, poigrała jak kotek z myszką - przestawiła w nim literki, dodała to i
owo. W każdym razie bawiła się tak długo, aż w końcu znudziła się całkiem i
wyrzuciła przekleństwo przez okno, kłując nim w ogon wiewiórkę skaczącą po
konarze drzewa, a wiewiórka jak to wiewiórka, jest płochliwa... najpierw
zapiszczała, jakby ktoś odzierał ją z rudego futerka, a potem wrzasnęła na cały
pyszczek:<br />
- Auu, mój ogon!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie myśl czasem, że na tym się
skończyło. O nie! Wiewiórka, wściekła z bólu, wyrwała z ogona brzydkie słowo
tak, jak pozbywa się spod paznokcia drzazgi i zamachnąwszy się solidnie,
cisnęła nim w dzikiego gołębia, a on...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uwierz mi, awantura zrobiła się
potworna. Nie było wyjścia, spakowałam w koszyk kilka smakołyków i uciekłam
gdzie pieprz rośnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jaki morał z tego?</span><o:p></o:p></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-AhHdnfn_SX0/XujfAJ34QqI/AAAAAAAAL8w/CX2GBF6B7n4rbD6YphhaiWB2v9JTzXnuwCLcBGAsYHQ/s1600/02280027.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-AhHdnfn_SX0/XujfAJ34QqI/AAAAAAAAL8w/CX2GBF6B7n4rbD6YphhaiWB2v9JTzXnuwCLcBGAsYHQ/s640/02280027.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-33812551256470560282020-06-15T04:42:00.000-07:002020-06-15T04:43:19.461-07:00Wycieczka misia Tomka<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miś Tomek uwielbia odwiedzać przedszkolaków. Dzieci zawsze
czekają na niego z utęsknieniem. Szybciutko jedzą obiad, sprzątają, a kiedy miś
wchodzi do przedszkolnej sali, są już gotowe do powitań i uścisków. Traktują go
jak najlepszego przyjaciela, uśmiechają się mile, cieplutko go przytulają,
głaszczą czule po pyszczku, a potem sadzają na honorowym miejscu jak na tronie
króla, żeby było mu wygodnie razem z nimi słuchać bajeczki. Miś zawsze przynosi
ze sobą do przedszkola jakiś prezent. Lubi czytać, więc najczęściej jest to
książeczka. Gdy już dzieci grzecznie siedzą na dywanie, zaczyna się wielkie
czytanie, słuchają wszyscy - miś, przedszkolaki i panie.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tego dnia, o którym chcę wam opowiedzieć, miś wraz z dziećmi
wyszedł na plac zabaw. Świeciło piękne słoneczko, na drzewach złociły się
liście klonu, a po niebie płynęły obłoki, białe i puszyste jak wata cukrowa. W
taki dzień nie ma co siedzieć w przedszkolu - wycieczka na plac zabaw to
wspaniały pomysł.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miś od razu wskoczył na zjeżdżalnię, nie wiedząc, że
przedszkolaki robić tego nie powinny - tak mówi regulamin. Muszą dorosnąć,
pójść do pierwszej klasy, dopiero wtedy ziuuuum z góry na dół.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przepraszam - powiedział Miś, czerwieniąc się jak
truskawka, dygnął grzecznie, przestąpił z nogi na nogę, a potem hyc...
szybciutko zajął sobie miejsce na huśtawce.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Żeby polecieć w górę jak rakieta, trzeba być odważnym i
mocno się trzymać. Miś to kaskader, rozhuśtał się pożądnie, siup w górę, prawie
pod obłoki, nie boi się wcale, nawet nie mruży oczu, gdy się wznosi! Huśtanie
jest wspaniałe! Husiu! Husiu! Ale co to? Po gałęzi drzewa kica jakieś
zwierzątko! Ale piękne! A jakie zwinne! Ma długi, rudy ogon, futerko w kolorze
kasztanów, milutki pyszczek, oczka jak węgielki, błyszczą w słońcu, iskierki,
delikatne uszy zakończone pędzelkami.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Kim jesteś? - pyta zachwycony miś.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jestem wiewiórką - piszczy zwierzątko i biegnie między
drzewa poszukać wśród liści smakołyków, które zaniesie do swojej dziupli. Ach,
będą zapasy na zimę!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Pomogę ci szukać! - woła miś.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szukają razem, tylko szeleszczą liście i ziemia się trzęsie!
Dzieci im pomagają. Wiewiórka troszeczkę się ich boi, najpierw ostrożnie
wycofuje się, chowa za pień drzewa, a potem kic kic i już jest w dziupli
schowana po same uszy!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Oj, dzieci - upomina przedszkolaki pani Kasia. - Bądźcie
cichutko, nie krzyczcie, wiewiórka to bardzo płochliwe zwierzątko.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pani Kamilka przystawia paluszek do buzi:<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ciiii... Ciiii...<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przedszkolaki zaczynają chodzić na paluszkach, ostrożnie
wygrzebują z liści kasztany, żołędzie, orzechy, pod świerkiem znajdują szyszki.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To dla ciebie, maluchna... - szepczą pieszczotliwie,
kładąc zebrane skarby pod drzewem, w którym wiewióreczka ma swoje mieszkanie,
potem odchodzą na paluszkach, cichutko, bezszelestnie... A miś patrzy, jak
zwierzątko zwinnie zanosi smakołyki do dziupli.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ach, jaka piękna ta wiewióreczka! - wzdycha, wygodnie
siedząc na złocistych liściach klonu jak na mięciutkiej poduszeczce. - Napiszę
o niej bajeczkę, o niej i o dzieciach!</span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6oR9WANMFLg/Xudeix0azII/AAAAAAAAL8Q/jcsgLrzhJCIPaPMI81WSuo4MDRnUc6zjgCLcBGAsYHQ/s1600/03070028.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-6oR9WANMFLg/Xudeix0azII/AAAAAAAAL8Q/jcsgLrzhJCIPaPMI81WSuo4MDRnUc6zjgCLcBGAsYHQ/s640/03070028.JPG" width="640" /></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-35797118076086946582020-06-11T02:51:00.000-07:002020-06-11T04:48:02.217-07:00Król mokradeł fr.6<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ania, siedząc na pniu powalonej przez wichurę gruszy, plotła
wianek z bławatków i jaskrów. O tej porze roku na okolicznych łąkach rosło
mnóstwo kwiatów. Było coś niesamowitego w zestawieniu tych dwóch, jakże
różnych, światów – ten Ani tętnił życiem, jasnym i magnetycznym, (nie potrzebował otulać się kocem, aby utrzymać ciepło), mój z wolna
pogrążał się w mroku. Czasem, kiedy wydaje się, że wszystko stracone,
niespodziewanie przychodzi ratunek. </span></span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zdziś świetnie potrafi opowiadać! - kontynuowała Ania. - Zresztą sama słyszałaś...</span></span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Słyszałam. W pracowni mistrza Zdzisia spędziłyśmy kilka godzin. Muszę przyznać, że zapach drewna dobrze mnie usposabiał. Może zamiast w szkole, powinnam zasuwać w pracowni rzeźbiarskiej albo w tartaku, tylko czy widok kaleczonych drzew pozwoliłby mi wieczorem zasnąć, czy nie prześladowałby mnie jęk konającego życia... </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-pBvHOTCR_9A/XuH-GXLg-5I/AAAAAAAAL7o/wwBidDHqpKEdovmCl07T-2CxdHmFB7q2QCLcBGAsYHQ/s1600/P0010095.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-pBvHOTCR_9A/XuH-GXLg-5I/AAAAAAAAL7o/wwBidDHqpKEdovmCl07T-2CxdHmFB7q2QCLcBGAsYHQ/s640/P0010095.JPG" width="640" /></a></span></span></div>
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-67346353162938843172020-06-11T01:22:00.001-07:002020-06-11T01:22:53.482-07:00Miś Dyzio - Pod choinką<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miś Dyzio obudził się w dobrym humorku i
od razu spojrzał w okno. Na zewnątrz jak okiem sięgnąć wszystko było okryte
śnieżną bielą niczym kołderką - płot, po którym skakały wróble, świerki
objuczone szyszkami, żywopłot, ławeczki, a nawet winogron i słup elektryczny.
Ach, jak pięknie! Nic, tylko ulepić bałwana, pomyślał miś i uśmiechnął się od
ucha do ucha. Taki uśmiech to objaw szczęścia, a Dyzio tego ranka był
szczęśliwy, co ja piszę, był najszczęśliwszym misiem na świecie. Od dawna nie
czuł się tak wspaniale. Wygramolił się więc z łóżeczka, ziewnął, przeciągnął
leniwie i usadowił wygodnie pod choinką. Miś siedzący pod świątecznym drzewkiem
może oznaczać tylko jedno - prezent!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Prezenty lubi dostawać każdy, a chyba
najbardziej dzieci. Taki podarowany miś znaczy dla nich więcej niż wszystkie
skarby świata, kochają go całym sercem i za nic nie chcą go stracić. Dyziowi
było dobrze pod choinką, mięciutko i ciepło, o wiele wygodniej niż na sklepowej
witrynie. Co chwilę spoglądał na mieniące się w świetle lampek ozdoby, na
srebrzyste łańcuchy, kolorowe bombki, pajacyki, aniołki, cukierki zawinięte w
złotko i zdobione lukrem pierniki, spoglądał, uśmiechał się i marzył. Misie
takie już są, po prostu takie się rodzą i choćby nie wiem, co się działo wokół,
spostrzegają wszystko przez różowe okulary. Dyzio był marzycielem, ale nie
tylko - wierzył, podobnie jak ja, że miłość jest najważniejsza na świecie, nic
więcej... reszta to tylko dodatek, błyszcząca w świetle lampek ozdoba,
świecidełko, które cieszy przez chwilę, a potem znika, wypala się niczym zimne
ognie, złuda. Niektórzy twierdzą, że taka wiara jest naiwna, bzdurna, nikomu
niepotrzebna, przeżytek. Nie słuchajcie ich! Spójrzcie na misia Dyzia, na jego
rozmarzoną minkę, na cudowne, poczciwe oczka, w których przegląda się światło
gwiazd - komuś takiemu można zaufać...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wróćmy jednak pod choinkę. Kiedy jest
się szczęśliwym misiem, chciałoby się podzielić tym niezwykłym uczuciem ze
wszystkimi tak jak opłatkiem w czasie Wigilii. Właśnie wzeszła pierwsza
gwiazdka, błyszczy mocniej niż zwykle, jakby chciała coś ważnego przekazać,
zdradzić jakąś wielką tajemnicę - marzenia, nawet te z pozoru niemożliwe,
czasem się spełniają, dlatego nigdy, przenigdy nie wolno z nich rezygnować! Miś
Dyzio ma już swój dom, cieplutki i pachnący, wymarzony, z choinką i kolędami, a
co najważniejsze - czuje się w nim kochany. Czy można chcieć czegoś więcej?</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/--6ialfQgPNg/XuHpy8yCrvI/AAAAAAAAL7c/pqKUx18rBFoAf_pwHAB2MfxvpQhYONd8QCLcBGAsYHQ/s1600/CAM04749.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/--6ialfQgPNg/XuHpy8yCrvI/AAAAAAAAL7c/pqKUx18rBFoAf_pwHAB2MfxvpQhYONd8QCLcBGAsYHQ/s640/CAM04749.jpg" width="480" /></a></span></div>
</div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-25665815579238829242020-06-10T08:55:00.001-07:002020-06-10T10:04:41.019-07:00Król mokradeł fr.5<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zapadający zmierzch wydłużył cienie drzew rozsianych niczym rodzynki w cieście po pokrytych zielskiem łąkach. Owe cienie, bezgłośnie pełzające po ziemi, tworzyły szczególną mozaikę, niezwykle malowniczą i ekspresyjną. Patrząc na tę grę światła i ciemności, wsłuchiwałam się w pomrukiwania
puszczyka. Nie bez przyczyny ptaki te kojarzono kiedyś z posłańcami śmierci i wszelakich nieszczęść. Bezwiednie zapracowały sobie na ten wizerunek samym tylko śpiewem, </span></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">bardziej przypominającym demoniczny śmiech z zaświatów niż odgłosy wydawane przez istotę z krwi i kości, kruchą i delikatną, śmiertelną.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-xhnhrgAVemc/XuECWrN5UTI/AAAAAAAAL7Q/hggiugHH0fEMsQS4RSNuwxVE1oXpZQYZACLcBGAsYHQ/s1600/P0010081.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-xhnhrgAVemc/XuECWrN5UTI/AAAAAAAAL7Q/hggiugHH0fEMsQS4RSNuwxVE1oXpZQYZACLcBGAsYHQ/s640/P0010081.JPG" width="640" /></a></span></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> <o:p></o:p></span><br />
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-69281499966966778472020-06-09T22:51:00.001-07:002020-06-09T22:51:15.077-07:00Miś Dyzio - Na sklepowej witrynie<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Miś Dyzio nie pamięta momentu swoich
narodzin, choć bardzo by chciał wiedzieć, jak to jest, gdy przychodzi się na
świat... Co wtedy się czuje? Czy od razu jest się kochanym przez dzieci, czy
może trzeba do tego szczypty magii? I czy z tymi narodzinami jest tak jak w
misiowych opowieściach - jakby weszło się nagle do ogrodu pełnego kwiatów,
pszczół i pysznego miodu albo tak, jakby po zjedzeniu papryczki schrupało się
piernika z choinki? Wyobraźnia to najzdolniejszy artysta, który potrafi
wszystko, nawet ze zwykłych rzeczy czyni cuda. Wystarczy tylko troszeczkę jej
zaufać. Miś zamknął więc oczy, mocno zacisnął powieki i wtedy stało się coś
niesamowitego, coś, czego nikt w ogóle się nie spodziewał - zamiast momentu
narodzin wyobraźnia podsunęła mu zgoła inny obraz, ale o tym za chwilę...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na sklepowej witrynie mieszka mnóstwo
zabawek, a każda marzy skrycie, żeby ktoś ją kiedyś kupił, zabrał do
cieplutkiego, pachnącego domu, a potem... kto wie, może pokochał całym sercem?
Gdy tylko odzywają się dzwoneczki zawieszone na drzwiach wejściowych do sklepu,
zabawki natychmiast milkną, ustają między nimi wszelkie kłótnie, zabawy, jakby
ktoś nagle machnął czarodziejską różdżką i zatrzymał czas, potem powoli, niczym
na wybiegu dla modelek jedna zabawka przed drugą stara się pokazać to, co ma w
sobie najlepsze, przysłowiowy atut, który czyni ją wyjątkową, jedyną w swoim
rodzaju. Dyzio jeszcze nie wiedział, co by to mogło być w jego przypadku - czy
mięciutkie futerko, a może czarny guziczek nosa albo oczy błyszczące tak
pięknie, jakby przeglądały się w nich wszystkie gwiazdy jednocześnie? Jestem
zwyczajnym misiem... A co jeśli nie ma we mnie nic wyjątkowego, jeśli nikt nie
zechce mnie kupić, martwił się, spoglądając tęsknie za okno na lecące z nieba
puszki śniegu. Właśnie zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, a to przecież
magiczny czas, kiedy zdarzyć się może dosłownie wszystko, nawet coś, co wydaje
się niemożliwe. Nie smuć się, misiu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W chwili, gdy miś zamknął oczy, aby
unieść się na skrzydłach wyobraźni wysoko, wyżej niż gwiazdy, do krainy
fantazji, tam, gdzie o świcie rodzą się wyśnione przez dzieci pluszaki,
pajacyki i lalki, dzwoneczki przy drzwiach wejściowych zadzwoniły cichutko,
delikatnie, jakby trącił je wiatr albo dotknęły skrzydełka wróżki. Gdy miś
usłyszał dźwięk dzwoneczków, jego mięciutkie uszy natychmiast drgnęły jak
antenki, a serduszko zabiło mocno, mocniej niż zwykle. Może jakiś dobry
czarodziej na ułamek sekundy zaczarował je, a może... może mądre serduszko
odgadło coś, czego oczka zobaczyć jeszcze nie mogły? Tak, moi drodzy, serduszko
podpowiedziało misiowi, że tego dnia wydarzy się coś niezwykłego, coś, co na
zawsze odmieni jego los, jednak oczy pozostawały wciąż zamknięte... Tak bywa na
świecie, że to, co ważne, przychodzi niespodziewanie, zakrada się do naszego
serca, nie puka wcale, jakby chciało zrobić nam niespodziankę albo zaskoczyć
nas, trochę przestraszyć, a potem utulić i pocieszyć, pokochać naprawdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">To Co Ważne jest bardzo uparte. Jeśli
raz coś postanowi, nie spocznie, dopóki nie osiągnie celu. Tamtego dnia stanęło
na schodkach do sklepu i przebierając nogami dla rozgrzewki, zaczęło uważnie
przyglądać się przechodzącym ludziom. Oczywiście miało w tym swój cel, na razie
nieznany nikomu. Wszyscy gdzieś się spieszyli. Nerwowo spoglądali na zegarki i
wzdychali ciężko, jakby zbliżał się nie świąteczny czas, ale koniec świata,
kres ludzkości, totalna katastrofa. Nikt nie zwracał uwagi ani na sklep z
zabawkami, ani na misia Dyzia siedzącego z rozanieloną miną na wystawie, ani na
To Co Ważne powoli zmieniające się w śniegowego bałwanka. Ach, gdyby ci ludzie
choć na chwilę zwolnili tempo, na pewno dostrzegliby, jaki świat jest piękny i
że To Co Ważne stoi tuż obok, na wyciągnięcie ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Śnieg sypał nieprzerwanie, okrywając
bielą domy, samochody i ulice. Nadchodził zmierzch, a To Co Ważne wciąż stało
przed sklepem z zabawkami, uparte i cierpliwe, choć zmarzło niemiłosiernie i
skuliło się do wielkości śnieżnej gwiazdki, takiej, którą jeśli położycie na
ciepłej dłoni, roztopi się i zniknie. Czekało... Teraz, gdy o tym opowiadam,
wiem, że tak musiało być, że czasem warto na coś poczekać, aby potem sycić się
szczęściem do woli, ale wtedy... wtedy bardzo się martwiłam. Ech, To Co Ważne
gotowe się przeziębić, złapać katar, kaszel, myślałam ze smutkiem. Było zimno,
prawie tak zimno jak w bajce o dziewczynce z zapałkami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zegar na ratuszowej wieży właśnie wybił
siedemnastą, gdy To Co Ważne nagle się poruszyło, jakby ktoś nacisnął w nim
jakiś tajemny guziczek, rozprostowało ramiona, podskoczyło w miejscu,
strząsając z ubranka resztki śniegu, a potem pochyliło się do przodu, lekko
ugięło w kolanach nogi i niczym skoczek na starcie odbiło się od schodka. Nie
leciało zbyt daleko, o nie, przecież nie o bicie rekordu tu chodzi, nie o
miejsce na podium, złoty medal, laury czy oklaski, lecz o coś znacznie
ważniejszego... o to, aby trafić pod właściwy adres. Serce, w którym To Co
Ważne zamieszka, nie może być przecież byle jakie, nie może być ani za ciasne,
ani za luźne, musi być w sam raz, dopasowane - przytulne, cieplutkie i
delikatne, a przede wszystkim zdolne do pokochania takiego marzyciela jak miś
Dyzio. Ma to być prawdziwe serce wrażliwego człowieka! Autentyk! Nie jakiś
bubel, w którym zawsze jest chłodno i nigdy nie wiadomo, co mu za chwilę
strzeli do głowy. Musicie wiedzieć, że To Co Ważne w wyszukiwaniu właściwych
serc jest specjalistą. Tym razem też wybrało odpowiednie, jakby uszyte na
miarę, wymierzyło odległość i hop... skoczyło! Ach, jak tutaj miło, cieplutko,
pomyślało, kiedy już znalazło się w środku, a potem... potem postanowiło, że
zostanie już tam na zawsze. Usiadło sobie wygodnie, roztarło zziębnięte stópki
i wzięło się do roboty.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-p4CG6TmpuzI/XuB0v-moJXI/AAAAAAAAL7E/roc7xEEUJhcNtqjbEHgtAU8fHNNKKMlrQCLcBGAsYHQ/s1600/CAM04660.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-p4CG6TmpuzI/XuB0v-moJXI/AAAAAAAAL7E/roc7xEEUJhcNtqjbEHgtAU8fHNNKKMlrQCLcBGAsYHQ/s640/CAM04660.jpg" width="480" /></a></span></div>
<br />
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-1133606419334509652020-06-08T21:59:00.000-07:002020-06-09T10:46:21.083-07:00Miś Dyzio - Dedykacja<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wierzycie w czary? Na przykład w to, że
pluszowe misie potrafią poruszać się, uśmiechać i rozmawiać jak człowiek?
Oczywiście to wielka tajemnica misiów, dlatego musicie obiecać, że nie powiecie
o tym nikomu, przynajmniej nikomu z dorosłych. Oni zapomnieli, że kiedyś byli
dziećmi, na szczęście nie wszyscy - niektórzy wciąż noszą w sercu iskierkę
wiary w niemożliwe i to właśnie im postanowiłam zadedykować tę książeczkę. Do
jej napisania skłoniła mnie znajoma, która przyjaźni się z misiem. Tak, z
misiem, daję słowo, z mięciutkim, pluszowym misiem o wesołych, rozmarzonych
oczkach, czarnych i błyszczących jak węgielki! To najpiękniejsza przyjaźń pod
słońcem, taka, na którą czeka się przez całe życie - przyjaźń między misiem i
dorosłym.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Y-MAwsqGzMw/Xt8XDOjfieI/AAAAAAAAL6k/_3BseWMLfqwCh3LsUu_sgjQXsJENItrrgCLcBGAsYHQ/s1600/CAM04650.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Y-MAwsqGzMw/Xt8XDOjfieI/AAAAAAAAL6k/_3BseWMLfqwCh3LsUu_sgjQXsJENItrrgCLcBGAsYHQ/s640/CAM04650.jpg" width="480" /></a></span></div>
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><o:p></o:p></span><br />
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-5101967319799391432020-06-08T02:57:00.000-07:002020-06-09T10:54:43.014-07:00Król mokradeł fr.4<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To dobry pomysł – szepnęłam, a właściwie coś szepnęło za
mnie, posługując się moją barwą głosu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wiem, brzmi makabrycznie, ale dla mnie wcale takim nie było.
To coś jawiło się jako przyjazne, może nawet bardziej niż którykolwiek ze
spotkanych dotąd ludzi, i muszę przyznać, że świetnie potrafiło naśladować Alkę
sprzed roku. Bezimienny sojusznik, szybko się uczący, panaceum na wszelki ból.
Pojętna, sprytna istota zdolna przetrwać w każdych warunkach, nawet w takim
wraku jak ja. Byłam jej za to wdzięczna. W końcu perfekcyjnie wyręczała mnie w
trudnej sztuce życia. Doskonale sprawdzała się w roli matki, żony i cholera wie
kogo jeszcze. Nie nadążałam za wszystkimi wcieleniami. Zresztą to nieistotne.
Najważniejsze, że wreszcie mogłam spokojnie wycofać się, zaszyć w skorupie
ciszy niczym robal we wnętrzu orzecha, przeczekać trudny czas skulona jak
embrion w jaju, naga, bezbronna, pozbawiona mocy decydowania. Przeczekać trudny
czas…<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: verdana, sans-serif; font-size: 12pt;">- To dobry pomysł, Aniu – powtórzyła istota pewnym, silnym głosem
Alki sprzed roku. – Opowieść Zdzisia połaskotała moją wyobraźnię. Gotowa jestem
przetrząsnąć te mokradła w poszukiwaniu ich króla…</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-M15ZhJa42ms/Xt4LlPo-RHI/AAAAAAAAL6A/yo0MsdoEBTotLCeos5OvI_fJcFalwOe8wCLcBGAsYHQ/s1600/P0010071.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-M15ZhJa42ms/Xt4LlPo-RHI/AAAAAAAAL6A/yo0MsdoEBTotLCeos5OvI_fJcFalwOe8wCLcBGAsYHQ/s640/P0010071.JPG" width="480" /></a></span></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span><o:p></o:p><br />
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-66226702715261842892020-06-07T02:22:00.000-07:002020-06-08T02:02:15.619-07:00Król mokradeł fr.3<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Najwyższa pora spisać tę legendę! Mogłybyśmy zrobić to razem - ciągnęła wątek z nieukrywanym entuzjazmem, ale i nutką niepewności. - Jak myślisz, Alka?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Alka nie myślała. Alka ostatnimi czasy miała w głowie kołomyję, istny burdel na kółkach. Innymi słowy, w moim czerepie kotłowało się mnóstwo nieuporządkowanych myśli, których nie można było nazwać procesem myślenia. <i>Posprzątanie tej stajni Augiasza i poukładanie na odpowiednich półkach tego, co ocalało, jeśli w ogóle ocalało coś wartościowego, potrwa wieki, </i>pomyślałam, gapiąc się na tonące w czerni słońce. Co jak co, ale Ania miała rację. Spisanie tej legendy mogłoby przynieść wiele dobrego, tylko czy był to odpowiedni moment na podjęcie pertraktacji z diabłem, skoro zamiast duszy ma się do zaoferowania jej nędzne strzępy, wymemłane i wyplute. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-2gZairN587o/XtyxJydiBpI/AAAAAAAAL5o/cfvH31ak7bsoyA4-3Tmc6Wo0wI05H3AyQCLcBGAsYHQ/s1600/P0010053.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2gZairN587o/XtyxJydiBpI/AAAAAAAAL5o/cfvH31ak7bsoyA4-3Tmc6Wo0wI05H3AyQCLcBGAsYHQ/s640/P0010053.JPG" width="480" /></a></span></div>
</div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-36881609601721249252020-06-05T10:04:00.003-07:002020-06-05T10:14:21.117-07:00Smak lata<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Owoce były duże i soczyste, nawet przy
delikatnym dotknięciu pękały, a skapujący z nich fioletowoczarny sok brudził
dłonie. Zosia zrywała je ostrożnie, omijając wyrastające z pędów duże, hakowate,
wygięte ku dołowi kolce. Jeszcze wczoraj była daleko stąd, w dusznym,
zatłoczonym mieście, dziś spaceruje w jaskrawych promieniach słońca i objada
się owocami. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko prawdziwe - brzezina,
ściernisko, kolczaste pędy. Nacisnęła leciutko mięsisty owoc. Przez moment
patrzyła, jak z wnętrza jeżyny sączy się sok, potem oblizała palce, rozkoszując
się lekko gorzkawym smakiem. W upalne lato żaden owoc nie gasi tak skutecznie
pragnienia jak jeżyna. <i>Smak lata</i>, pomyślała, zrywając z uśmiechem kolejny owoc.
A więc udało się, jest tutaj znowu, jak przed laty... Obawy, że szef nie da jej
urlopu, rozwiały się w okamgnieniu, gdy tylko weszła do gabinetu i usiadła na
wprost eleganckiego, lekko szpakowatego mężczyzny. Szef nic nie mówił przez
dłuższą chwilę, ale Zosia znała go na tyle dobrze, by wyczytać prawdę z jego
siwych oczu. Zanim padło to jedno upragnione słowo, ona już wiedziała. Urlop!
Wreszcie się doczekała! Miesiąc urlopu w pełni jej się należał, zasłużyła sobie
po tym, co zrobiła. Sfinalizowała przecież kontrakt, który miał przynieść
firmie horrendalne zyski. Miesiąc na wsi u rodziców jako nagroda za
kilkumiesięczną harówkę, czyż nie brzmi to pięknie? Koleżanki patrzyły z
zazdrością, gdy wychodziła z biura tanecznym krokiem. Opuszczała miasto z
radością i uczuciem ulgi. Nie znosiła tego miejsca, swojej kawalerki w wieżowcu
przy jednej z najruchliwszych ulic miasta, biurowca, w którym mieściła się
siedziba firmy, betonu, wiecznego hałasu i smrodu. Nie powinna była stąd
wyjeżdżać, osiedlać się tak daleko od rodzinnego domu, przecież obiecała...
Obiecała sobie i Agnieszce... O Boże! Ile to już lat minęło od tamtego dnia?
Dwadzieścia? Nie, nie dwadzieścia... Więcej! Dokładnie dwadzieścia pięć. Ach,
ten cudowny szum brzeziny! Przed laty niewielki zagajnik posadzony przez ojca
na kupionej od sąsiada ziemi, dziś olbrzymi, gęsty las rozbrzmiewający kaskadą
dźwięków. W dzieciństwie uwielbiała to miejsce pełne tajemniczych, kuszących
zakamarków, wydeptanych wśród wysokich traw ścieżek prowadzących do tylko jej
wiadomych skrytek, w których znikała na całe popołudnie. Matka szukała jej
czasem bezskutecznie w tym wydawałoby się bezkresnym gąszczu zieleni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Obiecaj, że zawsze będziemy razem,
Zosiu - szeptała jej do ucha Agnieszka, kiedy ukryte w brzozowym szałasie słuchały
nawoływań mamy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Oj, męczysz - odpowiadała
zniecierpliwiona, ale chwilę później, mocno obejmując przyjaciółkę, powtarzała
drżącym głosem: - Obiecuję, że zawsze będziemy razem. Przysięgam na wszystko,
że nigdy stąd nie wyjadę... Przysięgam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Potem, trzymając się za ręce, biegły
między młodymi brzózkami aż do tego miejsca na polu, gdzie rosły jeżyny. Objadały
się soczystymi owocami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ty założysz stadninę koni, a ja będę
prowadzić dom dla turystów... Zapomniałam, jak się taki dom nazywa, hm... To
jakieś trudne słowo! Pa... paa... pee... Na pewno na pe! Peeee... - Agnieszka miała
taki śmieszny zwyczaj drapania się po czole, gdy nie mogła sobie czegoś
przypomnieć. I tym razem tarła je zapamiętale dłonią mokrą od soku. Z
ciemnofioletowymi plamami na skórze wyglądała uroczo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Pensjonat! - podpowiadała Zosia, chcąc
przerwać męki przyjaciółki, która czasem zapominała bądź przekręcała niektóre
wyrazy. Agnieszka powtarzała słowo dwa, czasem trzy razy, potem śmiała się i
szczebiotała dalej, jak to będzie za dziesięć, dwadzieścia lat... Lubiła
planować, marzyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Cudowne, beztroskie czasy. Takie to
wszystko było jeszcze świeże, prawdziwe, na serio. Zosia wracała do domu
umorusana, podrapana, z wypiekami na twarzy, ale szczęśliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Gdzieś ty się tak upaćkała? - Matka
załamywała ręce, oglądała podrapane nogi córki, brudne ręce, twarz, potem
szorowała ją w wielkiej bali stojącej na podwórku. W upalne dni woda była mile
ciepła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bawiłam się! - odpowiadała Zosia i
nurkowała, rozchlapując wodę na boki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedyś wydarzyło się coś dziwnego. Na
pytanie matki o przyczynę długiej nieobecności w domu odpowiedziała tak jak
zwykle, z tą małą różnicą, że wymieniła imię przyjaciółki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bawiłam się z Agnieszką! - powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ojciec siedział wtedy na schodach. Na
dźwięk imienia podniósł głowę z nad gazety i przez dłuższą chwilę przyglądał
się córce. Po raz pierwszy Zosia widziała go zdenerwowanego. Matka stała nad
balią ze spuszczoną głową, milczała. Dziewczynka wyczuwała jakimś szóstym
zmysłem, że obydwoje są czymś mocno wstrząśnięci. Prawda miała wyjść na jaw
jeszcze tego samego dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy wieczorem przedostała się ze
swojego pokoiku na poddaszu na dach domu, aby oglądać spadające perseidy,
usłyszała dobiegającą z dołu rozmowę rodziców. Ojciec niespokojnie chodził po
tarasie. Podłoga skrzypiała w rytm jego kroków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ale skąd... skąd ona się mogła
dowiedzieć?! - powtarzał nerwowo. - Jesteś pewna, że bawiła się dziś sama?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie wiem skąd! Nie wiem... Miałam ją
na oku przez całe popołudnie. Bawiła się jak co dzień sama. -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Głos matki drżał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zosia nie mogła pojąć, o co chodzi
rodzicom. Czyżby skrywali przed nią jakąś tajemnicę? Ale co wspólnego miała z
tym Agnieszka? Przyjaźniły się przecież od niedawna, zaledwie dwa miesiące. Nawet
nie zdążyła zaprosić przyjaciółki do siebie, a to dlatego, że Aga zawsze
znajdowała jakąś wymówkę. Rodzice nie mieli pojęcia o jej istnieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ona nie może pamiętać Agnieszki, przecież
miała wtedy trzy lata... - mówił ojciec, a jego głos dziwnie brzmiał pośród
zapadającego powoli mroku, był jakiś zmieniony. - Zniszczyliśmy zdjęcia,
dokumenty, wszystko...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie wszystko... - ktoś nagle szepnął
za plecami Zosi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczynka zadrżała, to był szept Agi.
Obejrzała się i ujrzała przyjaciółkę siedzącą kilka metrów dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie zniszczyli wszystkiego -
powtórzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Agnieszka? Ale jak... Co ty tu robisz? -
zapytała Zosia zdławionym głosem. - Zwariowałaś? O mało nie spadłam przez
ciebie z dachu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przeszłość potrafi wrócić w zaskakującej
postaci. Czasem przechodzi obok niezauważona, a czasem czule dotyka uśpione w
nas struny, trąca je delikatnie, budzi, aby na nowo rozbrzmiały. Aromat
dojrzałych jeżyn miesza się z zapachem wspomnień. Tej sierpniowej nocy Zosia
dowiedziała się, że miała siostrę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Rodzice przez ten czas niepotrzebnie
się obwiniali - ciągnęła Agnieszka, śledząc migocące na niebie światełko sondy. -
Niepotrzebnie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Skąd się tutaj wzięłaś? - dopytywała
wciąż oniemiała ze zdziwienia Zosia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagłe pojawienie się Agi na dachu jej
domu o tak późnej porze zakrawało na cud. Próbowała to sobie jakoś wytłumaczyć.
Czyżby przyjaciółka wdrapała się tutaj po gałęziach rosnącej nieopodal wierzby?
Co prawda jej samej nigdy nie udało się wspiąć po drzewie tak wysoko, lecz ktoś
szczuplejszy i bardziej wysportowany mógłby tego dokonać. Agnieszka była prawdziwym
chudzielcem i szybciej biegała. Zosia zawsze zazdrościła przyjaciółce
zwinności, sama męczyła się szybko i łatwo rezygnowała z zadania. Rodzice
rozmawiali coraz głośniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- A jeśli... jeśli ona znowu ma
halucynacje? Lekarz twierdził, że to może się powtórzyć, że psychika dziecka po
takim przeżyciu... - Głos matki łamał się, jakby walczyła z płaczem. - Wtedy...
Zaraz po tym... Pamiętasz? Wtedy też widziała Agnieszkę... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przestań, na miłość boską, przestań! -
przerwał jej ojciec. Nie panował już nad głosem, mówił szybko i głośno. - Nie
chcę od nowa przeżywać tego koszmaru! Postanowiliśmy nigdy z nią o tym nie
rozmawiać, wymazać z jej pamięci istnienie siostry. To zamknięty rozdział!
Rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zosia czuła, jak jej serce przyspiesza.
Działy się rzeczy, których nie rozumiała. Chłód wieczoru zaczął powoli
przenikać przez cienki materiał piżamy, ale dziewczynka nie zważała na zimno. Z
zapartym tchem wsłuchiwała się w podniesione głosy dobiegające z tarasu. Jaką
wielką tajemnicę skrywali przed nią rodzice? Dlaczego nie powiedzieli jej o
siostrze? Co takiego wydarzyło się przed laty? A Aga? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Może powinnyśmy z nią porozmawiać? -
powiedziała matka już nieco spokojniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Porozmawiać? - przerwał jej znowu
ojciec. - Jak to sobie wyobrażasz? Po dziesięciu latach ot tak po prostu
powiemy jej: Córeczko, miałaś siostrę, a teraz masz jej serce?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Serce? Zosia mimowolnie dotknęła mostka.
Rodzice co prawda powiedzieli jej o przeszczepie, ale zataili bardzo istotną
informację. Dawcą serca była jej siostra... Siostra, o istnieniu której nie
miała do tej pory najmniejszego pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tak, tak właśnie powinniśmy zrobić! -
dowodziła mama. - Powiemy Zosi prawdę, o wypadku, o śmierci Agnieszki, o
przeszczepie, wszystko...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Urwała, jakby nagle zabrakło jej słów.
Ojciec milczał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Niepotrzebnie się obwiniają... -
powtórzyła Aga. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zosia widziała jedynie zarys jej
postaci. Nie czuła strachu, przeciwnie miała ochotę pogłaskać przyjaciółkę po
policzku, jak zwykła to robić w chwilach, gdy dostrzegała w jej oczach smutek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jesteś duchem? - zapytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Duchem? Nieee... Raczej wytworem
twojej pamięci. Żyję dzięki tobie. Istnieję, bo tego pragniesz. Jakaś cząstka
twojej podświadomości nigdy nie pogodziła się z moim odejściem. Jesteśmy
związane na zawsze... - powiedziała Agnieszka - Przyniosłam ci jeżyn... Chcesz
kilka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Garść pachnących słońcem owoców,
niepowtarzalny smak lata. Towarzyszył Zosi przez te wszystkie lata, kiedy
tęskniła za domem. Teraz znowu jest tutaj, na wsi i słyszy wesołe szczebiotanie siostry:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>-
Ty założysz stadninę koni, a ja...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Pensjonat - kończy z uśmiechem Zosia.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-9yDKxguXmjg/Xtp7AvVXkLI/AAAAAAAAL40/uI3g6BRxkCkRPwpGR4MNJNp28JtWM8zewCLcBGAsYHQ/s1600/03070036.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-9yDKxguXmjg/Xtp7AvVXkLI/AAAAAAAAL40/uI3g6BRxkCkRPwpGR4MNJNp28JtWM8zewCLcBGAsYHQ/s640/03070036.JPG" width="640" /></span></a></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-63076132249497424802020-06-05T04:05:00.001-07:002020-06-05T10:23:37.656-07:00Król mokradeł fr.2<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jej śmiech zawsze dobrze mnie nastrajał, lecz tym razem, wsłuchując się w niego, poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku, a wraz z nim zalewającą mnie falę paniki połączoną z rozdrażnieniem, które na dobre wyrwały mnie ze stanu permanentnego błogostanu. Otuliłam się szczelniej kocem, próbując nie okazać irytacji. Cokolwiek złego się ze mną działo, na pewno nie z winy Ani, przeciwnie - odkąd nasze drogi przypadkiem się zeszły, czułam, że w moim życiu zaczyna zmieniać się coś na lepsze. Anka miała w sobie ten szczególny rodzaj naturalnej świeżości, który w jakiś irracjonalny sposób wyzwalał w ludziach pozytywną energię. Ten stan udzielał się i mnie. Dzięki niej znów pisałam, a przynajmniej podejmowałam takie próby.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Puszczyk rozhukał się na dobre. Jego charakterystyczne nawoływanie niosło się echem po okolicy niczym upiorny skowyt diabła samotnie błądzącego po mokradłach. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-dXJerNb8fbo/XtonlXs9XjI/AAAAAAAAL4o/hGpL0rd5y8wU7zpQ7F1Df-76qX3t4xAmgCLcBGAsYHQ/s1600/P0010023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-dXJerNb8fbo/XtonlXs9XjI/AAAAAAAAL4o/hGpL0rd5y8wU7zpQ7F1Df-76qX3t4xAmgCLcBGAsYHQ/s640/P0010023.JPG" width="640" /></a></span></div>
</div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-55476755525764086262020-06-05T02:33:00.000-07:002020-06-05T02:33:03.419-07:00Miś Kudłaty poznaje wirtualny świat<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Tego dnia miś Kudłaty wstał bardzo
wcześnie. Dzieci jeszcze nie było w przedszkolu. <i>Trochę smutno</i>, pomyślał,
wychodząc z koszyczka. Najpierw umył pyszczek i łapki, zrobił kilka przysiadów
i już miał usiąść do śniadanka, gdy usłyszał podniecony głos lalki Zuzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Jesteś pewien, że to nowa zabawka? -
dopytywała. - Mogłeś przecież źle usłyszeć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Dobrze słyszałem - bronił się pajacyk
Teofil. - Pani mówiła...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Mówiła, mówiła... - przerwała mu
zdenerwowana lalka. - Jesteś roztrzepany i na pewno coś przekręciłeś, na pewno!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oj, Zuziu - bąknął nieco zmieszany
pajacyk. - Pani mówiła, że to niespodzianka. Nie mogę zdradzić nic więcej...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Pewnie to jakiś nowy pluszak! -
zawołał traktorek Adaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Albo lalka - zahukała pluszowa sowa
Berta. - Lalka na pewno!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Zuzia zrobiła się cała czerwona. Nie
powiedziała nic, tylko rzuciła spojrzenie pełne gniewu, odwróciła się na pięcie
i odeszła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Przejdzie jej - powiedział z uśmiechem
pajacyk. - A tak swoją drogą, sam jestem ciekaw, jakaż to nowa zabawka kryje
się w pudle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Wszyscy byli ciekawi, a chyba
najbardziej miś Kudłaty. Nowa zabawka? Pamiętał dobrze swój pierwszy dzień w
przedszkolu. Słodkie wspomnienia. Gdy tylko pani Kasia wyjęła go z torebki,
dzieci ze szczęścia zaklaskały w dłonie. Natychmiast podbiegły i zaczęły
przyglądać się mu z zachwytem. Było tak jakoś uroczyście, tak, jakby wszystko
zakwitło wokół na tęczowo. Wędrował z rączki do rączki, każdy przedszkolak
przytulał go mocno, miział milutko po nosku i szeptał najmilsze słowa. Kochany
Kudłaty, śpiewały serduszka, a on był wtedy bardzo szczęśliwy,
najszczęśliwszy... Potem zaczęła się jego podróż po dziecięcych domach. Piękna
historia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ach, to były dobre czasy - westchnął
ze wzruszeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Pudło pełne tajemnic stało na biurku.
Stoi i czeka aż ktoś je otworzy, pomyślał tęsknie Kudłaty. Ojej, kiedy ta pani
przyjdzie? Każdy niecierpliwie spoglądał na drzwi do sali. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A co jeśli w tym pudełku naprawdę jest
lalka? - zaniepokoił się pajacyk Teofil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Spokojnie, spokojnie - rzekła sowa
Berta. - Pani Kasia wie, co robi...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Jak trudno się skupić, gdy na coś się
czeka. Jedna minuta wydaje się jak cały wiek. Obowiązków mnóstwo, a nic nie
chce iść do przodu. Traktorek Adaś stał w miejscu, klocki po dywanie
porozrzucane, pajacyk Teofil nie fikał koziołków, jak zwykł to robić co rano,
pacynka Klotylda milczała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Sami otwórzmy to pudło! - postanowił
wreszcie Kudłaty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Tak, zróbmy to! - przytaknął pajacyk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">I wtedy właśnie w drzwiach pojawiła się
pani. Za nią gąska za gąską wmaszerowały przedszkolaki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Proszę panią, proszę panią! -
zawołały. - Ale wielkie pudło! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ogromne jak słoń - powiedział
Kacperek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Jak góra lodowa! - dodała Anulka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A jak dużo na nim znaczków! -
zachwycał się Szymonek. - Chyba ze sto!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Dwieście! Proszę panią, prawda, że
dwieście albo milion sto? - pytał Miłoszek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Pan listonosz Onufry przywiózł to
pudło! - zawołał z triumfem Tobiaszek. - Widziałem przez okno czerwonego
malucha!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nic się przed wami nie ukryje -
roześmiała się pani. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Podeszła do biurka, odwróciła paczkę i
pokazała dzieciom adres nadawcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Sklep z zabawkami, ul. Słoneczna -
przeczytała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Paczka nadeszła pocztą. Przedszkolaki podskoczyły
z radości i już były przy pani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Hura! Nowa zabawka! - ucieszyła się
Daria.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Otwórzmy szybko! - niecierpliwiła się
jej siostra bliźniaczka, Klaudia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ja otworzę! Ja otworzę! - powtarzał
przejęty Filipek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nieee, bo ja! - dopraszał się Igorek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Otworzymy razem - powiedziała pani. -
Tylko ostrożnie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Papier był szary, a pod nim istne cudo.
Zabawka, jakiej jeszcze w przedszkolu nie było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Wow! - pisnął Kudłaty. - Kolorowa
walizka! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Walizka? - zdziwił się samochodzik
Teodor. - Trochę dziwna...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Wszyscy z przejęciem zaczęli przyglądać
się nowej zabawce. Nigdy czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Walizka nie
walizka, jakieś dziwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Lalka to nie jest na pewno - rzekł
pajacyk Teofil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ani maskotka - stwierdziła pacynka
Klotylda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Może klocki? - zapytał traktorek Adaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Eee, klocki też chyba nie -
powiedziała lalka Zuzia. - Mnie się wydaje, że jakiś robot nowej generacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Pani położyła robota na biurku.
Otworzyła go tak, jak otwiera się właśnie walizkę, ale zamiast przegródek na
potrzebne w czasie podróży rzeczy, zabawki ujrzały niewielki ekranik i mnóstwo
kolorowych przycisków z różnymi oznaczeniami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ojej! Wiesz, Zuziu, chyba masz rację!
- przyznał pajacyk Teofil. - To musi być robot! Ciekawe, co potrafi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Chodzić na pewno nie umie. Nie ma nóg
ani kółek - zauważył miś Kudłaty. - Rąk też nie ma!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Pani włączyła guziczek. Robot nie
poruszył się wcale. Może nie ma siły? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oj, chyba nie jadł śniadania -
zmartwiła się pacynka Klotylda. - Ciekawe, co mu smakuje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Pewnie lubi frytki albo brokuły! -
zaczął zgadywać dźwig Zenuś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A ja myślę, że taki robot pije tylko
olej, żeby mu nie zardzewiały trybiki - powiedział pajacyk. - Widziałem w takim
jednym filmie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Daj spokój - przerwała mu lalka Zuzia.
- Takie nowoczesne roboty mają wbudowaną baterię i karmią się energią!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Baterię? Ale ta Zuzia mądra!
Rzeczywiście, pani przypięła robotowi jakiś dziwny kabel i podłączyła go do
gniazdka elektrycznego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Zobaczycie, zaraz się poruszy! -
tłumaczyła lalka zadowolona, że wszyscy jej słuchają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Robot się jednak nie poruszył, bo
poruszyć się nie mógł - nie miał przecież nóg ani kół, ale za to zaczął mrugać
i wydawać śmieszne dźwięki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ding dig dang, ding dig dang.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Przedstawiam wam Enterka - powiedziała
pani. - Eneterek to nowoczesny komputer wyprodukowany specjalnie dla dzieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A do czego on służy? - pacynka
Klotylda spojrzała na robota podejrzliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Jak to do czego? Do bawienia się! -
zawołał pajacyk. - Nie słyszałaś? Przecież pani powiedziała, że to zabawka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- No tak - potwierdziła pacynka. - Ale
zabawki, oprócz tego, że bawią, mają też uczyć. Pani zawsze nam to powtarza...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Uczyć mądrze - dodała sowa Berta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Enterek jest pięknie ozdobiony. Po jego
niebieskiej obudowie niczym obłoczki po niebie spacerują różne postacie
bajkowe. Na samym środku siedzi miś Puchatek z beczułką miodu, nieco wyżej
fruwają pszczoły, a wśród nich jedna znajoma - Pszczółka Maja. Po prawej stoi
Włóczykij i gra na harmonijce, po lewej tańczy Papa Smerf, tuż obok wędruje
Czerwony Kapturek z koszyczkiem łakoci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A Enterek zna te wszystkie bajki? -
zapytała Natalka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oczywiście, że zna. Potrafi je również
w ciekawy sposób opowiadać - odparła pani. - Zanim jednak to zrobi, musimy go
oswoić!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Oswoić? Dzieci bardzo się zdziwiły.
Oswaja się przecież zwierzęta, na przykład pieska albo chomika, ale nie
komputer. Ojej, jak to zrobić? Zadanie arcytrudne!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Będziemy go głaskać? - wnikała Asia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nieee... - zaprzeczyła pani. - Oswoić
Enterka oznacza nauczyć się bezpiecznie z niego korzystać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- To on jest groźny? Może ugryźć jak zły
pies? - dociekał Miłoszek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Albo jak lew? - dodała Nadia. -
Enterek jest dziki jak lew i może nas pożreć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><i>Co to za dziwna zabawka ten komputer,</i>
pomyślał miś Kudłaty, z uwagą śledząc przemykającą po ekranie postać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Kudłatyyy, to jakiś twój kuzyn? -
zapytał pajacyk Teofil. - Co on robi? Chodzi po tym ekranie i chodzi... z lewej
strony na prawą, z góry na dół, z prawej strony na lewą, z dołu do góry! Ojej,
i tak bez końca! Nie bolą go nogi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ale do ciebie podobny! - zdziwiła się
pacynka Klotylda, zerkając raz na Kudłatego, raz na misia spacerującego po
ekranie Enterka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Rzeczywiście, miś był bardzo podobny do
Kudłatego. Te same figlarne oczka, to samo puszyste futerko i ten sam
słodziutki uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- To miś Bruno - przedstawiła
niezwykłego gościa pani. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Pojawia się i znika! - zawołał Czaruś.
- Chyba ten miś jest zaczarowany!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Troszeczkę tak - uśmiechnęła się pani.
- To jedna ze sztuczek Enterka. Nazywa się animowany wygaszacz ekranu. Kiedy
Enterek odpoczywa, miś Bruno spaceruje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A ten ani... animowy! Ojej, ale trudne
słowo - zmartwiła się Martynka. - Czy on czasem też odpoczywa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oczywiście! A-ni-mo-wa-ny wygaszacz
ekranu odpoczywa wtedy, gdy Enterek pracuje - uspokoiła ją pani. - Zobacz
sama...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Pani wyjęła z pudła jakieś dziwne
urządzenie. Przypominało trochę myszkę z długim ogonem. Miało nawet oczka!
Oczka i dwa klawisze. Dzieciom ta niby myszka bardzo się spodobała, a pluszowej
kotce Puszce aż za bardzo. Naprężyła się i już miała skoczyć na biurko, by
pobawić się nieco z myszką, gdy pani powiedziała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ona wszystkim steruje...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Myszka kierowniczka? A to spryciula!
Taka malutka, a wszystko ma pod kontrolą. Pani poruszyła nią lekko, miś Bruno
zniknął natychmiast, a w jego miejsce pojawił się nie kto inny jak...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Kudłaty! - krzyknęli wszyscy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Wszyscy bez wyjątku, zabawki i dzieci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Hura! Hura! Kudłaty, nasz miś
ukochany!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Tak, to miś Kudłaty we własnej osobie -
minka zadowolona, oczka błyszczące jak gwiazdki, kokarda na szyi. Ojej, jaki
śliczny portret!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oto pulpit Enterka, a na nim tapeta z
naszym Kudłatym - uśmiechnęła się pani. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Miś poczuł, jak mu serduszko
przyspiesza, pik pik, pik pik, pik pik pik pik. <i>Kochana ta pani, zawsze o mnie
pamięta,</i> pomyślał ze wzruszeniem i spojrzał na ekranik Enterka. Ale co to?
Jakaś mucha po pyszczku mu skacze! A sio, a sio, wstrętna mucho, uciekaj!
Uparte musisko polazło na brzuszek...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ta muszka to kursor - poinformowała
pani. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Kursor? - zdziwiła się Julka. - A
gdzie on kursuje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Kursor wskazuje - padła odpowiedź. - O
tak...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">I klik klik w małą, żółtą kopertę w dole
ekranu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Klik klik - powtórzył jak echo
Patryczek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Klik klik - zawtórował mu Alanek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">To klik klik tak się przedszkolakom
spodobało, że wszystkie głośno zaczęły klikać, i Amelka, i Klaudia, i Czarek.
Nawet lalka Zuzia, której przeszły już fochy, kliknęła klik klik. Ale wspaniała
zabawa, na sto dwa! Pajacyk Teofil klikał bez umiaru, i klik klik, i klik klik.
W końcu przewrócił się na dywan, zaczął nóżkami wywijać i śmiać się
wniebogłosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Teofilu, oj, przestań wreszcie
pajacować - upomniała go sowa Berta, sama krztusząc się ze śmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Nagle rozległo się głośne:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ding dig dang, ding dig dang!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">To Enterek uruchomił program edukacyjny
dla dzieci. Umilkli wszyscy, a pani powiedziała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Teraz odbędziemy wirtualną podróż po
świecie baśni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Miś Kudłaty uwielbiał podróżować. Zawsze
starannie się do tego przygotowywał. Pakował potrzebne rzeczy. Latem nad morze
zabierał klapki, okulary i ręcznik, zimą w góry czapkę, kubraczek i traperki.
Taka wirtualna podróż to dla misia wyzwanie nie lada. Co ze sobą zabrać? Co może
się przydać w drodze? Tego miś nie wiedział i martwił się trochę. A co jeśli
pani, widząc go nieprzygotowanym, powie:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nie, nie, Kudłaty, tym razem nie
pojedziesz!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">To dopiero byłby smutek. Katastrofa
totalna! Nie jechać to tak, jakby stracić beczułkę miodu... Gorzej! Dwie
beczułki! Ech, za mało... Trzy beczułki! Nie więcej! Taka przygoda może się już
nigdy nie zdarzyć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Co tak wzdychasz, Kudłaty? - zapytał
pajacyk Teofil. - Zamiast cieszyć się, ty się martwisz, brachu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A bo nie wiem, co zabrać w tę
wirtualną podróż do świata baśni... - szepnął miś z rezygnacją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Najlepiej miodek - doradziła sowa
Berta. - Miodek chroni przed wirusami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Dzieci też nie mogły doczekać się
wirtualnej wyprawy. Obstąpiły panią i z uwagą śledziły, co się dzieje na
ekranie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A czy Enterek choruje? - zapytała
Lenka, wycierając nosek chusteczką. - Czy ma czasami katarek albo kaszel?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Czasami tak - odparła pani. - Bywa, że
złapie wiruska i wtedy trzeba go leczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Syropkiem z cebuli? - dociekała
Gabrysia. - Jest taki smaczniutki!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Słodziutki jak miodek - oblizała się
ze smakiem Madzia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Pani spojrzała na dzieci z uśmiechem.
Enterek zadźwięczał jakby na znak, że ma się świetnie i syropku nie potrzebuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ding dig dang, ding dig dang.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Enterek jest chroniony przez program
antywirusowy - powiedziała pani tajemniczo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Czyli że ma ochroniarza jak pan
prezydent? - dopytywał Mateuszek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Owszem - roześmiała się pani. - A
teraz uruchomimy internet...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A mój brat mieszka w internacie! -
zawołał Weronika, podnosząc paluszek. - Internat to taki duuuży dom! Jest tam
wiele pokojów i łazienek!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Internet to coś innego, choć podobnie
brzmi - odparła pani. - Internet to rodzaj sieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Sieci? - zdziwił się Ksawery. - Pająki
robią sieć...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Lalka Zuzia od razu skuliła się ze
strachu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nie lubię pająków - szepnęła,
rozglądając się dookoła. - Nie lubię i już!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oj tam! - zawołał pajacyk Teofil,
podnosząc ręce do góry jak siłacz. - Nie bój się, Zuziu! Ja cię obronię przed
pająkami!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Tymczasem pani ustawiła dzieci w kole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Wyobraźcie sobie, że każde z was ma
komputer podobny do Enterka - powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Mój będzie się nazywał Bacuś -
ucieszyła się Karolinka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A mój Pikuś - oznajmił Szymonek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Każde dziecko wymyśliło imię dla swojego
komputera. Śmiechu było przy tym dużo, bo takie szukanie imion to wielka
frajda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Enterek także był zadowolony. Gdyby
tylko umiał się poruszać, na pewno dołączyłby do dzieci. Jego wesołe "ding
dig dang" pięknie współgrało z radosnym szczebiotaniem przedszkolaków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ten Enterek to sympatyczny gość -
stwierdził pajacyk Teofil. - Da się lubić!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Ale co to? Chyba szykuje się jakaś
zabawa? Pani wzięła kłębek wełny i zaczęła tłumaczyć dzieciom zasady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Kochani, internet to taka sieć, która
łączy wszystkie komputery na całym świecie. My też taką sieć stworzymy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Hura! - ucieszyły się dzieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Były bardzo podekscytowane nową zabawą.
Wprost nie mogły ustać w miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oto kłębek wełny - wytłumaczyła pani.
- Rzucając go do siebie, będziemy wypowiadać imię osoby, do której chcemy, aby
kłębek trafił. Spróbujmy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Jako pierwszy rzucił Kacperek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Anulka! - zawołał z uśmiechem, mocno
trzymając koniuszek wełny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Anulka zrobiła krok naprzód, wystawiła
rączki i... złapała!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Huraaa! - podskoczyła z radości. -
Teraz mój kłębuszek!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Brawo! Brawo! - pochwaliła ich pani. -
Mamy pierwsze połączenie internetowe między komputerem Kacperka i komputerem
Anulki. Teraz rzuca Anulka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Dziewczynka najpierw uważnie rozejrzała
się po sali, potem uśmiechnęła się tajemniczo i trzymając swój koniec wełny,
rzuciła kłębuszek do Martynki. Poleciał łukiem i niczym pocztowy gołąbek
bezbłędnie trafił pod wskazany adres.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Wspaniale sobie radzicie! - zachęcała
pani. - Mamy drugie połączenie internetowe!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Ojej, ale świetna zabawa! Teraz rzuca
Martynka. Ryms i kłębuszek z imieniem Mai trafił do celu. Maja podała go
Szymonkowi. Szymonek przekazał wiadomość Asi. Asia połączyła się z komputerem
Wikusi, a Wikusia nawiązała kontakt z Czarusiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nasza przedszkolna sieć internetowa
gotowa! - oznajmiła pani. - Wszyscy byliście wspaniali! Tylko spójrzcie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Rzeczywiście, sieć była piękna, miała
doskonały wzór, z krzyżującymi się nitkami połączeń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ho ho ho! - zdziwił się pajacyk
Teofil. - Ale ten internet ciekawy! A jakie stwarza możliwości! Mogę nawiązywać
połączenie, z kim chcę i kiedy chcę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- A my ci nie wystarczamy? - zapytała
lalka Zuzia z pretensją w głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Nikt nie zastąpi prawdziwego
przyjaciela - rzekł z powagą Teofil. - Ale chciałbym też wiedzieć, co robią
pajacyki z innych przedszkoli, na przykład mój kuzyn John z Ameryki albo Laoci
z Japonii!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Skoro tak... - zastanowiła się Zuzia.
- To ja bym przez ten internet porozmawiała z Kenem, no wiesz, tym znajomym
lalki Barbie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Z Kenem? - zdziwiła się pacynka
Klotylda. - Przecież ty go w ogóle nie znasz, a z nieznajomymi nie powinno się
rozmawiać, zwłaszcza przez internet!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- To się poznamy! Żaden problem... -
powiedziała lalka. - Ja mu powiem swoje imię, on mi zdradzi swoje!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Oj, Zuziu, Zuziu... - rzekła sowa
Berta. - Pacynka ma rację, nie wolno rozmawiać z nieznajomymi! Nigdy nie
wiadomo, kto ukrywa się po drugiej stronie internetowego połączenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Może przebrany za Kena wilk! - zawołał
pajacyk. - To mistrz kamuflażu! Już raz przebrał się za babcię i wynikły z tego
same kłopoty!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Nadeszła godzina śniadanka. Przy zabawie
czas tak szybko umyka. Na stole już kanapki ze smacznym serkiem i ciepłe kakao,
aż ślinka cieknie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Pora na jedzonko! - zdecydowała pani.
- Niech Enterek odpocznie. Jutro się z nim na nowo spotkamy, a teraz idziemy
myć łapki!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Ding dig dang - powiedział na
pożegnanie Enterek i wygasił ekranik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial",sans-serif;">- Do jutra, Enterku... Ding dig dang -
szepnął miś Kudłaty. - Śpij dobrze.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ecb63ZR3Ybo/XtoOJSBrrwI/AAAAAAAAL4c/WuHy5HlSiMgFkOjmSmr8d70cAWuDF6L3gCLcBGAsYHQ/s1600/03070003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ecb63ZR3Ybo/XtoOJSBrrwI/AAAAAAAAL4c/WuHy5HlSiMgFkOjmSmr8d70cAWuDF6L3gCLcBGAsYHQ/s640/03070003.JPG" width="480" /></a></div>
<br />
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-46626096997258200392020-06-04T09:20:00.001-07:002020-06-05T04:12:57.331-07:00Król mokradeł fr.1<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Słońce powoli gasło, chowając się za wierzchołki drzew majaczących na horyzoncie. Nadchodził wieczór, a wraz z nim chłód, który z każdej płachetki ziemi, każdego źdźbła trawy i kamienia niczym wygłodniałe zwierzę zachłannie zlizywał ciepło. Opatulona szczelnie kocem broniłam mu wstępu do tej resztki, którą jakimś cudem udało mi się zgromadzić jeszcze za dnia, kiedy słońce mocno przygrzewało. Było mi dobrze i chciałam, aby ten błogostan trwał jak najdłużej. Z lasu dolatywało pohukiwanie puszczyka.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To diabeł Olbin! - Roześmiała się Ania. - Zdzisiu zbudził go tym swoim bajaniem i teraz czart błąka się po lesie!</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-hYcwzDhqxsQ/Xtkgpq-xSqI/AAAAAAAAL38/6tN4o3-mWJsXwahX3oJYEL24t_SJW2vIACLcBGAsYHQ/s1600/P0010050.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-hYcwzDhqxsQ/Xtkgpq-xSqI/AAAAAAAAL38/6tN4o3-mWJsXwahX3oJYEL24t_SJW2vIACLcBGAsYHQ/s640/P0010050.JPG" width="480" /></a></span></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-68303222966446869072020-06-03T23:50:00.000-07:002020-06-03T23:53:49.688-07:00Takie rzeczy po prostu się wie<span style="font-family: "arial" , sans-serif; text-align: justify;">- Wiesz co, Teofilu, nas już tu nie
chcą... - rzekł ze smutkiem miś, pakując swoje ubranka do walizki.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- No coś ty, Kudłaty, dzieci nas
kochają! - zawołał z przejęciem pajacyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- A widziałeś ogłoszenie, które na
drzwiach powiesiła pani Kasia? - zapytał miś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Ogłoszenie? Pajacyk Teofil nigdy nie czyta ogłoszeń, ale to jedno przeczytać nagle zapragnął. Ojej, jakie duże
litery! Duże i czarne jak smutek misia. Napisano wyraźnie: "Przyjmiemy
każdą maskotkę. Pani Kasia". <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- To być nie może! Jakaś tajemnicza
sprawa... - rzekł pajacyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- No właśnie... - zachlipał miś,
siadając z rezygnacją na walizce. - Dla ciebie tajemnicza sprawa, a dla mnie
oczywista, pani nas już tu nie chce! Przyjdą nowe maskotki, a my... my
pójdziemy w odstawkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Oj, Kudłaty, nie mów tak! Musi być
jakieś inne wytłumaczenie! Pani nie odda nas nigdy, za żadne skarby świata! -
upierał się przy swoim pajacyk Teofil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Nie odda? A niby skąd ty to wiesz? -
Miś wytarł łapką nosek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Wiem! Takie rzeczy po prostu się wie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Wy tu siedzicie i na próżno gadacie, a
do przedszkola przyjechali strażacy! - zawołała pacynka Klotylda, wyglądając
przez okno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Strażacy? - zapytali jednocześnie
pajacyk i miś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Tak, strażacy! - odparła Klotylda i zaklaskała
z radości w dłonie. - Ojej, idą tu, idą!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Rzeczywiście, na przyszkolnym parkingu
stał wóz strażacki, piękny, czerwony, z wysuwaną drabiną i wielkim zbiornikiem
na wodę. Wysiedli z niego dwaj strażacy w czarnych mundurach z odblaskowym
napisem "Straż". Puk, puk, zapukali do drzwi przedszkola.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Mamy gości - powiedziała pani Kasia do
dzieci. - Panowie strażacy przyjechali po maskotki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Po maskotki? - przestraszył się miś
Kudłaty. - Nigdzie nie idę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Oj, misiu, no co ty? Nie bój się! Ty
zostajesz tutaj, w przedszkolu! - roześmiała się pacynka. - Chodzi o maskotki,
które wraz z dziećmi zebrała pani Kasia. Zabawki będą jeździły ze strażakami na
akcje!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Na akcje? To maskotki też mogą być
strażakami? - zdziwił się pajacyk. - Ojej, ja też tak bym chciał! Z drogi, z
drogi, oto nieustraszony Teofil pędzi wozem strażackim do pożaru! - rozmarzył
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Dziękuję za pomoc! Jesteście
wspaniali! - powiedział pan strażak do przedszkolaków, a potem wytłumaczył: -
Kiedy gdzieś się pali albo na ulicy zdarzy nieprzyjemny wypadek, dzieci bardzo
się boją. Wtedy do akcji wkracza maskotka strażak! Przytulona do dziecięcego
serduszka koi smutek. Jest jak plasterek słodziutkiego miodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Maskotka jest jak plasterek
słodziutkiego miodu - powtórzyła pani, biorąc misia na ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Ach, jak cieplutko, pomyślał Kudłaty,
tuląc się do pani. Teraz już wiedział, teraz był pewien... Takie rzeczy po
prostu się wie.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-zhA2Yly-cHM/XtiZTYUvbwI/AAAAAAAAL3s/jqIawLsQCoYdhRlqI_Txs-ZD_sncDnyFwCLcBGAsYHQ/s1600/02210039.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-zhA2Yly-cHM/XtiZTYUvbwI/AAAAAAAAL3s/jqIawLsQCoYdhRlqI_Txs-ZD_sncDnyFwCLcBGAsYHQ/s640/02210039.JPG" width="480" /></a></span></div>
</div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-83235803803041546732020-06-03T05:18:00.001-07:002020-06-03T05:31:50.314-07:00Napisz coś weselszego<span style="font-family: "arial" , sans-serif; text-align: justify;">- Obiecałaś - powiedział miś, patrząc na
mnie ze smutkiem.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Tak, obiecałam - szepnęłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Obiecałam i zawiodłam... Zawiodłam,
raniąc jego wrażliwe serduszko bardzo boleśnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Obiecałaś, że mnie nie zostawisz -
dodał z wyrzutem, a jego misiowe oczka zrobiły się nagle wilgotne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Moje też, ale o tym ciii... Miś płakał i
to było dla mnie w tej chwili najważniejsze. Płakał przeze mnie. Chciałam go
przytulić, jakoś wytłumaczyć mu wszystko, ale nie umiałam nic zrobić. Słowa ugrzęzły
w gardle. Stałam pośrodku przedszkolnej sali z bezradnie opuszczonymi rękami i
czułam, jak moje serce przyspiesza, tik tak, tik tak, tik tik, tik tik, coraz
szybciej, szybciuteńko, bez przerwy, jak oszalałe. Nie przeszkadzałam łzom, ani
tym moim, ani misiowym. Niech płyną, pomyślałam, próbując wyobrazić sobie, co w
takiej sytuacji powiedziałby pajacyk Teofil. Na pewno coś by powiedział. Taki
już był. Musiał mówić bez przerwy. Buzia nigdy mu się nie zamykała. Dlaczego
więc milczy teraz? Nie fika koziołków jak dawniej? Nie przekomarza się z lalką
Zuzią? Gdyby tylko znowu się poruszył i zechciał na mnie spojrzeć, na pewno
wytknąłby mi bez ogródek:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Eeeeee, taka dziwna ta bajka! Napisz
coś weselszego!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Napisać coś weselszego? Coś weselszego,
żeby było weselej? Weselej tak jak wtedy, gdy przedszkolaki na nowej, pięknej
kuchence podarowanej przez panią Martę przyrządziły dla mnie zupkę z grzankami?
Byłam zmęczona i smutna, a zupka pyszna i krzepiąca. Podana w kolorowym talerzu
smakowała wyśmienicie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- A jakie dodaliście przyprawy? -
zapytałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Odrobinkę soli - odparła Nadia,
podając mi kolejną łyżkę zupy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- I pieprzu - pospieszyła z odpowiedzią
Anulka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Nie zabrakło majeranku - dodała pani
Kasia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- I maggi! - zawołał radośnie Alanek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- I uśmiechu - dobiegło gdzieś z boku,
chyba z półki, gdzie zazwyczaj pajacyk Teofil fikał koziołki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Tak, tak, uśmiech to najważniejsza
przyprawa - przytaknęły dziewczynki, wycierając mi usta chusteczką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Na deser miodek - dorzucił miś
Kudłaty, wychylając pyszczek z koszyczka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Tak, miodek na deser najlepszy,
pomyślałam, powstrzymując się od śmiechu. Nie można przecież śmiać się z ustami
pełnymi miodu! Jedna pełna łyżeczka słodziutkiego przysmaku, potem druga i
trzecia, czwarta, piąta i szósta... Czy nie wystarczy? Była już łyżeczka
słodkości zjedzona za przedszkolaki, za panią Kasię, za pajacyka Teofila i
wiecznie naburmuszoną lalkę Zuzię. Właśnie teraz oblizuję piątą za pacynkę
Klotyldę, szósta czeka w kolejce... ta będzie za pluszową sowę Bertę. Siódma za
traktorka Adasia. Już! Koniec! Nie dam rady więcej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- A za mnie? - przypomniał miś. - Za
mnie łyżeczkę miodku zjeść musisz koniecznie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Zjem, zjem, tylko muszę odpocząć -
westchnęłam, kładąc się na dywanie. - Chyba zaraz pęknę jak balonik! - dodałam.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Balonik pełen miodku? A to heca! Tego
nikt jeszcze nie wymyślił. Od razu weselej! Śmieją się wszyscy. Alanek pierwszy
turla się ze śmiechu po dywanie. Anulka trzyma się za brzuszek. Chi chi, chi
chi, nie może powstrzymać się Nadia. Pani próbuje być poważna, zaciska usta i
oczy, ale śmiech jest przebiegły... Najpierw sprytnie zarumienił policzki,
potem delikatnie połaskotał za uszkiem i je zaczerwienił. Oj, nie ma wyjścia,
już pani śmieje się ze wszystkimi! A zabawki? Zabawki są prawdziwymi mistrzami
w śmianiu się. Pajacyk Teofil ze śmiechu przebiera nóżkami w powietrzu, jak na
niewidzialnym rowerku. Pacynka Klotylda wyciera łzy ze śmiechu rąbkiem sukienki, a lalka Zuzia... jak to ona, odwraca głowę, niby patrzy za okno, próbuje ujarzmić kąciki ust. Na próżno, już się unoszą. Śmiać się nikt im nie zabroni.
Miś Kudłaty nakrył się kołderką. Podskakuje kołderka, oj, podskakuje! Wielkie
trzęsienie ziemi! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">A balonik pełen miodku leży na dywaniku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">- Ufff, jak mi słodziutko - wzdycha przejedzony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><o:p> </o:p></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Dobrze nam było razem, misiu. Dobrze,
wesoło, po prostu szczęśliwie. Dlatego twoje łzy bardzo bolą i dlatego czuję
się teraz taka bezradna. Wiem, Teofilu... Dorosły nigdy nie powinien czuć się
bezradny, a zwłaszcza pisarz, który układa dla dzieci bajki. On zawsze wie, jak
postąpić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;">Ja nie wiem... Siedzę w samochodzie i
patrzę na promyki słońca igrające wśród gałęzi drzew. Są takie wesołe. Patrzę
na promyki słońca i na mojego ukochanego misia narysowanego o świcie na
oszronionej szybie samochodu. Uśmiecha się do mnie...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-p7OkhP_ec7U/XteVI3GyHHI/AAAAAAAAL3Y/0wWeA85KDPoIB3doPfEybMOzCIIAsfhDgCLcBGAsYHQ/s1600/03060021.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-p7OkhP_ec7U/XteVI3GyHHI/AAAAAAAAL3Y/0wWeA85KDPoIB3doPfEybMOzCIIAsfhDgCLcBGAsYHQ/s640/03060021.JPG" width="480" /></a></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-57471956965564196442020-06-02T08:49:00.002-07:002020-06-02T08:55:28.944-07:00Kot Czarownicy - W sklepie fr.6<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">I oto trafiłem do sklepu pani Jadzi, która oszukana przez nieuczciwego dostawcę towaru, uwierzyła, że jestem kotem nowej generacji i postanowiła się na mnie wzbogacić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Kiedy cię sprzedam, futrzaku, stanę się najbogatszą właścicielką sieci sklepów pod hasłem "Wszystko dla czarownic" - mówiła, ucząc mnie nowych kocich sztuczek.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niestety, żadna z klientek nie była na tyle nowoczesna i bogata, żeby mnie kupić. Wkrótce jako towar nierokujący zysku zostałem przeceniony i wylądowałem w najdalszym kącie sklepu.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-eLK9qFNH_MY/XtZ0YNqVvxI/AAAAAAAAL28/jRXRapMU6QgxetYkoAwx5kLEZIh-K3cqACLcBGAsYHQ/s1600/02210062.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-eLK9qFNH_MY/XtZ0YNqVvxI/AAAAAAAAL28/jRXRapMU6QgxetYkoAwx5kLEZIh-K3cqACLcBGAsYHQ/s640/02210062.JPG" width="480" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-42156134855357977092020-06-02T07:05:00.000-07:002020-06-23T08:53:02.138-07:00"Miś i czarodziejka" rozdz. I - "O tym, jak zostałem sławnym pisarzem" fr.3<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;">Już miałem zawołać, że przydałby nam się taki żywy barometr do odczytywania pogody i że adoptuję żabkę, bo w naszym ogrodzie też są drzewa, po których mogłaby kicać do woli, jeść tłuściutkie i smaczne owady, a także zaprzyjaźnić się z żółwiem Hydraulikiem, gdy pani Ania powiedziała:</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;">- Drzewne rzekotki są pod ochroną jak wszystko, co nas tutaj otacza!</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;">- Trawa też? - zdziwił się Kubuś.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Trawa też! - p</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;"><span style="font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif;">rzytaknęła pani. - I paprocie, jagody, drzewa i zwierzęta! Wszyściuteńko! Jesteśmy w rezerwacie!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_8LJy8TuMWg/XsFftiFWxOI/AAAAAAAALqg/VCzMzwxhreo9fbyxFC6kI__goYre1_IqQCLcBGAsYHQ/s1600/98161202_904899486640317_1275804204027346944_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_8LJy8TuMWg/XsFftiFWxOI/AAAAAAAALqg/VCzMzwxhreo9fbyxFC6kI__goYre1_IqQCLcBGAsYHQ/s640/98161202_904899486640317_1275804204027346944_o.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">W rezerwacie? Takim prawdziwym indiańskim? Niesamowite! Trudno w to uwierzyć, bo przecież Obieżyświat zawsze opowiada o Indianach mieszkujących w Ameryce. Tymczasem można ich spotkać tutaj! Ojej! Wcale się nie dziwię, że wszystko jest pod ochroną - Indianie zawsze bronili swojego terytorium! Byłem podekscytowany, co oznacza, że czułem się, jakbym miał dostać w prezencie ogromny słoik miodu. Ach, spotkamy Indian! Zasiądziemy z nimi wokół ogniska w wigwamie i wypalimy fajkę pokoju! Hura! Alan też się ucieszył, bo natychmiast zapytał:</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Proszę panią, a jakie plemię Indian tutaj mieszka? Apacze, Siuksowie czy Irokezi?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-vrVxvZ-DG80/XsFgIAsoVrI/AAAAAAAALqo/F8ZbIaV3bGM46HI610dP_52Uwuc2mCw3gCLcBGAsYHQ/s1600/97554390_904981399965459_2349757108490076160_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="640" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-vrVxvZ-DG80/XsFgIAsoVrI/AAAAAAAALqo/F8ZbIaV3bGM46HI610dP_52Uwuc2mCw3gCLcBGAsYHQ/s640/97554390_904981399965459_2349757108490076160_o.jpg" width="426" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- Myślę, że Apacze! - oznajmiła pewnym głosem Julka. - Czytałam kiedyś książkę o Winnetou, wielkim i dzielnym wodzu plemienia Apaczów, który był świetnym tropicielem!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Tropicielem? Ojej, to tak jak ja! Wszyscy przecież w Brzezinach wiedzą, że miś Porzucek i jego pies tropiący - psinka Zosia, są najlepszymi detektywami w okolicy, co udowodnili, odnajdując w ogrodzie mnóstwo zaginionych skarbów. Czuję, że z Winnetou, słynnym wodzem Apaczów, znalazłbym wspólny język.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-VUXzi6dR5vE/XsFggN3lZ_I/AAAAAAAALqw/0AjwIs2knUcrnP9Hl9wi1LJHUZMo0TUvgCLcBGAsYHQ/s1600/97127909_905412179922381_5721737251134636032_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="960" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-VUXzi6dR5vE/XsFggN3lZ_I/AAAAAAAALqw/0AjwIs2knUcrnP9Hl9wi1LJHUZMo0TUvgCLcBGAsYHQ/s640/97127909_905412179922381_5721737251134636032_o.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Wszyscy uczniowie II c byli zachwyceni perspektywą spotkania z Indianami. Każdy pragnął pochwalić się wiedzą na ich temat. Na przykład Madzia przypomniała sobie film o Pocahontas, a Aleks wydał z siebie głośny indiański okrzyk "Howgh!". Ja też nie chciałem być gorszy i już zabierałem się do odtańczenia indiańskiego tańca radości, gdy pani Ania powiedziała:</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Głuptasy! To rezerwat przyrody! Nie ma nic wspólnego z Indianami, choć i oni mieszkają w rezerwatach, czyli specjalnie wyznaczonych dla nich miejscach, gdzie mogą czuć się u siebie i pielęgnować swoją tradycję!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-R9I4o5vvqWA/XsFg2Wc-3JI/AAAAAAAALq4/6m-K91zbInkg6LYPtiD4kqsCQmz1fribgCLcBGAsYHQ/s1600/97131421_905440659919533_3443247857837015040_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-R9I4o5vvqWA/XsFg2Wc-3JI/AAAAAAAALq4/6m-K91zbInkg6LYPtiD4kqsCQmz1fribgCLcBGAsYHQ/s640/97131421_905440659919533_3443247857837015040_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- To kto mieszka w tym rezerwacie jak nie Indianie? - zapytał rozczarowany Nikolas. - Chyba krasnoludki!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Albo rusałki - stwierdziła Hania.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Ja myślę, że elfy! - zawyrokował Kubuś. - One lubią takie odludne miejsca!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Słyszałem, że w tym lesie są niedźwiedzie! - wypalił Alan. - Musimy uważać, żeby miśki nie zjadły nam drugiego śniadania!</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;"><br />- Nieprawda! - zaprotestowała Hania. - Niedźwiedzie żyją w górach, a w tej okolicy mieszka tylko jeden... najukochańszy miś Porzucek! On nigdy nie zjadłby nikomu śniadania!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-FlMBwEMbc5s/XsFhRcW_NdI/AAAAAAAALrA/MpwzAfHmTbQHdAA1JejuCRqQ7SXPUX42wCLcBGAsYHQ/s1600/97134489_905476273249305_2966839141788024832_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-FlMBwEMbc5s/XsFhRcW_NdI/AAAAAAAALrA/MpwzAfHmTbQHdAA1JejuCRqQ7SXPUX42wCLcBGAsYHQ/s640/97134489_905476273249305_2966839141788024832_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Czy Hania wie, że ten najukochańszy miś mógłby skoczyć dla niej w pokrzywy albo oddać jej wszystkie pierniczki? Tak, dla niej zrobiłbym wszystko! Nawet jaskółkę! Ach, chciałbym jej o tym powiedzieć, ale nie mam odwagi... A co jeśli się obrazi i już nigdy nie zechce się ze mną bawić? Mógłbym zerwać dla niej bukiecik niezapominajek i powiedzieć tak:</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Miś kocha Hanię...</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Myślicie, że byłby to dobry pom</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">ysł?<br />Pani Ania zawsze powtarza, że o uczuciach trzeba rozmawiać. Ale to takie trudne! Trudniejsze od tabliczki mnożenia!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-JsKidvfe-mY/XsFhtNFJ8FI/AAAAAAAALrI/WVPHi93vN1ssZG1EbM3vPjAo2Squ4VnLQCLcBGAsYHQ/s1600/98185896_905512379912361_1207712767474139136_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-JsKidvfe-mY/XsFhtNFJ8FI/AAAAAAAALrI/WVPHi93vN1ssZG1EbM3vPjAo2Squ4VnLQCLcBGAsYHQ/s640/98185896_905512379912361_1207712767474139136_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">Tymczasem na leśnej ścieżce trwała ożywiona dyskusja.</span><br style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Hania ma rację, w tym lesie nie ma niedźwiedzi! - przytaknęła pani. - Mieszkają za to inne zwierzęta!</span><br style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Na przykład jakie? - dopytywała Zuzia.</span><br style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">- To przecież jasne jak słońce! - odezwał się Szymonek. - Pająki, komary i drzewne rzekotki!</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;"><br />- A także wiewiórki, lisy, dziki, sarny, jelenie i całe mnóstwo owadów, ptaków, płazów i gadów! - wyliczyła pani. - A nad nimi czuwa Olbin, legendarny duch tych lasów...<br />I nagle, jakby na poparcie słow mojej czarodziejki, w ciszy lasu rozległo się przeraźliwe skrzeczenie. Wrzask był głośny i tak przejmujący, że ze strachu zastygliśmy w bezruchu.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-lqOMpMwmoiw/XsFiCtgx20I/AAAAAAAALrQ/amBtaGyf4W8IiVBn9WyFPNRWCG51Y3DLwCLcBGAsYHQ/s1600/97460342_906111273185805_6953249785310609408_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-lqOMpMwmoiw/XsFiCtgx20I/AAAAAAAALrQ/amBtaGyf4W8IiVBn9WyFPNRWCG51Y3DLwCLcBGAsYHQ/s640/97460342_906111273185805_6953249785310609408_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Należę do dzielnych misiów, (kto wie, czy nie najdzielniejszych w Polsce albo w Europie), słysząc jednak dziki wrzask ducha Olbina, natychmiast wtuliłem się w Hanię. Nie tylko dlatego, że ona stała najbliżej, lecz jak już wiecie, ze wszystkich dzieci na świecie ją kocham najbardziej. Serduszko Hani też się wystraszyło, bo biło jak oszalałe, prawie tak mocno jak moje. Oj, Olbinie, strachu nad strachy, nieładnie wrzeszczeć na dzieci!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-YAH6zpD8MLQ/XsFiZx32jWI/AAAAAAAALrY/Fsus2xz5mcY9vcohOAqwqkLIhFU8oi-kACLcBGAsYHQ/s1600/97577535_906137076516558_7127786742140108800_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="800" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-YAH6zpD8MLQ/XsFiZx32jWI/AAAAAAAALrY/Fsus2xz5mcY9vcohOAqwqkLIhFU8oi-kACLcBGAsYHQ/s640/97577535_906137076516558_7127786742140108800_o.jpg" width="532" /></a></span></div>
<div style="margin-bottom: 6px; margin-top: 6px;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Proszę panią, lepiej się stąd zabierajmy! - zaproponowała Madzia. - Temu duchowi wcale się nie podoba, że przyszliśmy do jego rezerwatu.<br />- Tak, chodźmy - podchwycił Mateuszek. - Wrzeszczy jak opętany! Gotowy nas zeżreć!<br />Mateuszek ma rację. Z duchami nigdy nic nie wiadomo! Są tak samo nieprzewidywalne jak Baba Jaga - jednego dnia częstuje Jasia i Małgosię słodyczami, a drugiego chce ich schrupać na obiad!<br />- Kochani, to tylko legenda, zmyślona historia! Duch Olbin nie istnieje! - Roześmiała się pani. - To sójka tak wrzeszczy!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-2o_BM9nWM5I/XsFiyULU0TI/AAAAAAAALrg/2xRtSaZd7okk28CIeTZdawu3gVDs1HqZwCLcBGAsYHQ/s1600/97209318_906158776514388_3210229174606233600_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="834" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2o_BM9nWM5I/XsFiyULU0TI/AAAAAAAALrg/2xRtSaZd7okk28CIeTZdawu3gVDs1HqZwCLcBGAsYHQ/s640/97209318_906158776514388_3210229174606233600_o.jpg" width="556" /></a><br /><span style="text-align: start;">Wszyscy odetchnęli z ulgą, słysząc słowa pani, a ona opowiadała dalej:</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Nazwa tego rezerwatu pochodzi właśnie od imienia ducha Olbina, który według ludowych opowieści zamieszkiwał pobliskie mokradła i bronił las przed tymi, ktorzy mu zagrażali.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Równy gość z tego Olbina! - zawołał Leszek. - Mógłbym mu pomóc straszyć łobuzów niszczących przyrodę! Huuu, huuu!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Proszę panią, szkoda, że Olbin nie ist</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">nieje - zasmuciła się Wikusia. - Gdyby nie był legendą, stałby na straży lasu, a ludzie nie krzywdziliby roślin i zwierząt! A tak...<br />- A tak... las ma nas! - dokończyła pani.<br />- I sójkę! - dodała z radością Gabrysia. - Ona i Leszek świetnie się sprawdzają w roli duchów!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-DEup9uJh56s/XsFjJHcvNuI/AAAAAAAALro/uqrllO60S8QAnRe5i4mC1tDY3Bv37rKawCLcBGAsYHQ/s1600/98001283_906223389841260_568351231278317568_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="960" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-DEup9uJh56s/XsFjJHcvNuI/AAAAAAAALro/uqrllO60S8QAnRe5i4mC1tDY3Bv37rKawCLcBGAsYHQ/s640/98001283_906223389841260_568351231278317568_o.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">W odpowiedzi sójka jeszcze raz głośno zaskrzeczała, tylko tym razem w innej części lasu. Zaskrzeczała i zamilkła! A niebawem w miejsce jej przeraźliwego wrzasku pojawiło się miauczenie kota! To niemożliwe! Kiciusie mieszkają przecież na Czempiszu, w wiosce czarodziejów, a nie w rezerwacie przyrody ducha Olbina.</span><br style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">Przeciągłe "Miauuuu! Miauuuu!" niosło się po lesie.</span><br style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-size: 14px;">- To kot! - stwierdził Nikolas. - Skąd</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;"> on tutaj się wziął?<br />- A ja myślę, że domowy kot nie dałby rady tak głośno miauczeć - powątpiewał Aleks. - Pewnie to pantera albo ryś!<br />Zanim chłopcy zdążyli ustalić, co tak naprawdę włóczy się po lesie i żałośnie zawodzi, tajemnicze miauczenie ucichło, a pojawił się zupełnie inny dźwięk, przypominający głośne skrzypienie nienaoliwionych kół! Miałem wrażenie, że zaraz spośród drzew wytoczy się na nas ogromny wóz drabiniasty, który nie tak dawno widziałem w skansenie.<br />- Ojej! Tutaj chyba straszy! - zawołała Zuzia.<br />- To Olbin... - wykrztusiła Julka. - Proszę panią, on istnieje i chce nas stąd przegonić!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-fvYuTCUaaQ0/Xsai4-HCjWI/AAAAAAAALtY/o_PecqeCOVgFdjGIJeCPmcGVqZ5PicMcgCLcBGAsYHQ/s1600/98294231_907122589751340_2240092510225432576_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="960" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-fvYuTCUaaQ0/Xsai4-HCjWI/AAAAAAAALtY/o_PecqeCOVgFdjGIJeCPmcGVqZ5PicMcgCLcBGAsYHQ/s640/98294231_907122589751340_2240092510225432576_o.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- Kochani, zapewniam was, że diablik Olbin od wieków smacznie śpi na bagnie - uspokajała pani. - Ma jednak swoich przebiegłych pomocników, którzy strzegą lasu. Na przykład sójkę!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Ojej! A to ci dopiero sprytny diablik - sam wyleguje się, a inni za niego wykonują robotę! Nieźle to sobie obmyślił! Tymczasem pani poprosiła, abyśmy usiedli na zmurszałym pniu sosny, i powiedziała nam coś bardzo ważnego.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- </span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">Sójka ma sekret, znany nielicznym. To niezwykle mądry ptak potrafiący naśladować dźwięki innych zwierząt, a także przemieszczać się z miejsca na miejsce bardzo szybko. A wszystko po to, aby ostrzegać mieszkańców lasu przed intruzami i ochraniać swoje gniazdo.<br />- A czy ona umie naśladować psa? - zapytał Kubuś.<br />- A lwa? - zainteresował się Maciuś. - Ryk lwa przestraszyłby każdego!<br />- Myślę, że tak! - Roześmiała się pani. - To prawdziwa poliglotka!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-3fkIeAK8mRU/XsajXOjCapI/AAAAAAAALtg/GayPb7oEoDE7cWm4euHvAFetTEueyLLVgCLcBGAsYHQ/s1600/98345440_907608583036074_5316542275424092160_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="809" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-3fkIeAK8mRU/XsajXOjCapI/AAAAAAAALtg/GayPb7oEoDE7cWm4euHvAFetTEueyLLVgCLcBGAsYHQ/s640/98345440_907608583036074_5316542275424092160_o.jpg" width="538" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Poliglotka? Kolejne słowo do misiowego słownika trudnych wyrazów. Musicie wiedzieć, że ja, Porzucek, najsłynniejszy pisarz w okolicy, detektyw wszechczasów, miś motocyklista, instruktor sztuki latania, najwspanialszy jeździec konny, tworzę taki słownik dla dzieci, aby w każdej chwili mogły z niego korzystać. Wpisuję do niego wyrazy używane przez dorosłych, a obok ich znaczenie. Dorośli już tacy są, u</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">wielbiają popisywać się przed dziećmi znajomością trudnych słów! Wielki słownik pod redakcją misia Porzucka pozwoli dzieciom przechytrzyć dorosłych! Z dnia na dzień staje się grubszy i kto wie, może wkrótce go wydam? Wtedy dzieci będą wiedziały wszystko! Żadne słowo ich nie zaskoczy! Wyraz "poliglotka" postanowiłem więc wpisać do księgi pod literką "p" i zrymować go z wyrazem "trajkotka". Nie bez przyczyny, bo przecież sójka w trajkotaniu dorównuje drzewnej rzekotce oraz uczniom klasy IIc. Zatem poliglota to ktoś, kto dużo trajkocze! Mam rację?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-x5AI8x3atDQ/Xsajt7d6RXI/AAAAAAAALto/a2Ap19_1SpQZrbL--DEPjstm9e67ep-xwCLcBGAsYHQ/s1600/98342779_907826839680915_2021831059745800192_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="760" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-x5AI8x3atDQ/Xsajt7d6RXI/AAAAAAAALto/a2Ap19_1SpQZrbL--DEPjstm9e67ep-xwCLcBGAsYHQ/s640/98342779_907826839680915_2021831059745800192_o.jpg" width="506" /></a></span></div>
<div style="margin-bottom: 6px; margin-top: 6px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Proszę panią, a czy poliglotka to taka aktorka, która naśladuje innych? - zastanawiała się Gabrysia, która podobnie jak ja uwielbia wiedzieć od razu, co znaczą trudne słowa.</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- No coś ty, Gabryśka! Poliglotka to inaczej dobra pilotka! - stwierdził Leszek. - Sójki świetnie fruwają! Myślę, że mogłyby pilotować samoloty pasażerskie albo wojskowe odrzutowce!<br />- Lechu, ale wymyśliłeś! Sójka za sterami wojskowego odrzutowca? He, he, he! - Roześmiał się Aleks. - W czapce kapitana byłoby jej do twarzy!</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif;">- Kochani, poliglota to ktoś, kto dobrze zna kilka języków obcych, na przykład angielski, włoski i francuski! - wytłumaczyła pani. - Nazwałam tak sójkę, bo potrafi naśladować różne dźwięki.</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif;">- A umie naśladować ludzką mowę? </span><span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif;">- zapytał Maks?</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif;">- Myślę, że tak... - odpowiedziała pani. - W dawnych czasach wykradano młode sójki z gniazd i uczono je naśladować ludzką mowę. Podobno radziły sobie równie dobrze jak papugi.</span></div>
<div class="text_exposed_show" style="background-color: white; display: inline;">
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"></span><br /></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ywk5gGzzXYQ/XsakFJT3SiI/AAAAAAAALtw/4CeRZaf0kRc56bNmoh53H9OdmuWMcYXuwCLcBGAsYHQ/s1600/98078369_908407349622864_3501510815784108032_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ywk5gGzzXYQ/XsakFJT3SiI/AAAAAAAALtw/4CeRZaf0kRc56bNmoh53H9OdmuWMcYXuwCLcBGAsYHQ/s640/98078369_908407349622864_3501510815784108032_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">- Biedne pisklaczki... Musiały wychowywać się z dala od rodziców - westchnęła Wikusia.</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">- No właśnie! - szepnęła z przejęciem Hania. - Mogłabym je wszystkie adoptować!</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">- Ja też! - zawołała Madzia.</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">Ach, jakie kochane te dziewczynki! Moja czarodziejka zawsze powtarza, że wszędzie dobrze, ale wśrod przyjaciół najlepiej, i ja się z nią zgadzam. A potem znów zacząłem zastanawiać się, jak wyglądałby mój świ</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">at, gdyby pani Ania mnie nie adoptowała? Zamknąłem oczy i próbowałem go sobie wyobrazić, lecz za każdym razem widziałem to samo: siebie i moją przybraną mamusię, nikogo więcej. To najpiękniejszy obraz, jaki jestem w stanie sobie wyobrazić. Nie chcę innego...</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-sbGrph0lFas/XsakdXz3DHI/AAAAAAAALt4/7IJER_bAFjIwU0StUmN-07tf4qlDmpAtACLcBGAsYHQ/s1600/99132006_908436182953314_7215847427272605696_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="644" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-sbGrph0lFas/XsakdXz3DHI/AAAAAAAALt4/7IJER_bAFjIwU0StUmN-07tf4qlDmpAtACLcBGAsYHQ/s640/99132006_908436182953314_7215847427272605696_o.jpg" width="428" /></a></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">Tymczasem pomocnica diablika Olbina rozwrzeszczała się na dobre.</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21;">
<span style="font-size: 14px;">
</span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="text-align: start;">- Krzaach! Krzaach! - rozlegało się co chwila jak grzmot po lesie.</span></span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px;">
<span style="text-align: start;">- Może boi się, że chcemy wykraść jej pisklęta? - zauważył Tomaszek.</span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px;">
<span style="text-align: start;">- Ja też tak myślę! - zgodziła się pani. - Sójki o tej porze opiekują się potomstem. Są bardzo troskliwymi rodzicami. Najpierw budują gniazdo, wspólnie wysiadują jajka, a potem zajmują się pisklaczkami</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">! Na zmianę czuwają, aby żaden złodziejaszek nie zakradł się do ich gniazda... Podobno ich błękitno-czarne piórka ze skrzydeł przynoszą szczęście!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-FeQIRrlLwdE/XsalEsKvPwI/AAAAAAAALuA/uGPsIFo2vRkoApUy2kjBkCE5dA5KiscIwCLcBGAsYHQ/s1600/100521726_909064619557137_7252067023918727168_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="960" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-FeQIRrlLwdE/XsalEsKvPwI/AAAAAAAALuA/uGPsIFo2vRkoApUy2kjBkCE5dA5KiscIwCLcBGAsYHQ/s640/100521726_909064619557137_7252067023918727168_o.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px; text-align: justify;">
<span style="text-align: start;">Ach, mieć takie sójkowe piórko! Albo najlepiej dwa! Jedno podarowałbym mojej czarodziejce, choć wiem, co powiedziałaby na widok takiego prezentu.</span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px;">
<span style="text-align: start;">- Misiu, ty jesteś moim Wielkim Szczęściem! Nie potrzebuję innego!</span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px;">
<span style="text-align: start;">Drugie piórko wręczyłbym Hani. Mogłaby nosić je w kieszonce na sercu i ilekroć byłoby jej smutno, piórko łaskotałoby ją po nosku. Tak, koniecznie muszę odnaleźć sójkowe piórka! Nikt mi w ty</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">m nie przeszkodzi, nawet duch Olbin! Najlepiej będzie, jeśli od razu zapytam sójkę, czy nie użyczyłaby mi piórek.<br />- Dzień dobry, pani sójko - powiem. - Chciałbym obdarować kogoś szczęściem. Czy mogłaby pani... Czy zechciałaby pani...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LLlE39Apq6U/XsalVGRi93I/AAAAAAAALuI/T-9iJpJ--1wosOmVlG0qNvYUvnO3d5KNgCLcBGAsYHQ/s1600/98344772_909071836223082_205266850831925248_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="899" data-original-width="960" height="598" src="https://1.bp.blogspot.com/-LLlE39Apq6U/XsalVGRi93I/AAAAAAAALuI/T-9iJpJ--1wosOmVlG0qNvYUvnO3d5KNgCLcBGAsYHQ/s640/98344772_909071836223082_205266850831925248_o.jpg" width="640" /></a></div>
<span style="color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;">No właśnie, tylko jak ją o to zapytać? Co jeśli zezłości się na mnie i wykrzykując swoje: "Krzaach! Krzaach!", nie dość, że nie da błekitno-czarnych piórek, to jeszcze do tego zbudzi ze snu diablika Olbina? A on jak nie zacznie dokazywać, fikać koziołki, z chichotem buszować po lesie, łamać przy tym gałęzie, powalać drzewa, straszyć dzieci, a dorosłych zwodzić na manowce. Oj, lepiej psotnika nie budzić! Niech sobie siedzi na<span class="text_exposed_show" style="display: inline;"> moczarach i śpi w najlepsze! Ja tymczasem, nic nie mówiąc pani Ani, porozglądam się trochę po okolicy. Zajrzę tu i ówdzie, za krzaczki, pnie i kamienie, poszperam w mchu, zanurkuję w paprocie, a na pewno uda mi się znaleźć dwa piórka zgubione przez nieostrożną sójkę. </span></span><span style="color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;">Zrobiłem tylko cztery kroczki do przodu, kilka kroczków w bok, a gdy się obejrzałem, nie widziałem już nikogo oprócz wysokich paproci, pni drzew i mchów. Pani Ania zniknęła, dzieci również!</span></div>
<span style="color: #1c1e21; font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 14px;"><span class="text_exposed_show" style="display: inline;">
</span></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-family: verdana, sans-serif; font-size: 14px; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wuEgEWM-vGU/XsalqWakfXI/AAAAAAAALuQ/V9GjTtgsVIoVJRhboWICiV5BoFRig74GQCLcBGAsYHQ/s1600/98344408_909208019542797_2130449051789819904_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="771" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-wuEgEWM-vGU/XsalqWakfXI/AAAAAAAALuQ/V9GjTtgsVIoVJRhboWICiV5BoFRig74GQCLcBGAsYHQ/s640/98344408_909208019542797_2130449051789819904_o.jpg" width="514" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: justify;">
<span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Natychmiast pobiegłem w stronę, skąd według misiowego noska przyszedłem, lecz zamiast pani i dzieci ujrzałem coś zupełnie innego. Znalazłem się wśród olbrzymich drzew o grubych pniach pokrytych szarą korą, które swymi wierzchołkami sięgały obłoków albo jeszcze wyżej, może gwiazd! To były jodły! Znałem je bardzo dobrze i kochałem równie mocno jak drzewa rosnące w lesie mojej czarodziejki. Wiedziałem, że w ich towarzystwie nic mi nie grozi, a mimo to moje serduszko ze strachu biło jak oszalałe. Nie umiałem go uspokoić. Ach, pani Ania na pewno potrafiłaby to zrobić!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Xr5fWlAHjLo/XsgFiR2Te0I/AAAAAAAALuo/injXj9gyZ-ESnPdOnya9zHqo9pbz5wdWgCLcBGAsYHQ/s1600/100515842_909733526156913_7527011438431305728_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Xr5fWlAHjLo/XsgFiR2Te0I/AAAAAAAALuo/injXj9gyZ-ESnPdOnya9zHqo9pbz5wdWgCLcBGAsYHQ/s640/100515842_909733526156913_7527011438431305728_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start; white-space: normal;">- Chyba się zgubiłem - szepnąłem, obejmując drżącymi łapkami pień jodły rosnącej najbliżej.</span><br style="text-align: start; white-space: normal;" /><span style="text-align: start; white-space: normal;">Pachniała żywicą tak jak sosna Gabryśka i świerk Felek. Ach, uwielbiam ten zapach! Musicie wiedzieć, że drzewa iglaste podobnie jak pszczółki produkują miodek, którego co prawda nie można smakować jak ten pszczeli, lecz jest równie aromatyczny i zdrowy. Jodła chyba wyczuła moje zagubienie, bo najpierw delikatnie zadrżała, zrzuciła trochę igiełek, a potem znanym mi z filmów o morskich wyprawach alfabetem Morse`a zaczęła wystukiwać wiadomość.</span><br style="text-align: start; white-space: normal;" /><span style="text-align: start; white-space: normal;">- Stuk, stuk, stuk! Puk, puk, puk! Stuku, puku! Stuku, puku!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XDReWYwv3IU/XsgF2mYCZbI/AAAAAAAALuw/HJDJMcbm240lpqrXiFgD7y48PTW1dImxACLcBGAsYHQ/s1600/98437452_909781109485488_9086226197720858624_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-XDReWYwv3IU/XsgF2mYCZbI/AAAAAAAALuw/HJDJMcbm240lpqrXiFgD7y48PTW1dImxACLcBGAsYHQ/s640/98437452_909781109485488_9086226197720858624_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Co w tłumaczeniu na nasz język oznacza mniej więcej:</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">"Nie bój się, misiu, obrońco drzew! Pomożemy ci, bo ty na co dzień pomagasz nam!"</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">A potem pojawił się on, duch Olbin we własnej osobie. Wiem, że trudno w to uwierzyć, bo przecież diabliki istnieją tylko w legendach, a nie w rzeczywistym świecie. Ten jednak wyglądał na prawdziwego. Ubrany w mundur strażnika lasu stał przede mną z okazałym gniazdem s</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">ójki na głowie i dwoma błękitno-czarnymi piórkami wpiętymi w klapę marynarki. Gdyby nie piękny, zielony mundur ze srebrnym haftem ukazującym liście dębu i żołędzie, mógłbym pomylić go z rzeźbą mistrza Gotfryda.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-QA921ntiOmc/XsgGSrmbc6I/AAAAAAAALu4/CysAhTr9ed8gcl7E8Hwv53AFDdG0ZkabgCLcBGAsYHQ/s1600/98807588_909843779479221_281875542540550144_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-QA921ntiOmc/XsgGSrmbc6I/AAAAAAAALu4/CysAhTr9ed8gcl7E8Hwv53AFDdG0ZkabgCLcBGAsYHQ/s640/98807588_909843779479221_281875542540550144_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Długie, rozczochrane włosy niczym u Rumcajsa, takież same wąsy i broda, nadawały mu nieco groźny wygląd. Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się zza jego krzaczastych wąsów i przeogromnej, rozmierzwionej brody dostrzec można było lekki, aczkolwiek przyjazny uśmiech. Ten uśmiech właśnie sprawił, że przestałem się bać i postanowiłem przywitać się, jak na grzecznego misia przystało.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Dzień dobry, duchu </span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">Olibinie! Mam na imię Porzucek! - powiedziałem nieśmiało. - Szukając sójkowych piórek, przez nieuwagę zabłądziłem w lesie...</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_bw5wZptGec/XsgGnQtuzLI/AAAAAAAALvA/QqVih_WTNc4vdw0UgmxPvjSaF8qMy1H1wCLcBGAsYHQ/s1600/99111636_264599464665797_7230588425047375872_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_bw5wZptGec/XsgGnQtuzLI/AAAAAAAALvA/QqVih_WTNc4vdw0UgmxPvjSaF8qMy1H1wCLcBGAsYHQ/s640/99111636_264599464665797_7230588425047375872_n.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: left; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Olbin milczał. Nie odezwał się ani słowem, tylko skinął ręką na znak, żebym poszedł za nim. Przez chwilę się wahałem. Pani Ania zawsze powtarza, że nie wolno ufać obcym, nawet wtedy, gdy uśmiechają się przyjaźnie i częstują łakociami. Może jednak powinienem zaczekać, aż moja czarodziejka mnie odnajdzie? Ale co jeśli tak się nie stanie? Jeśli pani Ania nie znajdzie mnie w tym leśnym gąszczu i będę musiał tutaj zamieszkać i żyć w dziczy jak prawdziwy niedźwiedź? A potem przyszło mi do głowy, że przecież mistrz Gotfryd, jeśli wyrzeźbił diablika Olbina takim podobnym, musiał kiedyś go spotkać i poprosić o pozowanie. A skoro mistrz ze spotkania z diabłem wyszedł cało, to i mnie, misiowi Porzuckowi, leśny czart nic nie zrobi. Ach, że też wcześniej na to nie wpadłem! </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-gl2cBWWOS0I/XsgG6RXmDRI/AAAAAAAALvM/b_5RnQPID8gMn055-Bn3DwtOparLPCrrgCLcBGAsYHQ/s1600/100073451_563763630949715_7263628474584137728_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-gl2cBWWOS0I/XsgG6RXmDRI/AAAAAAAALvM/b_5RnQPID8gMn055-Bn3DwtOparLPCrrgCLcBGAsYHQ/s640/100073451_563763630949715_7263628474584137728_n.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: left; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dobrze, czarciku Olbinie! Zaufam ci i pójdę z tobą! - zawołałem dziarskim głosem i zanurkowałem w gąszcz paproci bujnie porastających leśne runo. Ich duże, pierzaste liście łaskotały mnie co prawda w pyszczek, a jodłowe igiełki leżące na ziemi kłuły w stopy, lecz ja, zanurzony prawie po sam nosek w morzu zieleni, niezmordowanie brnąłem do przodu. Paprocie sięgały diablikowi zaledwie do kolan, lecz kolor munduru strażnika lasu sprawiał, że mój przewodnik chwilami stawał się prawie niewidoczny. Musiałem nieźle wytężać wzrok, żeby go nie zgubić. Diabliki takie już są - najpierw wtapiają się w tło lasu, a potem, gdy staną się niewidoczne, psocą do woli. Czasami znienacka potrafią podstawić nogę, poparzyć pupę pokrzywą, sypnąć piaskiem w oczy, zrzucić świerkową szyszkę na głowę albo namówić pszczółki do pogniewania się na misia. O tak, już ja się znam na tych czarcich figlach jak mało kto!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-3b9IImqynis/XsjhEgd1VUI/AAAAAAAALv0/dEfF_hxKkbIYUoSwQIHh29w5Rn8JdhZkQCLcBGAsYHQ/s1600/99388654_910326246097641_5567358014639308800_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="644" data-original-width="812" height="506" src="https://1.bp.blogspot.com/-3b9IImqynis/XsjhEgd1VUI/AAAAAAAALv0/dEfF_hxKkbIYUoSwQIHh29w5Rn8JdhZkQCLcBGAsYHQ/s640/99388654_910326246097641_5567358014639308800_n.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start; white-space: normal;">Bywa i tak, że spotkany w lesie diablik poratuje w biedzie. Na przykład podsunie głodnemu misiowi pod nosek pachnącą słońcem poziomkę, kroplę perlistej rosy dla ochłody albo mięciutką kołderkę z mchu, aby strudzony wędrówką nieco odpoczął i nabrał sił. Olbina zaliczyłbym do tej drugiej kategorii czartów, czyli diablików pomocnych, lecz pewności co do tego nie miałem, dlatego maszerując wśród paproci, byłem czujny jak prawdziwy niedźwiedź. Bacznie się rozglądałem, uważnie węsząc i sprawdzając, czy za ogromnymi pniami jodeł nie czyha na mnie jakaś niespodzianka zgotowana przez diablika. On tymczasem szedł spokojnie i wahlował się czarcim ogonem, płosząc w ten sposób krążące wokół niego hordy muszek i komarów.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-LT5tAFty3zY/XsjhemnqqqI/AAAAAAAALv4/TiWwsvLmMI84K49cyoNMUkBYH6yePeVTwCLcBGAsYHQ/s1600/98593910_705986026841618_1746993950696144896_n.jpg" imageanchor="1" style="font-family: verdana, sans-serif; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-LT5tAFty3zY/XsjhemnqqqI/AAAAAAAALv4/TiWwsvLmMI84K49cyoNMUkBYH6yePeVTwCLcBGAsYHQ/s640/98593910_705986026841618_1746993950696144896_n.jpg" width="480" /></a><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Mój brzuszek był już głodny, a serduszko stęsknione. O ile brzuszek na chwilę mogłem oszukać, obiecując mu miseczkę miodu na obiad, to serduszka nie dało się tak łatwo wywieść w pole. Pikotało jak szalone! Podejrzewam, że gdyby mogło, wyrwałoby się z misiowej piersi niczym ptaszek z gniazdka i samo pofrunęło na poszukiwanie ukochanej czarodziejki. Pani Ania pewnie umiera ze zmartwienia... Odłączyłem </span><span class="text_exposed_show" style="color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;">się od grupy, choć doskonale wiedziałem, czym może się skończyć taka samotna eskapada. Ach, już nigdy nie postąpię tak nierozważnie! Cała nadzieja w diabliku Olbinie, że pomoże mi wyplątać się z tej kabały! On jednak zdawał się w ogóle mnie nie dostrzegać. Od poczatku naszego spotkania nie odezwał się ani słowem. Sójka za to, która co chwilę lądowała w gnieździe osadzonym na jego czuprynie, wrzeszczała wniebogłosy.<br />- Krzaach! Krzaach! - rozlegało się po lesie.<br />- Krzaach! Krzaach! - powtarzało echo.<br />- Tik tik, tik tik - szeptało stęsknione serduszko.</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-uoDDPmzwb0E/XsqHMV-8jFI/AAAAAAAALwo/xsz_hLTjrP4QoQzz-WEIt84oOdiHWVQEgCLcBGAsYHQ/s1600/100684885_910458502751082_859151114564534272_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-uoDDPmzwb0E/XsqHMV-8jFI/AAAAAAAALwo/xsz_hLTjrP4QoQzz-WEIt84oOdiHWVQEgCLcBGAsYHQ/s640/100684885_910458502751082_859151114564534272_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Zacząłem już tracić nadzieję, że kiedykolwiek się zatrzymamy, gdy nagle diablik Olbin na moich oczach rozpłynął się w powietrzu. Tak, rozpłynął się w powietrzu niczym mgła! A w jego miejsce pojawiła się zawieszona na gałęzi klatka na ptaki. Z wrażenia aż przetarłem oczy. Niedowiary! To chyba czary! Na pewno! Albo jakaś psota diablika Olbina... Muszę być ostrożny! Ojej, klatka wcale nie jest pusta! W </span><span class="text_exposed_show" style="color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;">środku jakiś ptak rozpaczliwie trzepocze skrzydełkami, próbując uwolnić się z więzienia. Nadaremnie! Drzwiczki zatrzaśnięte, z klatki nie ma wyjścia! Ach, już wszystko rozumiem! To pułapka, w którą kłusownicy łapią leśne ptaki, aby potem je sprzedać. Pan sójka w poszukiwaniu orzeszków laskowych dostał się do środka i nie może wydostać się na zewnątrz. Biedaczysko! Wiedziałem już, po co diablik Olbin mnie tutaj przyprowadził - chciał, żebym uwolnił pana sójkę z pułapki!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-EfXbbimzPgI/Xst7MlQQ6uI/AAAAAAAALxU/Ua1raFl987sRW-nh96DwgwU2u6_RQp1lQCLcBGAsYHQ/s1600/100540019_911495282647404_5750875885523697664_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="960" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-EfXbbimzPgI/Xst7MlQQ6uI/AAAAAAAALxU/Ua1raFl987sRW-nh96DwgwU2u6_RQp1lQCLcBGAsYHQ/s640/100540019_911495282647404_5750875885523697664_o.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Spróbuję pana uwolnić! - zawołałem do więźnia, który na widok misia zbliżającego się do klatki zaczął naśladować jastrzębia.</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Ojej, jakiż ten pan sójka groźny! Muszę przyznać, że w roli jastrzębia sprawdzał się doskonale. Gdybym nie widział go uwięzionego w pułapce, wystraszyłbym się nie na żarty.</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Spokojnie, niech się pan nie denerwuje! To ja, Porzucek! Jestem przyjaznym misiem - oznajmiłem cich</span><span class="text_exposed_show" style="color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;">ym, uspokajającym głosem. - Przyszedłem pana uratować! Pani sójkowa czeka i bardzo się niepokoi.<br />Pan sójka, usłyszawszy te słowa, zamilkł, a ja z uwagą zacząłem oglądać mechanizm pułapki. Trochę się na tym znam, bo przecież razem z panią Anią często majsterkuję przy motocyklu Czesławie. Pułapka na ptaki wygląda co prawda zupełnie inaczej, ale trudno... Nie ma czasu na marudzenie! Muszę jak najszybciej uwolnić pana sójkę. Kłusownicy mogą przecież nadejść lada moment!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-EjQDMlLX2RI/Xst7Cc_D8LI/AAAAAAAALxY/yCDPIa1YSWcu-IBC2C1FJkZCVTx2_ZAhACPcBGAYYCw/s1600/98359574_588004721848614_3840178350102413312_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1074" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-EjQDMlLX2RI/Xst7Cc_D8LI/AAAAAAAALxY/yCDPIa1YSWcu-IBC2C1FJkZCVTx2_ZAhACPcBGAYYCw/s640/98359574_588004721848614_3840178350102413312_n.jpg" width="428" /></a></span></div>
<div style="color: #1c1e21; font-size: 14px; margin-bottom: 6px; margin-top: 6px;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">A to co? Ojej, z nieba lecą płatki śniegu! O tej porze roku? Niemożliwe! To nie śnieg lecz piórka! Dwa błękitno - czarne piórka sójki na szczęście - jedno dla Hani, a drugie dla mojej czarodziejki! Są śliczne! Jak cudnie wirują w powietrzu! Właśnie o takie mi chodziło! Ach, dziękuję ci, diabliku Olbinie, dobry duchu tego rezerwatu! </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Musicie wiedzieć, że szczęścia podobnie jak i nieszczęścia lubią chodzić parami. Ledwo zdążyłem schować piórka do kieszonki, gdy usłyszałem jakieś hałasy. Czyżby nadchodzili kłusownicy? Nieee, to nie kłusownicy. To dzieci! Tak, to one! Rozpoznaję głosy Leszka, Maksa i Julki! Krzyczą moje imię! Porzucku! Porzucku! Porzuuucku! Ojej, wszyscy szukają mnie po lesie! </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">A ten głos... Ach, to głos mojej czarodziejki! Wszędzie go poznam, nawet gdybym zawędrował na koniec świata! Wiedziałem, że wcześniej czy później pani Ania mnie odnajdzie! Moja jedyna, najukochańsza mamusia! Misiowe serduszko też od razu się zorientowało, kto hałasuje po lesie, bo zaczęło bić tak mocno i głośno, że nie musiałem wołać gdzie jestem - czarodziejka usłyszała jego bicie z oddali. Przybiegła do mnie pierwsza, a potem... potem bardzo długo tuliła, nie pozwalając nic wytłumaczyć! Więc tylko niepostrzeżenie wsunąłem sójkowe piórko do kieszonki jej kurtki. Teraz już zawsze będzie szczęśliwa, pomyślałem i wtuliwszy się jeszcze mocniej w cieplutkie ramiona, wsłuchałem się w bicie naszych serduszek. To najpiękniejsza melodia, jaką kiedykolwiek słyszałem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; font-family: verdana, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ukPtikdBq5g/XswJTaw4NeI/AAAAAAAALxk/qJhImkGvCu81JXO-Dh8AM62e-VfEK3nmgCLcBGAsYHQ/s1600/100668497_912131545917111_3753702344693383168_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="360" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ukPtikdBq5g/XswJTaw4NeI/AAAAAAAALxk/qJhImkGvCu81JXO-Dh8AM62e-VfEK3nmgCLcBGAsYHQ/s640/100668497_912131545917111_3753702344693383168_n.jpg" width="480" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Chwilę później przybiegły dzieci. Natychmiast nas obstąpiły i zaczęły szczebiotać radośnie jak ptaszki, zadając przy tym mnóstwo pytań i tuląc się do mnie jak do najmilejszej podusi, aż pani Ania musiała je uciszać.</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Kochani, spokojnie! Przecież go udusicie! Porzucek na pewno wszystko nam opowie, ale nie teraz... - zapewniała, próbując oczyścić moje futerko z jodłowych igiełek. - Najważniejsze, że z</span><span class="text_exposed_show" style="color: #1c1e21; display: inline; font-size: 14px;">nalazł się cały i zdrowy! Misiu, w tych igiełkach wyglądasz jak jeżyk! - dodała, a dzieci roześmiały się.<br />Ja też się śmiałem, aż podskakiwał mi brzuszek. Ach, jak dobrze być znowu wśród przyjaciół! Szkoda, że nie mam sójkowych piórek dla wszystkich! Obiecuję, że gdy tylko wrócimy do szkoły, poczęstuję dzieci cukierkami. Pani Ania na pewno się zgodzi!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-9weiHbRh294/XtO_IoK0z5I/AAAAAAAALz4/r-vVotGv0aMyqmpFibNXa0GMgY87qhIKQCLcBGAsYHQ/s1600/100878996_912825125847753_3811761961708814336_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-9weiHbRh294/XtO_IoK0z5I/AAAAAAAALz4/r-vVotGv0aMyqmpFibNXa0GMgY87qhIKQCLcBGAsYHQ/s640/100878996_912825125847753_3811761961708814336_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- A teraz pora podziękować panu leśniczemu Jarkowi za pomoc w odnalezieniu Porzucka! - oznajmiła uroczyście pani Ania. - Bez niego nie poradzilibyśmy sobie i nasza zguba wciąż kicałaby z zającami po lesie! Brawo, panie Jarku!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Brawo, panie Jarku? Jak to? A kto uratował pana sójkę z pułapki kłusowników? Do kogo o pomoc zwrócił się diablik Olbin - do mnie czy do pana leśniczego? No do kogo? Do tej zgub</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">y właśnie! Moja czarodziejka zawsze powtarza, że wszystko dzieje się po coś, i ja się z nią zgadzam! Gdybym nie zgubił się w lesie, kto wie, co stałoby się z biednym panem sójką! Pani sójkowej na pewno pękłoby z tęsknoty za mężem serce! I kto tutaj jest bohaterem? Panie Jarku, panie Jarku, ble, ble...<br />Nagle zapragnąłem zgubić się w lesie jeszcze raz i nie dać się tak łatwo znaleźć panu leśniczemu. Tak, pójdę i zgubię się! Niech pani Ania się martwi!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XGFrtSw2Jjc/XtO_fPm4dBI/AAAAAAAAL0A/vwZU4--Erqo2ytWEP2NzXLZAXZjO7qatQCLcBGAsYHQ/s1600/100987922_913568069106792_7146839852720324608_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-XGFrtSw2Jjc/XtO_fPm4dBI/AAAAAAAAL0A/vwZU4--Erqo2ytWEP2NzXLZAXZjO7qatQCLcBGAsYHQ/s640/100987922_913568069106792_7146839852720324608_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Zazdrość chciała wejść do mojego serduszka i rozgościć się w nim na dobre, ale na szczęście bardzo szybko ją przegoniłem.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Idź sobie stąd! Przez ciebie zawsze same kłopoty - burknąłem. - Uciekaj i nie wracaj!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Posłuchała! Nie namyślając się, czmychnęła gdzie pieprz rośnie, a ja wreszcie mogłem przyjrzeć się panu leśniczemu, który pomógł pani Ani i dzieciom odnaleźć mnie w lesie. Wyglądał na sympatyc</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">znego! Miał taki sam mundur strażnika lasu jak diablik Olbin, zielony ze srebrnymi naszywkami. Stojąc przy pułapace na ptaki, z uwagą jej się przyglądał, a potem spojrzał na mnie z podziwem i powiedział swoim tubalnym głosem:<br />- Porzucku, jestem z ciebie dumny! Dzięki tobie wreszcie wpadłem na trop kłusowników. Już ja ich tutaj przypilnuję! Odechce się im polować na ptaki!<br />Dzieci zaczęły bić brawo, a pani Ania dała mi buziaka w pyszczek pachnący jodłowymi igiełkami i szepnęła:<br />- Ty mój bohaterze...</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-G0wsDYTDFEA/XtO_3IAB1SI/AAAAAAAAL0I/PTqvQ_ZLqYY6YPOx71-dBebqnwLMXt0jgCLcBGAsYHQ/s1600/101017321_913947112402221_3384303572047888384_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-G0wsDYTDFEA/XtO_3IAB1SI/AAAAAAAAL0I/PTqvQ_ZLqYY6YPOx71-dBebqnwLMXt0jgCLcBGAsYHQ/s640/101017321_913947112402221_3384303572047888384_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">A potem pan leśniczy zdradził nam wielką tajemnicę.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Ten rezerwat to wielki skarbiec, w którym znajdują się bezcenne klejnoty - powiedział, przykładając palec do ust. - Musimy chronić je za wszelką cenę!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Przed rabusiami? - zapytał zaciekawiony Kubuś.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Można tak ich nazwać! - Roześmiał się pan Jarek. - Na pewno przed tymi, którzy niszczą przyrodę, zapominając, jak bezcennym jest skarbem!</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;"><br />- Ja bym takich zamknął w więzieniu! - zawołał wojowniczo Leszek. - A las ogrodziłbym wysokim murem i nikomu nie pozwoliłbym do niego wchodzić! - dodał, zakreślając ręką wielki okrąg w powietrzu.<br />Już zacząłem wyobrażać sobie ten wysoki mur, którym Leszek otoczyłby rezerwat przyrody, gdy nagle usłyszałem oburzony głosik Hani.<br />- Tak nie można, Leszku! Wtedy nie moglibyśmy tutaj przyjechać i dowiedzieć się tylu mądrych rzeczy!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Vrac7BpIt5Q/XtPAMkmsSMI/AAAAAAAAL0Q/W7FRzaQAYSIBwiWtsNhNyri5qgBNJaAbACLcBGAsYHQ/s1600/101029743_914254375704828_5460859657675341824_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Vrac7BpIt5Q/XtPAMkmsSMI/AAAAAAAAL0Q/W7FRzaQAYSIBwiWtsNhNyri5qgBNJaAbACLcBGAsYHQ/s640/101029743_914254375704828_5460859657675341824_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Hania miała rację. Zakazać wchodzić do lasu to jak odebrać misiowi miodek. Ach, jaka ta Hania mądra i z tego co wiem, ze wszystkich smakołyków na świecie najbardziej uwielbia właśnie miodek, słodki i zdrowy! To coś znaczy, prawda? Kiedyś nawet pomyślałem, że byłoby naprawdę cudnie, gdyby Hania tak jak ja była misiem. Zaprosiłbym ją wtedy do kina na najnowszą wersję "Pszczółki Mai" albo do Pszczelego Miasteczka na filiżankę smacznego miodku w tamtejszej pasieki. Jak myślicie, czy pani Ania się zgodzi? Właściwie to mógłbym pojechać tam ze wszystkimi uczniami IIc! To superprzyjaciele!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-UBWy_Sylmao/XtPAgCiaH_I/AAAAAAAAL0Y/-236PU0zJ5k1Zhv1rYd-yc2Yzlnk4Nu6gCLcBGAsYHQ/s1600/101463421_914675298996069_3402410024591425536_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-UBWy_Sylmao/XtPAgCiaH_I/AAAAAAAAL0Y/-236PU0zJ5k1Zhv1rYd-yc2Yzlnk4Nu6gCLcBGAsYHQ/s640/101463421_914675298996069_3402410024591425536_n.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- No niby tak, Haniu! Ale jak ludzie nie umieją szanować przyrody, to ja bym wydał zakaz wstępu do lasu i już! - obstawał przy swoim Leszek, czerwieniąc się coraz bardziej. - Może by wtedy zrozumieli!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Lubię Leszka, nawet takiego w kolorze buraczków ćwikłowych. Dobry z niego kolega, choć czasem te jego pomysły to totalny kosmos!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Zwariowałeś? W tym rezerwacie jest naprawdę odlotowo i tak... trochę s</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">trasznie! - zawołał Nikolas. - Chciałbym tutaj jeszcze kiedyś przyjechać!<br />- Najlepiej w helloween! - Roześmiał się Alan.<br />- A żebyś wiedział! - odpalił Nikolas. - Przebiorę się za diablika Olbina i napędzę ci stracha!<br />Kiedyś opowiem chłopakom o moim niezwykłym spotkaniu z diablikiem, dobrym strażnikiem tego lasu, a na razie cicho sza. Niech to będzie taki nasz sekret, Olbinie...</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-2w7lvGb_jqU/XtPA4GlONxI/AAAAAAAAL0k/jwA4SFnRwqMFkcTFY4y9pcUoW19ZiBB7QCLcBGAsYHQ/s1600/100841548_914896392307293_8409461367597170688_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2w7lvGb_jqU/XtPA4GlONxI/AAAAAAAAL0k/jwA4SFnRwqMFkcTFY4y9pcUoW19ZiBB7QCLcBGAsYHQ/s640/100841548_914896392307293_8409461367597170688_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Pan leśniczy z uwagą wysłuchał, co mają do powiedzenia na temat rezerwatu przyrody dzieci. Nie przerywał im ani nie wymądrzał się, jak to czasami mają w zwyczaju dorośli. Pan Jarek zachował się po prostu przemisiowo! Postanowiłem, że jego pierwszego zaproszę do naszej szkoły, żeby opowiedział dzieciom o skarbach lasu oraz o ich dzielnym strażniku Olbinie.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- Wszyscy macie troszeczkę racji - oznajmił </span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">leśniczy. - Co prawda nie planujemy ogrodzić rezerwatu wysokim murem, ale czasami jesteśmy zmuszeni wydać zakaz wstępu na jego teren z uwagi na grożące ludziom niebezpieczeństwo...<br />- A nie mówiłem, że tutaj grasują niedźwiedzie! - zawołał podekscytowany Alan. - Niedźwiedzie bywają niebezpieczne, zwłaszcza gdy są głodne!<br />O tak! Jestem głodnym misiem! Głodnym i bardzo niebezpiecznym dla smakołyków, zwłaszcza tych ukrytych w plecaku pani Ani. Mniam! Ach, jak straszliwie mi burczy w brzuszku!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-SAK6Xm2tx4s/XtPBPWh63hI/AAAAAAAAL0s/WT8020r8B34UIfT5lUFHGRo_zagU7RHrQCLcBGAsYHQ/s1600/101956346_915439502252982_952514757162696704_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-SAK6Xm2tx4s/XtPBPWh63hI/AAAAAAAAL0s/WT8020r8B34UIfT5lUFHGRo_zagU7RHrQCLcBGAsYHQ/s640/101956346_915439502252982_952514757162696704_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- W rezerwacie Olbina nie ma niedźwiedzi! - zapewnił pan Jarek, a potem, zerkając na mnie, uśmiechnął się łobuzersko: - Chociaż... dzisiaj jeden bardzo dzielny niedźwiadek zabłąkał się w te strony i pomógł mi wytropić kłusowników!</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">O tak, ten niedźwiadek jest bardzo dzielny, ale też bardzo głodny! Czy ma ktoś może miodek albo przynajmniej kanapeczkę z nutellą? Mój brzuszek jest już pusty i jeśli natychmiast nie wrzucę do niego jedzonka, uniosę się niczym balonik.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">- To co z tym niebezpieczeństwem? - dopytywał Kubuś. - Jeśli nie niedźwiedzie, to co nam zagraża?</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-OetAk4ReM2I/XtPBnhvIbGI/AAAAAAAAL00/gDL_OOywlKkmfY15DO_oD0Ysya9DZgsrQCLcBGAsYHQ/s1600/101266384_915650355565230_981070551604789248_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-OetAk4ReM2I/XtPBnhvIbGI/AAAAAAAAL00/gDL_OOywlKkmfY15DO_oD0Ysya9DZgsrQCLcBGAsYHQ/s640/101266384_915650355565230_981070551604789248_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- Bez obaw, na razie nic nam tutaj nie grozi - zapewnił pan leśniczy - lecz po południu, według prognozy pogody, ma być burza, a wtedy lepiej uciekać z lasu gdzie pieprz rośnie. Niektóre z tych drzew mają po dwieście lat! Są już słabe, spróchniałe i łatwo się łamią podczas wichury...</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Ojej, lepiej stąd chodźmy! Książę zaklęty w żabę nie bez przyczyny paradował w podskokach po leśnej ścieżce. Wiedział, co się kroi, dlatego wyszedł nam na spotkanie, żeby ostrzec nas przed zbliżającą się wichurą. Tak, chodźmy jak najszybciej! W autobusie będziemy bezpieczni, a przy okazji, jak mawia mój kuzyn Kubuś Puchatek, schrupiemy małe co nieco.</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-aOVbtkdOlao/XtPB8_ZWJAI/AAAAAAAAL1A/cMQ7aI1izOsakZ4PlkcYDDj4X2BjV-OGgCLcBGAsYHQ/s1600/100848193_916216385508627_6546425273238159360_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-aOVbtkdOlao/XtPB8_ZWJAI/AAAAAAAAL1A/cMQ7aI1izOsakZ4PlkcYDDj4X2BjV-OGgCLcBGAsYHQ/s640/100848193_916216385508627_6546425273238159360_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">- Wrócimy tutaj niebawem - powiedziała pani Ania i szybciutko zaczęła nas liczyć, a także ustawiać w pary, co nie było wcale łatwe, bo każdy chciał iść na przodzie ze mną i panem leśniczym.</span><br style="text-align: start;" /><span style="text-align: start;">Ostatecznie dołączyli do nas Leszek i Obieżyświat, a reszta zuchów z II c spokojnym, równym krokiem powlokła się w ślad za nami. Nikt nie miał ochoty wracać do szkoły, nie obeszło się więc bez marudzenia i pytań</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;"> w rodzaju:<br />- Proszę panią, a może byśmy zamieszkali w tym rezerwacie jak diablik Olbin albo sójka poliglotka?<br />- A ja chętnie pomógłbym złapać kłusówników! Czy zabierze mnie pan na akcję?<br />- Ale zrobiło się cicho! Moja babcia zawsze mówi, że jak cisza, to na pewno przed burzą!<br />- Auć, ukłułam się jodłową szpilką!<br />- Czy mogę zabrać na pamiątkę szyszkę?</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-C_iKHxldtJ0/XtPCQSCdfUI/AAAAAAAAL1I/ow4M_PtbTMYcalf0dD24xPBUfOvyO8PaQCLcBGAsYHQ/s1600/101399474_916288028834796_8087159402433347584_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-C_iKHxldtJ0/XtPCQSCdfUI/AAAAAAAAL1I/ow4M_PtbTMYcalf0dD24xPBUfOvyO8PaQCLcBGAsYHQ/s640/101399474_916288028834796_8087159402433347584_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px;">J</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">a też miałem mnóstwo pytań, szczególnie do smakołyków ukrytych w plecaku mojej czarodziejki.</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">- Kochane smakołyki, jestem pewien, że najlepiej będzie wam w moim brzuszku - szeptałem, głaszcząc się po wydatnym bębenku, który burczał coraz głośniej. - Będzie wam tam cieplutko i miękko jak w ptasim gniazdku.</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">O tak, misiowy brzuszek to najlepsze miejsce dla smakołyków. Jeden kroczek do przodu, jedna kropelka miodu! Dwa kroczki do przodu, dwie kropelki miodu! Trzy kroczki do przodu, trzy, cztery, pięć kropelek miodu!</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-oN5M8AiRZjo/XtZcFJv8p-I/AAAAAAAAL2c/FAFB9FGxOxw24qGsDXFfFJSwyQYp9-R7ACLcBGAsYHQ/s1600/101541776_916346138828985_9007185777133617152_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-oN5M8AiRZjo/XtZcFJv8p-I/AAAAAAAAL2c/FAFB9FGxOxw24qGsDXFfFJSwyQYp9-R7ACLcBGAsYHQ/s640/101541776_916346138828985_9007185777133617152_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="text-align: start;">Reszta drogi upłynęła mi na liczeniu kroków i kropelek miodu. Gdy dotarliśmy na leśny parking do autobusu w niezapominajki, hałas czekał w drzwiach stęskniony. Na nasz widok zaczął oczywiście od razu figlować - najpierw strącił na podłogę plecak Aleksa, bez pytania rozpakował kanapkę Leszka, potem rozlał napój na fotel, na którym miał usiąść Mateuszek, i już przymierzał się do rzucania papierkami w d</span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; text-align: start;">ziewczyny, gdy do akcji wkroczyła pani Ania.<br />- Oj, nieładnie, nieładnie! - pogroziła mu palcem.<br />Hałas, skuliwszy uszy, natychmiast czmychnął do kosza na śmieci, a my w spokoju mogliśmy odpocząć i schrupać małe co nieco, które ułożyło się wygodnie w misiowym brzuszku i zasnęło. Wtedy właśnie postanowiłem niepostrzeżenie wsunąć sójkowe piórko do plecaczka Hani...</span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-WVOvIl_yPhA/XtZcbgE-jtI/AAAAAAAAL2k/HZ4dZBVE-D85Aw8YY4ku3LMNFt2T8EwNACLcBGAsYHQ/s1600/101600460_916872672109665_8641390877186457600_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-WVOvIl_yPhA/XtZcbgE-jtI/AAAAAAAAL2k/HZ4dZBVE-D85Aw8YY4ku3LMNFt2T8EwNACLcBGAsYHQ/s640/101600460_916872672109665_8641390877186457600_o.jpg" width="480" /></a></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Kto choć raz wręczał w ten sposób prezent, na pewno wie, że to zadanie arcytrudne i trzeba nieźle się nagimnastykować, aby upominek stał się prawdziwą niespodzianką. Najpierw trzeba odciągnąć uwagę osoby, którą chce się obdarować, wołając na przykład:</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">- O, jaki ładny kolorowy motylek usiadł na nosku pani Ani!</span><br style="color: #1c1e21; font-size: 14px; text-align: start;" /><span style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">Potem wystarczy już tylko być szybkim, czyli ruchem iluzjonisty wsunąć dwa błękitno - czarne piórka do plecaka Hani. Czary mary, prezent do przegródki schowany! A teraz poczekajmy, aż moc drzemiąca w piórkach zacznie działać.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-t_NMsRDRzTM/XtZdP4XZc7I/AAAAAAAAL2s/C3j-wn-MORQyOc0uGQweiyilBuedvA6LwCLcBGAsYHQ/s1600/101524932_917177085412557_8374881241572311040_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-t_NMsRDRzTM/XtZdP4XZc7I/AAAAAAAAL2s/C3j-wn-MORQyOc0uGQweiyilBuedvA6LwCLcBGAsYHQ/s640/101524932_917177085412557_8374881241572311040_o.jpg" width="480" /></a></span></div>
</div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">
</span>
<br />
<div style="color: #1c1e21;">
</div>
<div style="color: #1c1e21; font-size: 14px;">
</div>
</div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-47541968297084073832020-06-01T21:50:00.002-07:002020-06-02T06:27:13.565-07:00Niebieski balonik <span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-align: justify;">Dziś w przedszkolu Dzień Kubusia
Puchatka. Pani Kasia przeczytała dzieciom bajeczkę </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-align: justify;">o tym, jak miś, chcąc podkraść
pszczółkom miód, udawał chmurkę.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Miś udawał chmurkę? Ale heca! He he
he! - roześmiał się pajacyk Teofil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Phi... Też mi pomysł! Chyba wszystkie
miśki mają małe rozumki! - parsknęła oburzona lalka Zuzia, spoglądając z
dezaprobatą na Kudłatego, który właśnie wychylił pyszczek </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">z koszyczka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miś w ogóle nie zwracał uwagi na słowa
lalki. Patrzył z zachwytem na prezent, który pani wręczyła przedszkolakom i
wzdychał. Prezent był niezwykły, chyba zaczarowany, wznosił się powoli, przez
chwilę szybował pod sufitem, a potem, tańcząc w powietrzu, opadał jak piórko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ojej, to jakieś czary - szepnął
Kudłaty, a jego misiowe serduszko biło jak oszalałe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Baloniki były niebieskie i ślicznie
błyszczały w świetle. Za każdym razem, gdy wznosiły się, dzieci podskakiwały
jak kangurki, hop hop, unosiły rączki, wyżej i wyżej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Lećcie baloniki, lećcie wysoko,
wysoko, aż pod sufit! - wołały, a oczy błyszczały im </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ze szczęścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ojej, ile baloników, chyba tysiące, a
jakie piękne! - zachwyciła się pacynka Klotylda - Każdy płynie w powietrzu
cicho i lekko niczym chmurka po letnim niebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Takie baloniki to istne cudo! -
powiedział wesoło pajacyk Teofil. - Można je na przykład liczyć, o tak! Jeden
balonik, drugi, trzeci, czwarty, piąty... Albo włożyć balonik między kolana i
kic kic jak żabka, kic kic wokół sali, żabka za żabką, kic kic! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Balonik można także odbijać - zauważył
traktorek Adaś. - Odbijać samemu albo we dwoje!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Można też trzymać go między dwoma
brzuszkami i pilnować, aby nie uciekł - wymyślił pajacyk. - A spryciarz z niego
nie lada! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Z takim balonikiem nigdy nie jest
nudno! - dodała pacynka Klotylda. - Bo z takim balonikiem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Można wszystko! - dokończył Teofil. -
Nawet konie kraść!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Konie kraść? No coś ty... pajacyku! -
oburzyła się lalka Zuzia i zmarszczyła czoło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- No tak, konie kraść! - rzekł Teofil. -
Tak się mówi o kimś, kto jest sympatyczny, równy, fajny gość... no taki jak
Kubuś Puchatek!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ale co to? Baloniki turlane jak
piłeczki? Pomysłów mnóstwo, a dzięki nim świetna zabawa! Śmieją się dzieci,
śmieje się pani, chichoczą zabawki. Pora jednak odpocząć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">I wtedy właśnie pani rozdała kredki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Będziemy kolorować portret Kubusia
Puchatka - powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zamieszania było przy tym co niemiara.
Wszystko zaczęło się od tego, że kredka żółta </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">z pomarańczową pokłóciły się o to, która
pokoloruje futerko misia. Pani zdecydowała, </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">że żółta, wtedy pomarańczowa z zazdrości
złamała sobie rysik i trzeba było ją przytemperować. Potem czerwona całkiem
przypadkiem poturlała się pod stolik i nie można było jej znaleźć. Kubraczek
misia musiał być więc brązowy. Niebieska popłakała się </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">i zamiast balonika pokolorowała miodek.
Niebieski miodek? Dziwna sprawa... Włosy jeżą się na głowie! Pszczoły ze
zdziwienia stały się zielone, niebo różowe, trawa sczerniała, a balonik pękł na
fioletowo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ojej, co tam się dzieje? - zdziwił się
Kudłaty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rysunek był jednak już gotowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Czas na małe co nieco - powiedziała z
uśmiechem pani Kasia, stawiając na stoliku półmisek z łakociami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Huraaa! Czekoladowe misie! - ucieszyły
się dzieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To jeszcze nie koniec zabawy -
szepnęła tajemniczo pani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tak, zabawa się nie kończy. Musi trwać,
aby dziecięce serduszka tryskały szczęściem. To najprawdziwsza magia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Drogie przedszkolaki, pora się pożegnać.
Taka kolej rzeczy. Wiem, rozstania rodzą smutek, dlatego o tym ciii... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zabieram ze sobą niebieski balonik,
śliczny upominek, będzie mi was przypominał. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pozdrówcie ode mnie zabawki. One
wszystko wiedzą najlepiej...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">PS. Na koniec mam do Was wielką prośbę:
Bądźcie grzeczne i słuchajcie pani Kasi... zawsze i wszędzie.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-is062bF3aj4/XtXZ9DpS-yI/AAAAAAAAL2Q/A7QE9zwUvVM3A3durUeU6RudxtDTvwzowCLcBGAsYHQ/s1600/02210014.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-is062bF3aj4/XtXZ9DpS-yI/AAAAAAAAL2Q/A7QE9zwUvVM3A3durUeU6RudxtDTvwzowCLcBGAsYHQ/s640/02210014.JPG" width="480" /></a></span></div>
<br />jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-7620065778106268512020-06-01T02:28:00.001-07:002020-06-01T02:29:05.544-07:00Kot Czarownicy - W sklepie fr.5<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">A potem opowiedział mi o sklepie z zabawkami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Kiedyś tam pojedziesz - szepnął, układając mnie do snu w koszyczku wyścielonym mięciutką watą.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pamiętam, że po tych słowach długo nie mogłem zasnąć. Leżałem otulony ciepłą kołderką i wyobrażałem sobie, jak taki sklep wygląda. Na pewno musi być w nim dużo zabawek, a każda jest szczęśliwa, bo wie, że zostanie adoptowana przez dziecko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie płakałem, kiedy pewnego dnia w drzwiach naszego domu pojawił się dostawca towaru.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przyszedłem na świat po to, aby dawać radość, powtarzałem w myślach, gdy zabawkarz Antoni wkładał mnie do niewielkiego brązowego pudła. Jechałem przecież do miejsca, do którego pragnie trafić każda zabawka.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-jDVpC6Wg8T0/XtTKKbIZ0xI/AAAAAAAAL1w/RdIiph_cuSEgeBbiEZ4hPeTTrCzHzln0gCLcBGAsYHQ/s1600/03060015.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-jDVpC6Wg8T0/XtTKKbIZ0xI/AAAAAAAAL1w/RdIiph_cuSEgeBbiEZ4hPeTTrCzHzln0gCLcBGAsYHQ/s640/03060015.JPG" width="640" /></a></span></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-87348328311451697612020-05-31T09:56:00.002-07:002020-05-31T10:38:08.381-07:00Kot Czarownicy - W sklepie fr.4<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moje zadanie było proste. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zawsze wtedy, gdy w sklepie pojawi się klientka, masz przykładnie miauczeć i prężyć się jak na prawdziwego kota przystało - nakazała pani Jadzia, a ja za każdym razem spełniałem jej życzenie najlepiej jak potrafię.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szło mi naprawdę świetnie! Miauczałem i robiłem koci grzebiet lepiej od niejednego właściciela czarnego futra, długich wąsów i ogona. Umiejętności aktorskie wyssałem po prostu z mlekiem matki, a właściwie z mlekiem ojca - siwego zabawkarza Antoniego, który z mięciutkiego kawałka pluszu w kolorze lipowego miodu potrafił wyczarować najpiękniejsze zabawki na świecie. Pewnego dnia stworzył mnie i powiedział:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Narodziłeś się po to, aby dawać radość!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-QEDQHThsDsg/XtPgK4Q6lkI/AAAAAAAAL1k/C6O9uwxYXn8XcrFFrMRaMgX0rytwRZLbwCLcBGAsYHQ/s1600/03060017.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-QEDQHThsDsg/XtPgK4Q6lkI/AAAAAAAAL1k/C6O9uwxYXn8XcrFFrMRaMgX0rytwRZLbwCLcBGAsYHQ/s640/03060017.JPG" width="640" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4262786903178225565.post-28542126739203885102020-05-31T03:42:00.000-07:002020-05-31T06:38:17.206-07:00Kot Czarownicy - W sklepie fr.3<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W pierwszym tygodniu zasiadałem na najważniejszym miejscu, czyli na ladzie, tuż przy wielkiej kasie fiskalnej, która brzęczała głośniej od furgonetki nieuczciwego dostawcy towaru, i przy dorównującej jej rozmiarami drewnianej tabliczce z napisem: "Najnowszy model kota dla najnowocześniejszych czarownic!". Pani Jadzia w wolnych chwilach, czyli wtedy, kiedy nie było klientek w sklepie, uczyła mnie kocich sztuczek - miauczenia na zawołanie oraz robienia kociego grzbietu, tudzież ruszania ogonem na różne sposoby. O ile po tygodniu te dwie pierwsze sztuki opanowałem całkiem nieźle, to ruchy ogonkiem pozostawiały wiele do życzenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jesteś dziwnym kotem! - powtarzała pani Jadzia, ilekroć zamiast kocimi chrupkami, raczyłem się miodkiem, którego używała do przyrządzania wielu tajemnych mikstur, najczęściej do tej na błyskawiczne pojawienie się brodawek na nosie młodych czarownic. - Chciałabym cię jak najszybciej sprzedać, futrzaku!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-GG1UanWnqtw/XtOH6o1lPaI/AAAAAAAALzs/i-E_32nhsb82rwQhRLYgQ947BEdP9nRUQCLcBGAsYHQ/s1600/02210012.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-GG1UanWnqtw/XtOH6o1lPaI/AAAAAAAALzs/i-E_32nhsb82rwQhRLYgQ947BEdP9nRUQCLcBGAsYHQ/s640/02210012.JPG" width="480" /></a></div>
jeśli zechcesz pozostaćhttp://www.blogger.com/profile/16775745369761047746noreply@blogger.com0