01 maja 2017

Mężczyzna o fiołkowych oczach


Lubię swoje podróże do pracy. Pociąg kołysze się na boki, a ja skulona w kącie przedziału spoglądam w okno na migocące w oddali światła. Jest późny lipcowy wieczór. Wokoło cisza. Słychać tylko rytmiczny stukot kół po szynach. O tej porze w przedziale prawie pusto, jestem tylko ja i mężczyzna o fiołkowych oczach. Podróżujemy razem od tygodnia, wsiadamy na tej samej stacji, mój towarzysz wysiada wcześniej, ja przystanek dalej. Przemykające za oknem światła rozmazują się, znikają. Zamykam oczy i wyobrażam sobie ludzi spędzających ten wieczór w wygodnie umeblowanych domach, oglądają telewizję, jedzą ze smakiem kolację, wesoło rozmawiają, potem kochają się. My milczymy, mężczyzna o fiołkowych oczach ani razu jeszcze na mnie nie spojrzał. Nie rozumiem, jestem przecież atrakcyjną kobietą, atrakcyjną i samotną. Wymyśliłam mu imię, które szepczę niczym zaklęcie. Iwo, spójrz na mnie, powtarzam w myślach, gdy już siedzimy w przedziale. Wierzę, że kiedyś usłyszy to moje telepatyczne przesłanie.
Iwo to imię zapamiętane z harlequina. Przystojny, młody biznesmen przypadkiem spotyka w pociągu dziewczynę, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Spędzają ze sobą upojną noc, ona jednak niczym Kopciuszek na balu nagle znika, on postanawia ją odnaleźć. Romantyczna historia. Mój znajomy o fiołkowych oczach mógłby być takim księciem... A co jeśli ma żonę? Jest w niej bezgranicznie zakochany i nie mogąc doczekać się chwili, w której znów ją ujrzy ubraną w kuchenny fartuszek i pochyloną nad garnkiem gotującej się zupy, fantazjuje o byciu z nią. Jedynie miłość do ślicznej, troskliwej żony tłumaczy jego obojętność. Przemknęło mi nawet przez myśl, żeby wysiąść na stacji wraz z Iwem, pójść jego śladem, dowiedzieć się prawdy. Kiedy jednak pociąg zahamował, zabrakło mi odwagi. Mężczyzna o fiołkowych oczach znikł w ciemnościach nocy. Od tygodnia podróżuję na gapę. Przez ten czas konduktor ani razu nie zażądał ode mnie biletu. Zawsze kontroluje Iwa, mnie zdaje się nie zauważać. Dziś podchodzi do mnie, serce zaczyna bić mi mocno, on jednak tylko uchyla okno.
- Upał - mówi z uśmiechem i idzie dalej.
Mam wrażenie, że jestem przezroczysta. Na wszelki wypadek dotykam swojej szyi, krew pulsuje, rozpinam koszulę, głaszczę dekolt, wzdycham. Moje ciało żyje i domaga się pieszczot. Mężczyzna o fiołkowych oczach spogląda nerwowo na zegarek.
Spieszy się. Przed laty ja też się spieszyłam. Ta podróż wydawała się wtedy trwać całą wieczność. Dziś jest wszystkim, co mam. W chłodnym mieszkaniu, do którego wracam co wieczór, pełnym walizek, pudełek i przykurzonych mebli, nikt na mnie nie czeka. Iwo wyciera spocone dłonie o nogawki spodni. Chyba się czymś denerwuje. I ten smutek w jego fiołkowych oczach! Czyżby stracił kogoś tak jak ja? Nie, to niemożliwe, jest po prostu zmęczony, może coś nie poszło mu w pracy, szef się wściekł. Smutek minie... jak wszystko. Uwaga, konduktor wraca! Chyba dziś go zaczepię. Jadę bez biletu, przyznam mu się z uśmiechem. Niech mi wlepi mandat! Nie jestem przezroczysta...
- Przed tygodniem, mniej więcej o tej samej porze, zdarzył się w tym przedziale wypadek - mówi konduktor do Iwa. - Umarła kobieta... Siedziała zawsze o tam... pod oknem! - wskazuje w moim kierunku. - Wie pan, serce... nie wytrzymało! Szkoda jej, była młoda, piękna, ech!

Czuję, jak coś nagle chwyta mnie za gardło, mocno ściska, aż boli. Brakuje tchu, dławi. Fiołkowe oczy patrzą w moją stronę ze smutkiem. Teraz już wiem, że mnie nie widzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...