03 maja 2017

W Bieszczadach fr.2


Nie powinnam była brać ze sobą tego zdjęcia. Dziecko miało tylko pięć lat, dziewczynka o jasnych, wesołych oczach. Możliwe, że błękitnych. Tak, na pewno błękitnych! Na czarno - białej fotografii nie widać koloru oczu. Obok małej jej matka, przytula córeczkę, obie patrzą w obiektyw aparatu. Są do siebie takie podobne, ten sam uśmiech, oczy... Są? Raczej były... były piękne zanim, ech... Miałaś o tym nie myśleć! Skoncentruj się na obecnej chwili! Masz urlop, całe czternaście dni, które spędzisz w głuszy, na krańcu świata. Zrozum, właśnie spełnia się twoje największe marzenie, a ty wszystko chcesz zepsuć! Weź się w garść! W tych górach mieszkają podobno dobre anioły, które biorą w opiekę każdą udręczoną duszę. Żadna istota na ziemi nie potrafi tego, co bieszczadzkie anioły. Zobaczysz, one o ciebie zawalczą, czyli zrobią coś, na co ty od dawna nie masz już siły.
Droga zdaje się nie mieć końca. Powinnam się gdzieś zatrzymać, odpocząć, czegoś napić. Zaschło mi w gardle. Mam chyba w schowku butelkę wody mineralnej. Totalny bałagan! Chusteczki higieniczne, miętusy, jakieś tabletki, scyzoryk makgajwera, pomadka do ust, piersiówka... Piersiówka? Krzysiek musiał ją tutaj włożyć. Wariat! Podarował mi to cacko na czterdzieste drugie urodziny. Dziwny prezent! Głupio mu było, gdy się rozpłakałam. Skąd mógł wiedzieć, przecież mu nie powiedziałam. Nikomu nie powiedziałam, nawet sama próbowałam zapomnieć. Chciałam wierzyć, że to, co się zdarzyło tamtej nocy, jest tylko sennym koszmarem...
Koszmary potrafią być bardzo realistyczne. Człowiek owładnięty myślą o nich zachowuje się jak chore, zaszczute zwierzę. Inne sprawy schodzą wtedy na plan dalszy. Mnie udało się przezwyciężyć stan odrętwienia, nauczyć się od nowa żyć. Czy na pewno? Nie, okazuje się, że to tylko pozory, chwilowy stan uśpienia, rodzaj samooszukiwania się. Kupujesz w butiku sukienkę i zaczynasz zastanawiać się, jak w niej wyglądałaby ona, kobieta z twojego koszmaru. Patrzysz na bawiące się na placu zabaw dzieci, wsłuchujesz się w ich śmiech, podekscytowane głosy, i wyobrażasz sobie tą małą. Co by wolała - huśtawkę czy zjeżdżalnię? Jesteś w pracy, stukasz ostro w klawiaturę, bo musisz do końca zmiany przepisać ważny dokument dla szefa, i masz wrażenie, że każdy ze współpracowników patrzy ci na ręce... ręce, które przecież ubrudzone są we krwi. Czy można kogoś zabić i o tym zapomnieć? Nie, nie można! Jedź ostrożnie. Włącz radio. Wszystko jedno jaką stację!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...