31 grudnia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.34


Drogi przyjacielu, obiecuję, że w tym drugim życiu, podobno lepszym i wiecznym jak miłość, będę lepiej dbać o ciebie.
Mam nadzieję, że gdy już zbierzemy się stąd tak całkiem, na amen, Bóg zgotuje nam w zaświatach dom równie wspaniały jak ten tutaj, w Sarniej Dolinie, a w nim te same sprzęty, te same zapachy, barwy, dźwięki, wokół ten sam ogród pełen brzęczących owadów, i da nam te same dusze - wiecznie niespokojne, niedające się niczym nasycić, i rzuci na pociechę jak głodnemu psu kość tę samą samotność.

30 grudnia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.33


Drogi przyjacielu, są sprawy, o których nie umiem pisać - każde słowo grzęźnie w sercu i ciąży jak kamień w podróżnym plecaku. Próbuję je uwolnić. Niechby raz na zawsze wyrwały się z klatki i pofrunęły tam, gdzie brzęczą pszczoły, a każda chwila jest niczym plaster miodu, idealna, wypełniona sensem, prawdziwe dzieło inżynierii.
***
Pytasz o smak powietrza, którym na co dzień oddycham. W Sarniej Dolinie, jak zapewne pamiętasz, smakuje ono inaczej niż gdzie indziej. W zależności od pory dnia i roku mieni się różnorakimi barwami, zmienia układ cząsteczek, zapach i smak.
Dziś na przykład smakuje miodem z nutką lawendy, delikatnie głaszcze podniebienie, uspokaja.


26 grudnia 2019

Książka dla dzieci "Miś Staś i przyjaciele" dostępna na rynku wydawniczym!


Odkrywanie świata to wspaniała zabawa!

Miś Staś bardzo chce zostać przedszkolakiem. W końcu jego marzenie się spełnia i mały miś wraz z innymi zabawkami – pajacykiem Teofilem, pacynką Klotyldą i lalką Zuzią – codziennie towarzyszy maluchom w poznawaniu świata. W parku jurajskim podąża śladami dinozaurów, w jesiennym lesie odkrywa skarby, razem z dziećmi tworzy kukiełkowy teatr i staje się obrońcą książek, a podczas wiosennej wycieczki poznaje tajemnicze kotki...

„Miś Staś i przyjaciele” to urocza, pełna ciepła opowieść o tym, że przedszkole to wielka przygoda, dzięki której można nauczyć się wielu niesamowitych rzeczy!

Ojej, przecież to przedszkolaki! Miś z uwagą spoglądał na zarumienione buzie, na małe noski, lekko zadarte i piegowate, na oczka – jedne ciekawskie, pełne radosnych iskierek, inne jeszcze niewyspane – i miał ochotę podskoczyć z radości, bo to, co widział, bardzo mu się podobało. Wszystko zdawało się do niego uśmiechać: barwne motylki z kartonu przypięte do firanek, malutkie krzesełka, stoliki, półki pełne zabawek i książki stojące na regale, nawet kredki, ołówki, mazaki i nożyczki ze stojaczka na biurku. Wokół było pięknie, odświętnie, kolorowo, tak jakby ktoś w jednej chwili zaczarował świat.

28 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.32


Drogi przyjacielu, za mało piszę o miłości, choć przecież bez niej każdy mój oddech byłby stratą czasu. Musisz wiedzieć, że żyjemy sobie tutaj jak u Pana Boga za piecem. Zimą, gdy za oknem trzeszczy mróz i ludziom marzną serca, siedzimy przy kominku i patrzymy na iskry, jak unoszą się, skrzą i bezpowrotnie giną w mroku, patrzymy i rozmawiamy o tych wszystkich latach, kiedy miłości przy mnie nie było. Mam wtedy gęsią skórkę.


27 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.31


Drogi przyjacielu, deszcz w Sarniej Dolinie to dobrodziejstwo. Od samego rana z prawdziwą pasją bębni w dach werandy, żadnych fałszywych nut, przerw czy oznak zmęczenia. Istne szaleństwo! Chłonę te dźwięki całą sobą, wszystkimi porami skóry, i czuję, że powoli się odradzam niczym legendarny Feniks z popiołów.

26 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.30


Drogi przyjacielu, sierpniowe upały przykuły mnie do leżaka. Przez całe dnie nie robię nic innego, tylko wyleguję się w cieniu, sącząc wodę z cytryną i lodem. Czasami sięgam po książkę, jedną z wielu z dziadkowej kolekcji białych kruków, ale i to nie jest w stanie wytrącić mnie z marazmu - czytam dwie, trzy, góra cztery strony, a potem zamykam oczy i wsłuchując się w szelest liści, powoli odlatuję. Wyobrażam sobie wtedy liście klonu wirujące w gęstym niczym smoła powietrzu - najpierw poruszają się szybko, jakby ktoś pospiesznie przewijał taśmę, zataczają coraz szersze kręgi, później stopniowo zwalniają, widzę wyraźnie ich pomarszczoną powierzchnię usianą brunatnymi plamami, aż w końcu giną w czerni. Zasypiam...
Dopadła mnie jakaś straszliwa melancholia, przyjacielu, dopadła i tłamsi w zarodku każdą jaśniejszą myśl, każdy pomysł, każdy lżejszy trzepot skrzydeł, oddala od ludzi, a przecież ich dotyk jest na wagę złota, ratuje...


25 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.29

Drogi przyjacielu, dziś z samego rana odwiedził mnie Kudłaty Listonosz. Wybiegłam mu na spotkanie z mocno bijącym sercem. Jego pojawienie się w Sarniej Dolinie mogło oznaczać tylko jedno - list od ciebie, wytęskniony i wyczekiwany. Ale Kudłaty Listonosz tym razem nic dla mnie nie miał, więc tylko delikatnie się uśmiechnął, jakby lekko zmieszany, a potem zagadnął:
- Dzień dobry, szanowna pani. Właśnie byłem w pobliżu i pomyślałem: a zajrzę, zapytam o zdrówko!
- Dobrze pan zrobił! - powiedziałam, strofując w duchu ogłupiałe nadzieją serce.
I usiedliśmy na werandzie przy stoliku pachnącym kawą.
Wiadomość o wizycie Kudłatego Listonosza lotem błyskawicy rozeszła się po domu i ogrodzie. Najpierw pojawił się pan Leon z ogonem naprężonym jak antena, za nim z gęstwiny listowia wypełzły słoneczne promienie i poczęły bez opamiętania igrać w kudłatej czuprynie listonosza, nadając jej nieco rudawy odcień. Na płocie przysiadł rudzik i przeskakując z miejsca na miejsce na swych krzywych nóżkach, rozćwierkał się jak szalony.
Zrobiło się tak jakoś... no nie wiem, weselej, jaśniej w duszy! Piliśmy kawę, a wszystko wokół śpiewało i tańczyło, jakby świat odmienił się za przyczyną jakiegoś potężnego czaru, jakby nagle znikł z niego cały smutek, a tylko szczęście zostało.
Musisz do nas koniecznie przyjechać, kochany...

24 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.28


W Sarniej Dolinie pachnie już jesienią. Sierpniowe słońce powoli zaczyna złocić liście. Prawie południe. W całym domu pachnie kawą, którą sączę z filiżanki prababci, z małej, porcelanowej, ozdobionej fantazyjnymi kwiatkami, przypominającej puzdereczko pełne skarbów. Jak już ci pisałam, pradziadek zamiast pierścionka zaręczynowego ofiarował swej ukochanej piękny serwis. Kawa z dodatkiem ich miłości smakuje wyśmienicie, to najlepszy eliksir długowieczności.

22 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.27


Drogi przyjacielu, przez te kilka dni, kiedy musiałam przechodzić kilkakrotnie nad przepaścią po wąskiej, rozkołysanej kładce, przechodzić, nie okazując strachu, z uśmiechem na twarzy, zdecydowanym, sprężystym krokiem, dużo myślałam o naszej przyjaźni, która dla mnie jest jak pewność, że widziany we mgle kształt, rozmazany i zanadto szary, to coś najdroższego, coś, co przytrafia się człowiekowi raz na jedno życie albo w ogóle, skarb jakiś nienazwany, niewyceniony, kruchy i ulotny, przez co trzeba go strzec, bronić, nie dopuścić, aby mgła go całkiem pochłonęła.
Takie myśli rodzą się w tęsknocie, kochany. Dobrze jest wrócić do domu i tu czekać na ciebie.



Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.26


Drogi przyjacielu, dziś gościłam na śniadaniu kogoś wyjątkowego. Nie uwierzysz, odwiedziło mnie Życie. Tak, Życie! Też byłam zdziwiona, bo do tej pory nigdy nie spotkałam go tak vis-à-vis, po prostu było sobie, oczywiste, pulsowało we mnie, w innych, gdzieś obok, blisko i gdzieś daleko, krzykliwe i jednocześnie nieme, zwykłe, kruche, bezcenne, najważniejsze, bezsensowne, ubogie, bogate, łatwe, trudne, krótkie, długie, beztroskie, szczęśliwe, pełne sprzeczności, różnorakie, jakie tylko zapragniesz, a tu nagle taka niespodzianka - przyszło na śniadanie, do mnie, szaraka. Zanim jednak weszło do saloniku i rozsiadło się na kanapie, zdjęło buty. Grzeczne, pomyślałam. Stopy ma takie małe i delikatne, że mógłbyś pomyśleć, że należą do dziecka, a nie do kogoś, kto ma już za sobą tak wiele doświadczeń, kto schodził cały świat w poszukiwaniu szczęścia. Poczęstowałam je kawą i porozmawialiśmy przez chwilę. O czym rozmawia się z Życiem? A o polityce! O dziwo, Życie ma swój oryginalny pogląd na sprawy, które nas teraz tak bardzo nurtują, pogląd dość ciekawy.
Pogadaj z nim, proszę, kochany.


20 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.25

Drogi przyjacielu, w moim domu w Sarniej Dolinie mieszkają wspomnienia. Jest ich mnóstwo, właściwie to nie ma kąta, w którym by ich nie było. Siedzą w saloniku na kanapie i gapią się na figurki, które dziadek wystrugał dla mnie z drewna na urodziny, albo leżą wyciągnięte na poduszkach jak kocur i rozleniwione ziewają, czasem ucinają sobie drzemkę, a czasem psocą, wspinają się na półki z książkami i czytają, wtedy lubię je najbardziej, niektóre przycupnęły na parapetach - w doniczkach z pelargoniami, zadomowiły się też w kuchni - w starych, porcelanowych kubkach babci, na tacy obok ekspresu do kawy, w sypialni niczym muchy tkwią przyczepione do szyb okna dachowego, pełno ich na werandzie, szczególnie w wielkim bujanym fotelu dziadka, w ogrodzie wąchają zioła i kwiaty, skubią owoce z krzaczków, bawią się w podchody, huśtają albo całymi godzinami siedzą na ławce i czekają na jednorożce. Uwielbiam ich wesołe przekomarzania, dąsy, smutne minki i bystre spojrzenia szarobłękitnych oczu.
Kiedy idę na spacer, jedne biegną mi przy nodze jak dobrze ułożony piesek, inne muszę wziąć na barana lub tulić przez całą drogę, tylko niektóre od razu wskakują do plecaka i śpią tam ukołysane.


19 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.24

Drogi przyjacielu, zapewne w niejednym filmie widziałeś taką scenę, w której reżyser, chcąc ukazać wyobcowanie bohatera, jego zagubienie, inność poglądów, zastosował technikę slow motion, czyli przedstawił go idącego w zwolnionym tempie na tle przetaczającego się z hukiem tłumu. Dziś przytrafiło mi się coś podobnego. Nagle świat przyspieszył, a ja zwolniłam. Najpierw wpadłam w panikę, no bo jak to - ja wlokę się niczym ślimak, zostałam już daleko w tyle, a ludzie wciąż prą do przodu, pędzą, rozpychają się, gnają na złamanie karku, szybciej i szybciej, byleby dalej, ale potem coś nagle we mnie pękło, rozejrzałam się uważnie wokół i poczułam, że zaczyna wypełniać mnie spokój, cudowny i kojący jak plasterek miodu.


18 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.23


Drogi przyjacielu, zastanawiałam się dzisiaj, co by było, gdybyśmy nigdy się nie spotkali, nigdy dla siebie nie zaistnieli. Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć gnieżdżących się wszędzie wspomnień, i zaczęłam wyobrażać sobie swój świat bez ciebie. Nie był wcale pozbawiony kolorów, wciąż ładnie pachniał, brzmiał też nieźle i nadal miał w sobie tę specyficzną niepewność jutra, którą tak lubię.
Jedyne, czego nie potrafiłam sobie w nim wyobrazić, to braku twojego dotyku. Świat bez niego zdawał się być nieprawdziwy, kiczowaty jak źle wyreżyserowany film, po obejrzeniu którego nie pozostaje w sercu nic oprócz pewności, że straciło się czas.


17 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.22


Drogi Przyjacielu, jakiś czas temu postanowiłam oswoić Człowieka, bo jak długo można samemu siedzieć na werandzie i łuskać słonecznik?
Człowiek pojawił się nagle, tak zazwyczaj bywa - większość ważnych rzeczy wydarza się nagle, a więc pojawił się ni stąd, ni zowąd, po prostu wychylił rękę z lasu innych rąk, zwyczajną, ludzką rękę, z siateczką żył pulsujących pod skórą, i choć nie różniła się ona od dotąd spotkanych, moje serce zabiło mocnej, i to był znak, żeby spróbować...
A co mi tam, pomyślałam, wyciągając ku Człowiekowi dłoń. Dotknął jej ostrożnie, jakby się bał, jedynie musnął opuszkami palców, a później, może nabrał pewności, objął ją swoją dłonią.
I tak pośród ludzkiej ciżby nasze ręce się spotkały.
Musisz wiedzieć, że oswajanie to trudny proces, można powiedzieć - ciężka robota. Pod koniec dnia bywam tak bardzo zmęczona, że potykam się o własne nogi. Czasami wydaje mi się, że nie dam rady, a czasami jest mi dobrze, może nawet lepiej niż byłoby w niebie. Mam też swoje małe sukcesy, dzięki którym rosną mi skrzydła - są już naprawdę duże i mocne. Dziś na przykład, kiedy siedzieliśmy jak zwykle na werandzie, Człowiek bardzo mnie zaskoczył - najpierw wysunął przed siebie zamkniętą dłoń, popatrzył na mnie z powagą i z czymś takim jeszcze, ech, nie umiem tego wyrazić, ale było piękne i mile łaskotało w serce, a potem otworzył tę dłoń, czary mary, ukazując dwa wyłuskane nasiona słonecznika.
- Jedno dla mnie, drugie dla ciebie - szepnął.
Nasionko było pyszne.
Przyjedź do nas, kochany.


16 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.21

Drogi przyjacielu, dziś wróciła samotność. 
Dawno jej nie było, może rok, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno nie krócej. Rankiem, kiedy słońce wisiało jeszcze nisko nad horyzontem, zapukała do drzwi. Wyglądała na świeżą, wypoczętą i zadowoloną, lecz gdy tylko mnie zobaczyła, klęknęła i ucałowawszy próg, załkała żałośnie, jak ktoś, kto po latach tułaczki wreszcie wraca do rodzinnego domu pełnego wspomnień i szczęśliwych snów. 
Teraz już chyba zostanie ze mną na zawsze. 
Będzie dość tej włóczęgi, szlajania się po obcych kątach, niedojadania, wytykania palcami i ciągłej udręki. Będzie dość... 
Pościelę jej w saloniku przy biblioteczce, żeby mogła, kiedy tylko zechce, czytać książki, a potem pójdziemy na spacer.
W Sarniej Dolinie wysyp grzybów.


15 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.20


Drogi przyjacielu, wczoraj przytrafiło mi się coś niezwykłego.
Znalazłam słowo niepasujące do żadnego z mojej kolekcji. Próbowałam dopasować je na różne sposoby, najpierw postawiłam w duecie z innym, na pierwszy rzut oka podobnym, potem w rzędzie, w różnych miejscach, na początku, w środku i na końcu, lecz za każdym razem układ zgrzytał okropnie, fałszywe brzmienie raniło uszy, wywołując dyskomfort psychiczny. Aż w końcu zrezygnowana posadziłam je na kanapie obok siebie i poczęstowałam imieninową wódką, której zostało z imprezy mnóstwo. Siorbało chętnie, kielich za kielichem, choć było widać, że picie mu nie służy. Wódka była gorzka i źle schłodzona, no i nie mieliśmy zagryzki. Wkrótce słowo padło bez sił, zwinęło się w kłębek i zasnęło. Otuliłam je kocem, noce są teraz zimne, i postanowiłam czuwać. Sny musiało mieć niespokojnie, bo co jakiś czas niemiłosiernie się wierciło, a po jego policzkach płynęły łzy. Nad rankiem chyba mi się przysnęło, w każdym razie na chwilę zamknęłam oczy, a kiedy znów je otworzyłam, słowa już nie było...
Próbuję sobie przypomnieć jego brzmienie i nie mogę. Bardzo mnie to dręczy, kochany.


14 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.19

Ulewa była gwałtowna i rzęsista. Woda z okolicznych wzgórz wtargnęła do ogrodu, siejąc spustoszenie, po chwili zaczął jej wtórować wiatr - w napadzie jakiegoś nieposkromionego szału jednym silnym podmuchem obalił starą czereśnię, która rosła tam chyba od wieków, co roku rodząc pyszne owoce.
- Biedaczka - jęknęłam, widząc, jak resztami sił próbuje jeszcze wesprzeć się na płocie.
Nie miała szans z żywiołem. Zanim zdążyłam zamknąć mokre od łez oczy, padła na ziemię w plątaninę pokrzyw i jeżyn.
Drzewa są piękne w swej walce o życie, kochany.


13 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.18


Drogi przyjacielu, posyłam ci promyk słońca, choć i z tym ostatnio u mnie krucho. Od tygodnia ciężkie, brzemienne deszczem chmury nie skąpią kropel. Leje prawie bez przerwy.
W takie przedpołudnie najlepiej zostać w domu i pielęgnować swoje smutki, które wierz mi na słowo, tego lata potrzebują troski bardziej niż kiedykolwiek. Dziś zerwały się z łóżka wyjątkowo wcześnie. Zbudził je zapewne szum kropel uderzających w blachę dachu. Leżałam jeszcze pod kołdrą, rozpamiętując koszmary senne, gdy przypełzły jeden za drugim, rozczochrane, głodne i zziębnięte. Moje poczciwe smutki, pomyślałam, głaszcząc je po skrzydełkach, a one od razu przylgnęły do mnie jak do najlepszej matki. I tak sobie leżymy tutaj w ciepełku, czytamy książki i chrupiemy paluszki.


12 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.17


Drogi przyjacielu, piszę, bo wiem, że ty jeden to przeczytasz i zrozumiesz.
Dziś postanowiłam odwiedzić Bratnią Duszę, która jak ci wiadomo, mieszka daleko, znacznie dalej niż ty, tak jakby na innej planecie, w kosmosie, w oderwaniu od wszystkiego, co zwykło się określać "rzeczywistością", ale czego się nie robi, żeby przez chwilę posiedzieć razem, ramię przy ramieniu, kubek przy kubku, czego się nie robi, kiedy obu stronom daje to wiele dobrego, o wiele więcej niż cokolwiek innego na tym jakże ślicznym, ale niestety zafajdanym przez ludzi świecie.
Bratnia Dusza nie ma dzwonka przy drzwiach, więc zawsze pukam najsubtelniej jak umiem, a potem, gdy już wystarczająco dokładnie obejrzę wzorki na wycieraczce, za każdym razem inne, naciskam na klamkę i wchodzę.
Tym razem Bratnia Dusza siedziała przed telewizorem.
- Cześć, Duszyczko! Jak tam? - przywitałam się serdecznie.
Bratnia Dusza ma ładny uśmiech, ale rzadko go pokazuje. Schowany w ozdobnym puzdereczku czeka na lepsze czasy.
- A leci pomaleńku! - odpowiedziała z westchnieniem. - Dobrze, że jesteś, bo zaczynało mi się już nudzić. W telewizji, kurwa, nie idzie obejrzeć nic sensownego! Same bzdety!
Taka już ta Bratnia Dusza jest, że czasem zaklnie sobie solidnie, jak szewc, a potem wyjmuje pędzle, tubki z farbą i maluje te swoje bohomazy. Ma wtedy takie coś w oczach... Nie, nie szaleństwo! Piękno... Tak, piękno! Czyste, nieskalane niczym, żadnym badziewiem, piękno, które promieniuje!
Wygrzewałeś się kiedyś w promieniach piękna, kochany?



11 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.16


Drogi przyjacielu, myślę, że nie spotkaliśmy się przypadkiem - musiało to być ukartowane od początku, nie inaczej, od początku, czyli od chwili naszych narodzin. Pewnego dnia, może właśnie takiego jak ten dzisiejszy, Bóg, słysząc nasz pierwszy krzyk, uśmiechnął się łagodnie i ciepło, tak jak robi to każdy kochający ojciec, a potem lekko skinąwszy głową, posłał cały zastęp aniołów, aby nas wiodły na to spotkanie.
Jak myślisz, kochany?


10 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.15


Drogi przyjacielu, podobno żyjemy dopóty, dopóki ludzie o nas pamiętają. Jak długo pamiętać będą o mnie?
Dziś pod starą jabłonią w ogrodzie znalazłam kilka słów, leżały na trawie pokryte rosą. Zebrałam je do kosza, ostrożnie, żeby się nie poobijały, mają bardzo delikatną skórkę, umyłam pod bieżącą wodą, pokroiłam na plasterki i suszę. Pod wpływem ciepła wydzielają ładny zapach.
Szukanie słów zawsze sprawiało mi wyjątkową przyjemność, z upływem lat przeistoczyło się w uzależnienie. To nic, że zajmuje mnóstwo czasu, odciąga od spraw w mniemaniu większości ważnych, naznacza człowieka jak kalectwo, skazuje na piekło bycia niezrozumianym. To nic, że szukając słów, czasem całymi dniami nie udaje mi się znaleźć ani jednego. To nic...
Najważniejsze złudzenie, majak zbyt wybujałej wyobraźni, że jednak coś po mnie zostanie, nie umrę tak całkiem...


09 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.14


Drogi przyjacielu, jak mam cię pocieszyć? Mówią, że czas jest najlepszym pocieszycielem.
Czekanie... Jeszcze do niedawna ta umiejętność w moim mniemaniu była przywilejem wyłącznie ludzi starych. Tak, starych! To oni opanowali ją do perfekcji, bez najmniejszego oporu, sarkania, przyjęli ją po prostu na klatę z całym inwentarzem wad i zalet. Uważałam, że każda staruszka na sto procent potrafi czekać, każdy starzec jest w tym najlepszy, w ogóle wszyscy starzy ludzie są prawdziwymi wirtuozami w tej dziedzinie, czekają przecież co dzień na coś lub na kogoś - na przykład na listonosza z emeryturą, na odwiedziny dzieci wiecznie zajętych pracą, na wizytę u lekarza specjalisty, na księdza po kolędzie albo na śmierć, która jeśli ma przyjść, niech przychodzi szybko, najlepiej we śnie.
Zawsze czekali inni, ci oni - cierpliwi, nadszarpnięci zębem czasu, pachnący naftaliną, nigdy ja...
Tymczasem siedzę tutaj od świtu, a ludzka ciżba płynie jak rzeka.


08 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.13


Pisałam przez całą noc, a kiedy nastał świt, wyszłam do ogrodu. Spacerowałam przez chwilę wśród drzew z mgłą pod rękę. Dobra z niej towarzyszka, nigdy nie mówi zbyt wiele, uwielbia za to tak jak ja chodzić boso po rosie. Nie muszę przy niej niczego udawać ani uśmiechać się, gdy nie mam ochoty - wystarcza jej po prostu sama moja obecność. Najbardziej lubię patrzeć, gdy mgła snuje się wśród kwiatów - wygląda wtedy tak pięknie, tak zgrabnie i beztrosko, że mam ochotę wziąć ją w ramiona, zapomnieć się i mocno tulić, najmocniej jak potrafię, a potem wraz z nią rozpłynąć się w powietrzu, niezauważalnie.



Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.12


Drogi przyjacielu, dziś w całym domu pachnie suszonymi ziołami. Z samego rana rozpaliłam w piecu, jak zwykła to robić w chłodne, deszczowe dni babcia, i położyłam się na zapiecku. Wygrzewam się tutaj już od kilku godzin, co chwilę przeciągając leniwie niczym kocur, i z zadowoleniem zerkam na zioła wiszące w wiązkach nad piecem.
Lawenda pachnie oczywiście najintensywniej.


07 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.11

Drogi przyjacielu, jeśli coś jest dla mnie ważne, staram się to chronić i czasem, na pewno zdążyłeś się już o tym przekonać, zatracam granicę - zamiast chronić, zniewalam. Wybacz, że bywam jak dziecko - zachłanna i krnąbrna.
Dziś spotkałam anioła. Sam wiesz, jak trudno rozpoznać je w tłumie i oswoić. Ten nie miał żadnych znaków szczególnych, charakterystycznej aureoli ani skrzydeł, ani też uduchowionego wyrazu twarzy, a mimo to od razu wiedziałam, z kim mam do czynienia. Siedział na werandzie, nic nie mówił, tylko ze smakiem wyjadał z miski agrest. Wydawał mi się zbyt ludzki, zbyt słaby, abym mogła mu kiedykolwiek zaufać, więc tylko pogłaskałam go po płowej czuprynie, ale tak, jak głaszcze się porzuconego kociaka, ostrożnie, w obawie, że podrapie, a potem odeszłam usprawiedliwiona, bo nie sposób przecież przygarnąć wszystkich.

06 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.10

Drogi przyjacielu, gdyby nie twoja cicha obecność, ta jakże rzadka umiejętność wsłuchiwania się w drugiego człowieka, może już nie byłoby mnie tutaj, może dawno rozpadłabym się na drobinki jak kłos na ziarna i pofrunęła w brzuchu jakiegoś ptaka nad łąki, te obiecane pastwiska, pełne zapachu ziół, gdzie brzmienie ciszy jest niczym woda z listkiem mięty - orzeźwia i koi.


05 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.9


Drogi przyjacielu, powiedziałeś, że nie ma śmierci, a ja, wyobraź sobie, widziałam ją dzisiaj w ogrodzie, jak beztrosko biega po trawniku, próbując złapać motyla. Nie wiem, skąd się tam wzięła, przecież zawsze zamykam furtkę na klucz. Musiała przeleźć przez płot. Nie wyglądała źle, na pewno w niczym nie przypominała groteskowego kościotrupa ze średniowiecznych obrazów. Taka zwyczajna kobieta, nie młoda i nie stara. Nie licząc przybrudzonej sukni i upstrzonej suchym zielskiem czupryny, prezentowała się całkiem ładnie. Wcale się jej nie bałam, przeciwnie - wzbudziła we mnie sympatię, zwłaszcza, gdy uśmiechnęła się, ukazując rząd równiutkich zębów, a potem usiadła przy stole i nalała sobie do filiżanki kawy, jakby robiła to co dzień. Sączyła powoli, patrząc na tańczące po płocie rudziki. Właśnie samiec kończył drugą zwrotkę serenady, przeskakując z miejsca na miejsce na swych śmiesznych, krzywych nóżkach, gdy śmierć zadrżała, ale tak, jak drży człowiek, kiedy się wzruszy albo czuje bezradny...


03 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.8


Drogi przyjacielu, dziś kilka słów o miłości. Nie pisałam ci dotąd o niej, choć przecież jest najważniejsza jak ty i wszystko, co w życiu robię.
Twierdzisz, że mieszka w każdym z nas, a ja ci mówię, że ona jest jak ptak - wije gniazdo tylko tam, gdzie będzie czuła się bezpieczna.
Moja miłość jest piękna i bardziej rzeczywista niż cokolwiek na świecie, wierna. Powiadają, że wierny jest pies. Moja miłość więc taka jest, jak pies - gotowa umrzeć z tęsknoty.
Lubi jeździć na rowerze, tak, na rowerze, małym, dziecięcym, pomalowanym na niebiesko, z gwiazdkami na ramie i siodełku, z trąbką przy kierownicy. Uwielbiam na nią wtedy patrzeć, jak śmieje się, a jej włosy falują na wietrze.
Moja miłość nosi zarost i kiedy mnie całuje, potrafi dawać jednocześnie przyjemność i ból, i coś jeszcze, nieuchwytnego, czego nie umiem nazwać. Tych kilka zmarszczek, nie tylko w kącikach ust, dodaje jej uroku.
Moja miłość nosi okulary i ma więcej pryszczy niż żyrafa plamek. Czasem zachowuje się jak słoń w składzie porcelany - tłucze talerze i kubki, a potem robi tę swoją minkę niewiniątka i nie sposób się na nią gniewać. Lubi spać do południa
i nigdy nie wiem, czego się boi...


02 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.7

Drogi przyjacielu, posyłam ci zapach mięty, który tak lubisz.
Dziś rano zbudził mnie krzyk jakiegoś ptaka, gwałtowny i przenikliwy, pełen lęku, a potem na długo zaległa cisza. Nie mogłam już zasnąć.
Przypomniał mi się nasz słowik. Znalazłeś go w ogrodzie, w malinowym chruśniaku, dosłownie. Pamiętasz? Był w kiepskiej formie, ale ty - cudotwórca leczący chromych i przywracający martwych do życia, uparłeś się i zawróciłeś go z drogi, którą powinien był podążyć. Tak długo w dłoniach tuliłeś poszarpane, stygnące ciało, aż ożyło. Po godzinie słowik otworzył oczy, po kilku dniach zaczął jeść, chodzić i trzepotać skrzydłami, a po tygodniu wypuściłeś go z klatki. Odleciał. Wszystko na pozór toczyło się po staremu - nadal mieszkał w Sarniej Dolinie i co jakiś czas odwiedzał leszczynowy zagajnik, ale już nie śpiewał, jakby tę umiejętność zgubił po drugiej stronie, na ścieżce, z której go zawróciłeś...

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.6


Drogi przyjacielu, dziś byłam daleko. Zawędrowałam dalej niż kiedykolwiek - na skraj znanego mi świata.
Postanowiłam opuścić Sarnią Dolinę raz na zawsze. Tak, opuścić! Nie wracać tu nigdy więcej! Wymazać to miejsce z pamięci i ze snów! Wreszcie znaleźć swój kąt wśród ludzi, wrócić do stada, stać się jego częścią i biec razem z nim, pędzić! Dokąd? Wiesz dokąd...
Tak wiele razy wspólnie próbowaliśmy odwrócić nieuniknione. Bezskutecznie...
Odchodząc, nie spakowałam żadnej walizki, nie zabrałam żadnej rzeczy, która byłaby dla mnie pamiątką, wszystkie książki zostały na półce, kamyki, szyszki i szkiełka na dnie szuflady. Zrzuciłam skrzydła i ułożyłam je ostrożnie na łóżku. Nie będą mi już potrzebne, pomyślałam, zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie pożegnałam się z Duchami. Odeszłam bez słowa. Nawet nie zapłakałam, widząc, jak stoją na werandzie z bezradnie opuszczonymi rękami. Bóg ich pocieszy...
Po prostu poszłam przed siebie, nie oglądając się, nie żałując niczego, aż ucichł śpiew ptaków, i wtedy, w tej ciszy, wreszcie do mnie dotarło, że ty zostałeś...
Nie ruszyłeś za mną.
Dlaczego?

01 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.5


Drogi przyjacielu, dziś potrzebuję cię bardziej niż zwykle.
Ostatnio moje ciało zachowuje się dziwnie, niezrozumiale. Może to kwestia wieku? Wreszcie dojrzało do tego, żeby być asertywne - z odwagą mówi "nie". Wierz mi, korzysta z tego przywileju w nadmiarze, kiedy tylko chce, o każdej porze dnia, a szczególnie rano, właśnie wtedy, gdy powinno być posłuszne w stu procentach.
Dziś na przykład nie chciało wstać z łóżka. Otulone szczelnie kołdrą gapiło się w sufit, jakby ktoś zapisał tam coś ważnego, kto wie, może najważniejszego, jakąś wielką tajemnicę, na odczytanie której warto poświęcić życie.
Na zewnątrz wszystko rozkwita, pulsuje gamą barw, zapachów i dźwięków.


Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...