Drogi przyjacielu, gdyby nie twoja cicha obecność, ta jakże rzadka
umiejętność wsłuchiwania się w drugiego człowieka, może już nie byłoby mnie
tutaj, może dawno rozpadłabym się na drobinki jak kłos na ziarna i pofrunęła w
brzuchu jakiegoś ptaka nad łąki, te obiecane pastwiska, pełne zapachu ziół,
gdzie brzmienie ciszy jest niczym woda z listkiem mięty - orzeźwia i koi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...

-
Zaczynasz się zastanawiać, co? Zniszczona antenka, przecięty przewód. Na razie tylko lekki niepokój, jeszcze nie lęk. Powiedziałbym raczej:...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz