Drogi przyjacielu, dziś
gościłam na śniadaniu kogoś wyjątkowego. Nie uwierzysz, odwiedziło mnie Życie.
Tak, Życie! Też byłam zdziwiona, bo do tej pory nigdy nie spotkałam go tak
vis-à-vis, po prostu było sobie, oczywiste, pulsowało we mnie, w innych, gdzieś
obok, blisko i gdzieś daleko, krzykliwe i jednocześnie nieme, zwykłe, kruche,
bezcenne, najważniejsze, bezsensowne, ubogie, bogate, łatwe, trudne, krótkie,
długie, beztroskie, szczęśliwe, pełne sprzeczności, różnorakie, jakie tylko
zapragniesz, a tu nagle taka niespodzianka - przyszło na śniadanie, do mnie,
szaraka. Zanim jednak weszło do saloniku i rozsiadło się na kanapie, zdjęło
buty. Grzeczne, pomyślałam. Stopy ma takie małe i delikatne, że mógłbyś
pomyśleć, że należą do dziecka, a nie do kogoś, kto ma już za sobą tak wiele
doświadczeń, kto schodził cały świat w poszukiwaniu szczęścia. Poczęstowałam je
kawą i porozmawialiśmy przez chwilę. O czym rozmawia się z Życiem? A o
polityce! O dziwo, Życie ma swój oryginalny pogląd na sprawy, które nas teraz
tak bardzo nurtują, pogląd dość ciekawy.
Pogadaj z nim, proszę,
kochany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz