31 grudnia 2015

Pamięć fr.3 (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Alicja podeszła do okna. Uchyliła je. Fala świeżego wilgotnego powietrza musnęła rozgrzane policzki Weroniki. Wokół panowała niemal idealna cisza, przerywana jedynie przez rytmiczne uderzenia kropel deszczu o parapet i delikatny szum elektronicznej aparatury. Gdy skatowaną dziewczynę przywieziono nieprzytomną, ordynator szpitala na polecenie komendanta miejscowej policji nakazał położyć ją w izolatce, przed drzwiami postawiono zaś uzbrojonego strażnika. Zeznania Weroniki mogły rzucić nieco światła na sprawę zaginięcia młodych kobiet. Nie było pewności, czy koszmar, jaki przeżyła, miał związek z prowadzonym śledztwem. Wszystko na to wskazywało. Policjant otrzymał polecenie informowania komendanta o stanie zdrowia dziewczyny i natychmiastowego zawiadomienia w razie odzyskania przez nią przytomności, dlatego chwilę po wejściu Alicji do pokoju uchylił drzwi. Kilka sekund później w kieszeni skórzanej kurtki inspektor Grażyny Wierzbickiej zadźwięczał telefon.

30 grudnia 2015

Pamięć fr.2 (Świerszcz w trawie)

                                                                               Wiki Arwena
- Mahomet przyszedł do góry... - dokończyła prawie szeptem.
Nie była w stanie mówić dalej, wzruszenie stłamsiło słowa. Mogła tylko patrzeć na młodą kobietę stojącą przy łóżku i zachwycać się jej urodą. Fotografie kłamały, w rzeczywistości Alicja była piękniejsza. Zawsze smutne, brązowe oczy, które Weronika znała ze zdjęć, lśniły teraz wesołym blaskiem. Widok pełnych, lekko rozchylonych w uśmiechu ust, oliwkowej, delikatnej cery i kasztanowych loków opadających na kształtne ramiona przyniósł ukojenie. Ból prawie minął. 

29 grudnia 2015

Pamięć fr.1 (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Powinna powiedzieć o kryjówce i masakrze w lesie, ale czy uwierzą, skoro sama wątpi w autentyczność tych informacji. "Wszystko jest koszmarem", wmawiała to sobie tak długo, aż w końcu udało się oczyścić myśli ze złych wspomnień. Nie była już w stanie odróżnić prawdy od sennych majaków. Gdy otworzyła oczy i ujrzała poszarzałą twarz matki, pamiętała niewiele, tylko jakieś zamazane obrazy, migawki zdarzeń wywołujące zimny dreszcz, kołatanie serca i lęk. Nie była w stanie dokładnie odtworzyć z pamięci kilkunastu godzin życia - od chwili, gdy wyszła z cukierni, do momentu znalezienia się w szpitalu. 
- Weroniko, kochanie... - usłyszała cichy głos. - Jak się czujesz?
Każdy dźwięk drażnił, szept matki, szum aparatury medycznej, pykanie uszkodzonej świetlówki. W głowie dudniło coraz mocniej. Zacisnęła z powrotem powieki, jakby miało to w czymś pomóc. 
- Alicja? - zapytała słabym głosem. - Co z Alicją?
Przecież miały się spotkać. Wszystko było już zaplanowane, zarezerwowała nawet bilet na poranny pociąg. Najpierw pokłóciła się o to z matką, potem robota, zakupy dla dziadka i... no właśnie, co później? Nie pamięta... Alicja czeka, trzeba natychmiast wstać, spakować rzeczy, może jeszcze zdążę na pociąg, myślała gorączkowo. Próbowała unieść się na posłaniu, ale tępy ból w klatce piersiowej przygwoździł ją z powrotem do łóżka. 
- Leż, dziecko - usłyszała drżący głos matki. - Zawołam ją, tylko nie próbuj wstać.
Alicja tutaj? Co się wydarzyło, dlaczego nic nie pamięta? Boli całe ciało, głowa, szyja, nogi, ręce w bandażach, skóra podrapana, siniaki. A twarz? Co z twarzą? Zapragnęła spojrzeć w lustro. Znowu zimny dreszcz, kołatanie serca, szybki oddech, krople potu na czole, strach. Uciekać, trzeba koniecznie uciekać, jak najdalej z tego miasteczka. Alicja? To niemożliwe! Alicja czeka dwieście kilometrów stąd. Wszystko się miesza, zapętla, rozmywa. 
- Cześć - rozległo się obok. - Nie chciała góra do Mahometa...
A więc to prawda, ten sam aksamitny głos, delikatne brzmienie tysiąca dzwoneczków. 

28 grudnia 2015

Domek w lesie fr.14

   
                                                                             Wiki Arwena
Nie dokończył. Gwałtownie nacisnął pedał hamulca, ford zarył kołami w wilgotnym leśnym podłożu i stanął jak wryty, a nieprzypięta pasami Nika poleciała do przodu.
- Jezu, co ta stara tutaj robi! - krzyknął. - Kochanie, nic ci nie jest?
- Chyba nie... - powiedziała drżącym głosem. - Jaka stara?
Spojrzeli na kobietę stojącą pośrodku leśnej drogi. Zamarli. Babcia Franciszka we własnej osobie, miligramowa, chuda i pomarszczona jak suszona śliwka. Stara, poczciwa chusta w szkocką kratę okrywała wątłe ramiona. Włosy spięte w kok bieliły się na tle ciemnej ściany lasu. Staruszka wpatrzona w Nikę znacząco kiwała głową. Za życia zawsze tak robiła, gdy chciała mnie przed czymś przestrzec, przemknęło przez myśl dziewczynie. Była tak przerażona, że nie zwróciła uwagi na strużkę krwi spływającą po policzku z rozciętej na czole skóry. Starucha zmarszczyła brwi wyraźnie z czegoś niezadowolona, jeszcze raz kiwnęła przecząco głową i powoli ruszyła w gąszcz, wkrótce znikła w mroku lasu. Siedzieli jak sparaliżowani, bojąc się wymówić jakiekolwiek słowo. Pierwsza odezwała się Nika:
- Powiedz, że to nie była babcia Franciszka. Niemożliwe, żeby to była ona! Przewidziało mi się! Karol, powiedz tak... 
Był blady. Patrzył przed siebie jak zahipnotyzowany, a usta mu drżały.
- Ktoś podobny do niej... - wykrztusił wreszcie. - Słyszałaś przecież, że każdy ma gdzieś sobowtóra. Ja też się nabrałem, ale... 
- A chusta? - zapytała. - Chusta w szkocką kratę?
- Co druga staruszka ma taką chustę - powiedział nieco już pewniejszym głosem. - Nikuś, ulegliśmy sugestii. Przez tyle lat nie gadaliśmy o babci Franciszce i nagle w ciągu dwóch, trzech dni awansowała, jest bohaterką właściwie każdej naszej rozmowy. 

27 grudnia 2015

Domek w lesie fr.13

                                                                         Wiki Arwena
Jechali przez dłuższy czas w milczeniu. Nika z uwagą studiowała mapę i zapiski Staszka, które okazały się bezcenne. W plątaninie dróg niełatwo było znaleźć właściwą. Wszystkie, bliźniaczo podobne, nikły wśród drzew. Jedynie wprawne oko obserwatora mogło wypatrzeć strzałki namalowane białą farbą na olbrzymich pniach. Wskazywały kierunek jazdy.
- Ten twój znajomy zadał sobie wiele trudu, aby nas tutaj ściągnąć - stwierdziła Nika. - A swoją drogą, dziwny człowiek, zamiast jechać z nami autem, oznakował trasę jak pieprzony harcerzyk bawiący się w podchody.
- Pojechał wcześniej, żeby przygotować wszystko na nasze przybycie - tłumaczył Karol. - Wypatruj lepiej strzałek, bo jeśli którąś przegapimy, to koniec z nami!
- Dobrze, dobrze... A właściwie co ty wiesz o tym Staszku? - wnikała dalej, a ponieważ zbliżali się do skrzyżowania, zmrużyła oczy w poszukiwaniu kolejnego znaku. - Gdy tak się zastanawiam teraz, hm... Nieee, to niedorzeczne, ale ta sprawa z domkiem wydaje mi się podejrzana. 
- Oj, ten twój dziennikarski nosek! - zawołał Karol i szczerze się roześmiał. - Fakt, nie znam Staszka zbyt dobrze. Zaproponował mi obejrzenie domku po tym, gdy dowiedział się, że poprzednia rodzina zrezygnowała. Byli zainteresowani na bank, ale w ostatniej chwili trafiło im się co innego i wyjechali. 
- Po prostu lubię sobie pogadać - orzekła, wypatrując kolejnej wskazówki. - Ta puszcza jest niesamowita! Gdyby nie strzałki, mapa okazałaby się także bezużyteczna. Gość dobrze zna teren.
- Zna, zna, bo jest myśliwym i często tutaj poluje, ale mówię ci, człowiek dusza... Podobny trochę do tego trapera z "Krokodyla Dundee". Zresztą wkrótce się przekonasz! Wypatruj strza... 

26 grudnia 2015

Domek w lesie fr.12

                                                                          Wiki Arwena
- Włożymy bursztyn do schowka i na czas podróży zapomnimy o nim - powiedziała cicho. - Będziemy dobrze się bawić, a potem... kto wie, może kupimy ten domek. 
- To mi się podoba, Nikuś! Ruszamy na spotkanie przygody - tonem dobrodusznego dziadka chwalącego wnuczkę Karol zamknął temat, wrzucając figurkę do półki przy kierownicy. 
Usiadła na siedzeniu pasażera i popatrzyła na mapę. Mimo że plan był dosyć dokładny, niełatwo było odnaleźć drogę dojazdową do miejsca, gdzie stał domek. Karol kierował się wskazówkami znajomego, ale i tak miał problem z ustawieniem nawigacji. Nerwowo naciskał guziki, patrzył na ekranik urządzenia, aż w końcu zrezygnował, zaklął i rzucił bezużyteczny sprzęt na tylne siedzenie. Byli zdani na mapę. Nika widziała przed sobą dużą plamę jasnej zieleni. To puszcza, gdzieś tam jest nasz nowy dom, myślała z ekscytacją. Przeczuwała nadchodzące zmiany. Nie mogła powstrzymać radości, jednocześnie czujnie zerkała w stronę schowka. 
- Komórka Staszka milczy. Pewnie tam nie ma zasięgu - oznajmił Karol. - Musimy trafić do celu sami. 
Wkrótce ruszyli dalej na południe. Szosa wiła się wśród pól pokrytych o tej porze delikatną zielenią. Mijali wioski bądź pojedyncze domki, brzozowe zagajniki i sosnowe bory. Gdy zjeżdżali z głównej trasy na leśną piaszczystą drogę, zawieszenie forda podejrzanie zaskrzypiało. Nika obejrzała się. Patrzyła na niknący skrawek światła z niejasnym uczuciem lęku. Powoli pogrążali się w mrok puszczy. 

25 grudnia 2015

Zakazana miłość fr.4 (Świerszcz w trawie)

                                                                               Wiki Arwena
- Fortepian to niezwykły instrument. Czyż nie jest piękny? - powtarzał, ilekroć się spotkali. - Spójrz na jego szlachetne kształty, na to uniesione skrzydło. Drzemie w nim prawdziwa dusza...
Zatracał się w tej muzyce, a Stefa na przemian kraśniała i bladła. Zrobiłaby wszystko, by choć na chwilę stać się tym fortepianem. Wszystko, aby tylko mistrz zechciał na niej zagrać, wydobyć z jej ciała nieprawdopodobną głębię dźwięku, najczystsze i najpiękniejsze tony. Gdy Krzysztof z czułością dotykał klawiszy fortepianu, a potem naciskał je lekko i płynnie, kobieta drżała z podniecenia, czując rozlewające się po całym ciele gorąco. Zamykała oczy, wyobrażając sobie, jak muzyk przywiera ustami do jej nagich piersi, muska palcami plecy, pieści namiętnie uda i pośladki. Muzyka, tryskająca spod palców wirtuoza, odurzała i kołysała. Mężczyzna zdawał się nie dostrzegać, co czuje dyrektorowa, kiedyś jednak przyszedł sam, tłumacząc nieobecność Grażynki chorobą. Wystarczył jeden akord, by fantazje Stefy urzeczywistniły się.

24 grudnia 2015

Zakazana miłość fr.3 (Świerszcz w trawie)

                                                                               Wiki Arwena

Zadzwoniła pierwsza, Krzysztof przyszedł jeszcze tego samego dnia, ale nie sam. Na progu stała kilkuletnia dziewczynka z zaciekawieniem patrząca na Stefę. Miała oczy ojca, wesołe i ufne. 
- To Grażynka, mój skarb - rzekł z czułością. - Zawsze mi towarzyszy, gdy udzielam lekcji. Grałaś już kiedyś?
Nie grała, prawdę mówiąc nie odróżniała pianina od fortepianu, a jej edukacja muzyczna zakończyła się na nieudolnym odtworzeniu gamy C-dur na flecie prostym, nie zamierzała jednak z tym się obnosić. Franciszek sprowadził fortepian przed rokiem. Instrument, ozdobiony rzeźbionymi elementami, wyposażony w piękny ażurowy podnutnik, został ustawiony w salonie z kominkiem i stanowił swoistą wizytówkę domu. Dyrektor, szczycąc się nowym nabytkiem, mówił o nim prawie tak czule jak o labradorze. Do zadań Stefy należało utrzymanie fortepianu w czystości. Codzienne ścieranie kurzu stało się niemalże rytuałem. Franciszek wpadał w gniew, jeśli powierzchnia nie była dostatecznie wypolerowana.
- Model Ludwik XVI - powiedział z zachwytem Krzysztof, dotykając klawiatury.
Grał z pasją, świat zewnętrzny przestawał wtedy istnieć, cichły wszelkie troski, liczyła się tylko muzyka.

23 grudnia 2015

Zakazana miłość fr.2 (Świerszcz w trawie)

                                                                             Wiki Arwena

Kolejne spotkanie w drzwiach miejskiego domu kultury zaskoczyło obydwoje. Było jak w harlequinach, które Stefa namiętnie w owym czasie czytywała. Mroźne styczniowe popołudnie, pora obiadowa, niewielki ruch na ulicy i jakaś smętna melodia dochodząca skądś z góry. Ona zdyszana, w rozpiętym płaszczu, z miską pełną kotletów schabowych, lekko rozczochrana, on w czapce uszatce, z grubym skoroszytem pod pachą.
- To Szopen - powiedział, gdy mijali się w drzwiach.
- Gdzie? - zapytała zdezorientowana.
- To taki kompozytor - odpowiedział, przyglądając się schabowemu wystającemu spod foli aluminiowej.
Zaprosił ją na kawę, rozmawiali, a potem jakoś nie mogła przestać o nim myśleć.

22 grudnia 2015

Zakazana miłość fr.1 (Świerszcz w trawie)

                                                                             Wiki Arwena
On jeden traktował ją jak damę. Przejawiało się to w drobnych, wydawałoby się mało znaczących, gestach. Dla niej miały ogromną wartość. Niski, chudy blondyn o szarych, wesołych oczach oferujący pomoc przy dźwiganiu torby pełnej warzyw budził przy pierwszym spotkaniu obawy. Skulona, z mocno bijącym sercem, przeszła obok, nie wypowiadając ani jednego słowa. Tyle nasłuchała się o bezwzględnych oszustach mamiących naiwne kobiety pozorną uprzejmością, że zetknąwszy się ze zwykłą ludzką życzliwością, przestraszona uciekła. Przy drugim spotkaniu ustąpił jej miejsca w zatłoczonym autobusie. Bąknęła ciche "dziękuję", usiadła i od razu odwróciła wzrok  w stronę okna. Jest przystojny, pomyślała, starając się skoncentrować na obrazach przemykających za szybą, co w tych okolicznościach było nadzwyczaj trudne. Czuła, że rumieni się niczym pensjonarka. 

21 grudnia 2015

Domek w lesie fr.11

                                                                         Wiki Arwena
- Karol, posłuchaj... - przerwała mu, ocierając twarz rękawem bluzy - Z tym bursztynem coś jest nie tak. Nie wiem co, ale na samą myśl o nim dostaję gęsiej skórki i pomieszania zmysłów. Boję się tego cholerstwa jak diabli, z drugiej strony intuicja podpowiada mi, że nic nam nie grozi. Zastanawiam się tylko nad jednym, figurka jest w mojej rodzinie od wieków, dlaczego akurat teraz się uaktywniła. Powiedz, co takiego niezwykłego się dzieje?
- Jesteś pewna, że w ogóle coś się dzieje? Może po prostu zgarnęłaś bursztyn z biurka wraz z mapą? - obracając w palcach figurkę, przekonywał tonem sceptyka. - Twoja babka nie żyje od pięciu lat, przez dziesięć chorowała na schizofrenię, przez ostatni rok nie poznawała ani ciebie, ani nikogo z rodziny, miała halucynacje, plotła od rzeczy, a ty przejmujesz się jej słowami?
Przejmowała się i to bardzo, aż ściskało mocno w piersi, a nogi i ręce drżały, jakby ktoś podłączył je do prądu. Strach sparaliżował ją zupełnie, do tego pojawił się nerwowy śmiech. Zawsze tak reagowała pod wpływem stresu. Karol znał ją wystarczająco dobrze i wiedział doskonale, że sytuacja jest poważna, mimo to próbował pocieszyć żonę, pozornie bagatelizując problem. Była to jego najczęstsza strategia, zazwyczaj skuteczna, tym razem Nika nie dała się zwieść. 

20 grudnia 2015

Domek w lesie fr.10

                                                                          Wiki Arwena
- Dobrze się czujesz? - zapytał Karol, wychylając głowę przez okno. - Dziwnie się zachowujesz...
- Dziwnie? Zważywszy na okoliczności trzymam się świetnie, wspaniale, bombastycznie! - skandowała, próbując powstrzymać śmiech. - Ja dopiero teraz zaczynam rozumieć ostatnie słowa babki: "Nikuś, zaufaj wilczkowi, a on cię nie opuści". Wtedy wydawały mi się głupie, niedorzeczne, naiwne, jak z pieprzonej bajki o gadających kamykach, a teraz... Karol, ja tej figurki nie przyniosłam do samochodu.
- Ja też nie - szepnął prawie, a potem dodał głośniej - ale na pewno da się to jakoś wytłumaczyć. Któreś z nas zrobiło to automatycznie, bez udziału świadomości, to się zdarza, szczególnie ludziom czymś mocno zaaferowanym... A my właśnie tacy jesteśmy! Mocno zaaferowani...

19 grudnia 2015

Domek w lesie fr.9

                                                                           Wiki Arwena
- A jednak go zabrałaś! - usłyszała tubalny głos męża dobiegający z auta. - I zrozum tu kobiety...
Otworzyła oczy. Karola wyraźnie coś rozbawiło. Coś? A może... Boże, tylko nie to! Poczuła nagły ucisk w brzuchu. Przeczucie? Nie, teraz była pewna. Szybko podeszła do samochodu, pochyliła się i zajrzała przez opuszczoną szybę do wnętrza. A więc miała rację! Mimo to widok przedmiotu leżącego na przednim siedzeniu zmroził jej krew w żyłach. W promieniach słońca połyskiwała bursztynowa figurka. Minionego wieczoru Nika była tak podekscytowana wyjazdem, że całkiem zapomniała o rodzinnej pamiątce, tymczasem niezwykły amulet babci Franciszki postanowił jechać z nimi na gapę.
- Kto się czubi, ten się lubi - powiedział Karol, eksponując rząd równiutkich zębów. -  Witaj z powrotem w rodzinie, wilczku!
Milczała przez chwilę, potem westchnęła głęboko i osunęła się na ziemię. Nie zemdlała, nadal była wszystkiego świadoma, po prostu nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Usiadła na wilgotnej ziemi i zaczęła się śmiać.

18 grudnia 2015

Domek w lesie fr.8

                                                                               Wiki Arwena
- Z właścicielem spotkamy się na miejscu - powiedział Karol, pakując do auta wypchaną po brzegi torbę z jedzeniem. - Na razie mapa i nawigacja!
Planowali zostać dłużej i urządzić coś w rodzaju pikniku. Nika uwielbiała grillować, nie obeszło się więc bez specjalnego oprzyrządowania, które zakupili po okazyjnej cenie w markecie właśnie na tego typu wycieczki w plener, on zaś wcisnął na tylne siedzenie wiatrówkę i sprzęt do wędkowania.
- Zlecą się wszystkie lisy z okolicy - rzekł Karol, wsiadając do forda wypełnionego aromatem mocno czosnkowej kiełbasy.
Kiedy wyjechali z miasta, ruch na szosie zmalał. Większość weekendowiczów udawała się o tej porze roku w zupełnie innym kierunku. Z rzadka tylko doganiał ich warkot jakiegoś auta. Ranek, jak to bywa wiosną, tętnił życiem. Po przejechaniu paru kilometrów zatrzymali się w przydrożnej zatoczce, by dokładnie przestudiować mapę i ustawić nawigację. Nika wysiadła z samochodu i z niepokojem spojrzała na północ. Przez te kilkanaście minut podróży miała wrażenie, że ktoś ich śledzi. Szosa była jednak pusta. Miasta na szczęście nie było już widać, znikły nawet wieże katedry. Odetchnęła z ulgą. Strachy jakieś, a tu taki piękny, świeży poranek, pomyślała, nabierając w płuca powietrza. Świergot ptaków mieszał się z szumem drzew, tworząc miłą dla ucha melodię. Zamknęła oczy i wsłuchała się w ten niezwykły koncert, tak rzadki w jej szybkim, pełnym hałasu, życiu.

17 grudnia 2015

Domek w lesie fr.7

                                                                          Wiki Arwena
- Jestem umówiony na sobotę. Ruszymy z samego rana, a na razie pokaż, co zdziałał okład z mrożonki. Na nic mi się zda żona z guzem na głowie - powiedział Karol i przygarnął ją do siebie. 
Nika nie protestowała, choć była tak podekscytowana, że najchętniej jeszcze tego wieczoru wskoczyłaby do rozklekotanego forda i ruszyła w teren. Domek w lesie... Czyżby marzenia miały się wkrótce spełnić? Nie rób sobie zbyt wielkiej nadziei, idiotko, pomyślała, jednocześnie czując na plecach dotyk chłodnych palców Karola, które gimnastykowały się przy zapince biustonosza. 

16 grudnia 2015

Domek w lesie fr.6

                                                                         Wiki Arwena
- Oj, to jeszcze nic pewnego! - wykręcał się lekko zdenerwowany. - Chciałem po prostu, abyśmy w weekend obejrzeli pewne miejsce. Nikuś, jest pewien dom, właściwie to taki, o jakim marzymy... z dala od cywilizacji, w lesie, dosyć stary, z bogatą historią, cichą malowniczą okolicą i co najważniejsze, niedrogi. 
- Jedźmy tam! - zawołała, upuszczając na posadzkę zamrożonego kurczaka. - Jedźmy natychmiast! Jeszcze dziś chcę obejrzeć to miejsce!

15 grudnia 2015

Domek w lesie fr.5

                                                                       Wiki Arwena
"Nie chciała" to za mało powiedziane, była przerażona perspektywą dalszego posiadania tego przedmiotu. Nie ulega wątpliwości, figurka kryła w sobie jakąś tajemnicę, której Nika nie miała ochoty poznawać. Mając przed oczami świeży obraz błękitnej poświaty emanującej z bursztynu, drżała na myśl o tym, co może jeszcze się zdarzyć. Zakrzepła bryłka żywicy była żywa, co więcej inteligentna i sprytna, zdolna zapewne do przybrania dowolnego kształtu. Nika, pomimo obietnicy danej świętej pamięci babce, pragnęła za wszelką cenę pozbyć się rodzinnego skarbu.
- A to się Franciszka w grobie przewróci na wieść o postępku wnuczki! - zaśmiał się Karol, po czym dodał szeptem - Ale zanim to się stanie, nas już tutaj nie bę...
Urwał nagle, podrapał się z zakłopotaniem w głowę i rzucił z udawaną troską:
- Boli jeszcze?
Za późno, Nika swym dziennikarskim węchem już zwietrzyła intrygujący temat:
- Jak to nas tutaj nie będzie? Karoool, co masz na myśli? Coś przede mną ukrywasz... 

14 grudnia 2015

Domek w lesie fr.4

Wiki  Arwena
- Ostatnio za dużo pracujesz. Ślęczysz w redakcji do późna, jakbyś była jedyną korektorką w firmie. Nie dosypiasz, no i proszę... mamy tego skutki! Świecący na niebiesko bursztyn zmieniający w oczach kształt! - grzmiał nad nią Karol, podczas gdy ona trzymała przy głowie ze świeżo nabitym guzem zamrożone udko kurczaka.
Nie miała siły po raz kolejny tłumaczyć, co się stało. Jednego była pewna, trzeba koniecznie pozbyć się tej cholernej figurki. Uśmiechnęła się pojednawczo do męża i zaproponowała:
- Z przyjemnością poproszę szefa o kilka dni urlopu. Wcześniej jednak udamy się na imieniny do twojej mamusi i spełnimy jej marzenie... 
Przy tych słowach Nika zerknęła wymownie na stojącą na biurku bursztynową figurkę wilczka. Karol skrzywił się, jakby zaledwie przed sekundą wypił sok z cytryny, po czym pokręcił przecząco głową:
- Nie nie, to nie najlepszy pomysł! Ta figu...
- Owszem, to wspaniały pomysł! Pierwszorzędny! - przerwała mu i nie odrywając mrożonki od głowy, pomknęła do biurka, zaczęła nerwowo przeszukiwać szufladę. - Mam tu gdzieś idealną torebkę na taki imieninowy skarb...
- Nika! - próbował powstrzymać ją mąż. - Nika, posłuchaj! Czy zapomniałaś, co przyrzekłaś babci Franciszce?
Pamiętała, ale nie czas o tym myśleć. Podobno figurka bursztynowego wilka była w rodzinie od pokoleń i stanowiła coś w rodzaju talizmanu ochraniającego przed złem. 
- Wtedy to była zwyczajna rodzinna pamiątka, a dzisiaj... - urwała i westchnęła ciężko. - Dzisiaj to cholerstwo ożyło. Nie chcę spać z tym czymś pod jednym dachem!

13 grudnia 2015

Cisza

                                                                        Wiki Arwena

12 grudnia 2015

Domek w lesie fr.3

                                                                                   Wiki Arwena
Cotygodniowa analiza przychodów i wydatków nie napawała jednak optymizmem, w tym tempie na nowy dom będzie ich stać za dwadzieścia, trzydzieści lat, może nigdy. Nawet nie ma sensu ślęczeć nad tymi kolumnami, nic z tego dobrego nie wyniknie, oprócz nerwów i ciągłego zaciskania pasa, którego Nika miała już serdecznie dość. Wściekle zmięła kartkę i rzuciła papierową kulę w stojącą naprzeciwko szafkę z książkami. Mała figura wilka wykonana z bursztynu trącona pociskiem spadła z półki na podłogę, z trzaskiem uderzyła o twarde płytki i potoczyła się pod biurko.
- Cholera! Tylko nie wilczek babci Franciszki! - zaklęła winowajczyni i z impetem zerwała na równe nogi, po czym zanurkowała pod blat, chcąc ocenić straty beztroskiego rzutu domową księgą rachunków. 
Na szczęście pamiątka po ukochanej staruszce leżała cała pod biurkiem. Nika chwyciła drogocenny przedmiot i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Nie zauważyła ani jednej rysy. Wtedy właśnie nastąpiło coś dziwnego. Bursztyn nagle zmiękł, zatracił pierwotny kształt, na ułamek sekundy zalśnił na niebiesko i zgasł, stając się znowu figurką wilka. Nika oniemiała, przez chwilę patrzyła na bursztyn, potem jak oparzona rzuciła go z powrotem na podłogę i wrzeszcząc, zaczęła gramolić się spod biurka.

11 grudnia 2015

Domek w lesie fr.2

                                                                             Wiki Arwena
W mieszkaniu panowała cisza, jedynie zza ściany dobiegały stłumione rozmowy sąsiadów, którzy mieli zwyczaj wieczorem urządzać rodzinne narady, często przeciągające się aż do świtu. Toastom, pijackim śpiewom i przekomarzaniom nie było końca. Wyczerpywała się za to cierpliwość Niki. Odgłosy biesiady przenikały przez cienkie ściany, spędzając jej sen z oczu. Była zmęczona i wściekła. Zdecydowanie miała dość tego miejsca i dałaby wiele, by wyrwać się stąd raz na zawsze. Niestety, wciąż nie było ich stać na własny dom. Urlop, spędzany zazwyczaj w jakiejś zabitej deskami wsi, przynosił radość i coraz mocniejsze pragnienie wyprowadzenia się z zatęchłej, poniemieckiej kamienicy stojącej na rogu dwóch najbardziej ruchliwych ulic miasta.

10 grudnia 2015

Domek w lesie fr.1

                                                                            Wiki Arwena
Było jej trudno skoncentrować się na pracy. Myśli same uciekały od równych kolumn liczb. Od godziny Nika siedziała przy biurku, próbując zrozumieć, co jest przyczyną nietypowego zachowania Karola. Może powinna go po prostu zapytać. Czuła jednak, że najlepszym rozwiązaniem będzie cierpliwe oczekiwanie na rozwój wypadków, nawet jeśli miałoby to trwać kilka dni. Mąż nie należał do gatunku ludzi, którzy daremnie strzępią sobie język. Bywało, że nie rozmawiali przez całe popołudnie, bo przecież byłoby absurdem nazwać rozmową te kilka wyrazów, które wymieniali podczas kąpieli albo wspólnego przyrządzania kolacji. Nika uwielbiała te ciche wieczory i często wyobrażała sobie, że spędzają je nie w ciasnym mieszkaniu w obskurnej kamienicy w centrum miasta, ale w przytulnym domku na wsi. 

09 grudnia 2015

Agnes

                                                                           Wiki Arwena
Obudził mnie zapach kawy. Naczynia brzęczą jak niesforne muchy. Jesteś w domu, jak zwykle radosny i czuły. Gorzki aromat. Dłoń trąca nozdrza rozgrzane snem. Słońce, wdzierające się przez cienkie firanki, oślepia. Wstałeś o świcie. Zrobiłeś zakupy. Teraz śniadanie. Mówisz, że nic nie jest proste, że wszyscy jesteśmy tutaj za karę. Widzę, z jaką zręcznością kroisz chleb. Nie zadajesz światu pytań, jakbyś z góry znał odpowiedź... Wczoraj namawiałeś mnie, abym znów zaczęła pisać. Potem cisza trwająca godzinami. A dziś? Dziś świeci słońce. Czuję, że coś dzieje się w mojej duszy, coś próbuje stamtąd wydostać się na powierzchnię, jakby dusiło się i potrzebowało świeżego powietrza, by przeżyć. Może to tylko chwilowe? Nie wiem... Może to rak duszy? Czytałam prawie przez całą noc, zasnęłam dopiero nad ranem. To był szybki smaczny sen. Czuję się wypoczęta i mam ochotę iść na długi spacer wśród mroźnego powietrza. Postanowiłeś, że wyjedziemy na kilka dni do Krakowa. Zgodziłam się, by zrobić ci przyjemność. Tak naprawdę nie mam ochoty jechać gdziekolwiek i zmuszać się do chodzenia po ulicach, zwiedzać po raz kolejny te same miejsca, rozmawiać z siostrą na te same od lat tematy, o kosmetykach, ciuchach, meblach. Skusiłam się na bilet do Bagateli. Dawno nie byłam na żadnym przedstawieniu. Żywa sztuka zawsze silnie działała na emocje. Słyszę szum skrzydeł żurawia... Nie, to orzeł królewski. Cieszysz się wschodem słońca i wiosennym krzykiem pustułek. Milczę. Brakuje słów. Każde grzęźnie zanim zdążę zmienić je w drżenie. Cisza. Pójdziesz do ogrodu i zajmiesz się tymi wszystkimi sprawami, które sprawiają ci taką frajdę. I o to mi właśnie chodzi. Bądź taki jak zawsze. Niepotrzebne są słowa, byś czuł ciepły dotyk dłoni na policzkach. Przebrnęłam przez opowieści Coelho. Mam dość tej taniej egzaltowanej filozofii Brazylijczyka. Mówisz o krokusach i zapachu wilgotnej ziemi. Wojownik Światła nie zna strachu? Czy na pewno? Teraz Kundera. Widzę Agnes. Idzie przez brudne, hałaśliwe miasto z bukietem niezapominajek. Szuka ciszy, aby z kawałków wspomnień ułożyć coś w rodzaju zrozumienia, pełnej świadomości siebie. Zamyka oczy. Próbuje uciec od brzydoty nagich kobiet siedzących w saunie i opowiadających, co ostatnio obejrzały w telewizji. Opis tak przejmujący, brzydota nagiego ciała tak mdła, że wraz z Agnes zamykam oczy. Byleby tylko nie zwymiotować...

08 grudnia 2015

Kryjówka fr.7 (Świerszcz w trawie)

                                                                             Wiki Arwena
Cholerne wspomnienia. Ilekroć dochodzą do głosu, staje się słaby, niezdolny do działania. Odrzucił z wściekłością puszkę po piwie, która z metalicznym łoskotem potoczyła się w drugi kraniec pieczary. Nagle nikły płomyk świecy zamigotał, jakby ktoś przemknął obok. Stary rozejrzał się. Dostrzegł jedynie cienie, które ożywione nagłym podmuchem zaczęły chaotycznie tańczyć po wnętrzu jaskini. Staruch lubił na nie patrzeć, ale tym razem ich zachowanie było niepokojące. Podpełzły zbyt blisko, niektóre wdrapywały się na pryczę, jeden liznął łapczywie pokryty bąblami grzbiet dłoni mężczyzny. Skóra zapiekła. Stary syknął. Cień cofnął się gwałtownie. Wystraszony, niepewny skulił się na brzegu pryczy. Kowal odsunął się ze wstrętem, jednocześnie czując na karku lodowaty dreszcz. To jeden z cieni wskoczył mu na plecy. Co u licha się dzieje, pomyślał ze strachem. 

07 grudnia 2015

Kryjówka fr.6 (Świerszcz w trawie)

                                                                              Wiki Arwena
Nie przeszkadzało mu to. Mógł do woli oddawać się pasji bez obaw, że zazdrosna żoneczka będzie przeszkadzać. Coś innego spędzało sen z powiek. Z dnia na dzień rosło zainteresowanie jego obrazami. Początkowo malował na zamówienie pejzaże, portrety i martwą naturę. Nie były to dzieła sztuki, ale ludzie z miasteczka chętnie je kupowali, aby ozdobić ściany swoich tandetnie urządzonych willi. Wkrótce stał się popularny w środowisku, co niestety wiązało się z ograniczeniami. Musiał stwarzać pozory udanego małżeństwa, bywać na organizowanych w miejskim domu kultury spotkaniach, co jakiś czas udzielać wywiadu lokalnej prasie. Ludzie zaczęli patrzeć mu na ręce. Wkrótce na świat przyszła Jadwiga. 

06 grudnia 2015

Kryjówka fr.5 (Świerszcz w trawie)

                                                                             Wiki Arwena
W takim stanie niewiele zdziała, zwłaszcza teraz, gdy pełno psów w okolicy, a on z trudem trzyma się na nogach. Szybko zwęszą trop, dopadną go i zapuszkują na długie lata. Musi odczekać swoje, skóra się wygoi, sprawa przycichnie, psy stracą czujność i zaczną go szukać gdzie indziej, wtedy uderzy znienacka, tym razem skutecznie. Najpierw weźmie się za tę sukę, która go tak urządziła, potem Alis... Na samą myśl o dziewczynie poczuł przyjemny ucisk w podbrzuszu. Chcąc spotęgować doznanie, zaczął intensywnie pocierać krocze. Tej sztuki nauczyła go matka, była mistrzynią w fachu, a on pojętnym czeladnikiem, zawsze gotowym spełnić zachcianki wymagającej nauczycielki. Żadna kobieta nigdy jej nie dorówna. Żona skrępowana świętoszkowatością tylko przy zgaszonym świetle obnażała krągłości, które w ciemności bardziej przypominały góry lodowe na Antarktydzie niż kobiece ciało. Dotykał je z obrzydzeniem, Heńka zaś, spocona ze złości, nazywała go "pierdolonym impotentem" i popołudniami, niby w tajemnicy, pieprzyła się z miejscowym organistą. 

05 grudnia 2015

Kryjówka fr.4 (Świerszcz w trawie)

                                                                            Wiki Arwena
Uniósł się na posłaniu i wypił łyk chłodnego piwa. Natychmiast poczuł niemiły skurcz w żołądku. Broniąc się przed falą mdłości, wziął głęboki oddech i przełknął słoną ślinę. Mdłości jednak nie ustąpiły. Powinien coś zjeść, wzmocnić się, od rana nie miał nic w ustach, za to pił i palił bez ograniczeń, a do tego dostał w głowę od tej sprytnej suki. Żadna z nich nie broniła się tak zaciekle jak ta smarkula. Splunął i sięgnął po puszkę z piwem, kolejny łyk. Tym razem poczuł ulgę. Wróciła jasność myślenia. Najwidoczniej leki zaczęły działać.

04 grudnia 2015

Kryjówka fr.3 (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Teraz leżał na pryczy zbitej z desek i wspominał tamte czasy. Matka umarła nagle we śnie, a on trafił do jednego z tych strasznych miejsc. Właściwie to niewiele pamięta z sierocińca, jakieś niezborne obrazy pełne strachu, wewnętrznej pustki, z której stopniowo zaczęły wyłaniać się głosy. Początkowo były to szepty, potem wściekłe okrzyki, sprawiające ból, zmuszające do działania. Mordował. Nasycone cichły, by za jakiś czas domagać się kolejnej ofiary. Nauczył się je kontrolować, a nawet więcej, uczynił z nich sprzymierzeńców, niezastąpionych przyjaciół gotowych wspierać go w trudnej sztuce tworzenia. 

03 grudnia 2015

Kryjówka fr.2 (Świerszcz w trawie)

                                                                                Wiki Arwena
Przychodził tutaj zawsze, ilekroć po nieudanym polowaniu nie mógł iść do domu. Wracać z pustymi rękami oznaczało zasmucić matkę, która co prawda była hojna w nagradzaniu, lecz w wymierzaniu kary nie miała sobie równych. Wielokrotnie musiał ukrywać plecy zorane jej paznokciami, posiniaczone nogi i pośladki, ale nie dlatego, że wstydził się czy bał matki, po prostu nie chciał, by ktokolwiek wtrącał się w ich życie. Na pewno znalazłoby się wielu życzliwych gotowych zamknąć go w jednym z tych wstrętnych, jak mawiała matka, domów dziecka. Co wtedy stałoby się z nią, najdroższą na świecie kobietą? Nocował w jaskini, by o świcie z powrotem ruszyć na polowanie.

02 grudnia 2015

Kryjówka fr.1 (Świerszcz w trawie)

                                                                              Wiki Arwena
Chłód jaskini przynosił ulgę rozpalonemu ciału. Na skórze pojawiły się bolesne zaczerwienienia, w niektórych miejscach duże pęcherze z surowiczym płynem albo płaty sczerniałej i popękanej tkanki. Nogi, ramiona i ręce pokryte były bąblami. Nie jest dobrze, pomyślał, oglądając poparzenia. Były zbyt rozległe. Miał tu co prawda wszystko, aby przetrwać przez jakiś czas, suche ubranie, dostęp do wody, jedzenie, a nawet lekarstwa. Przygotował się dobrze. Ukryte wśród głazów wejście do jaskini dawało gwarancję bezpieczeństwa. Gęsta plątanina krzewów zasłaniała niewielki otwór w skale. Tajemną furtkę do wnętrza wzgórza odnalazł w dzieciństwie i odtąd grota stała się dla niego azylem. 

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...