On jeden traktował ją jak damę. Przejawiało się to w
drobnych, wydawałoby się mało znaczących, gestach. Dla niej miały ogromną
wartość. Niski, chudy blondyn o szarych, wesołych oczach oferujący
pomoc przy dźwiganiu torby pełnej warzyw budził przy pierwszym spotkaniu obawy. Skulona, z mocno
bijącym sercem, przeszła obok, nie wypowiadając ani jednego słowa. Tyle
nasłuchała się o bezwzględnych oszustach mamiących naiwne kobiety pozorną
uprzejmością, że zetknąwszy się ze zwykłą ludzką życzliwością, przestraszona
uciekła. Przy drugim spotkaniu ustąpił jej miejsca w zatłoczonym autobusie. Bąknęła ciche "dziękuję", usiadła i od razu odwróciła wzrok w stronę okna. Jest przystojny, pomyślała, starając się skoncentrować na obrazach przemykających za szybą, co w tych okolicznościach było nadzwyczaj trudne. Czuła, że rumieni się niczym pensjonarka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz