Obudził mnie zapach kawy. Naczynia
brzęczą jak niesforne muchy. Jesteś w domu, jak zwykle radosny i czuły. Gorzki
aromat. Dłoń trąca nozdrza rozgrzane snem. Słońce, wdzierające się przez
cienkie firanki, oślepia. Wstałeś o świcie. Zrobiłeś zakupy. Teraz śniadanie.
Mówisz, że nic nie jest proste, że wszyscy jesteśmy tutaj za karę. Widzę, z
jaką zręcznością kroisz chleb. Nie zadajesz światu pytań, jakbyś z góry znał
odpowiedź... Wczoraj namawiałeś mnie, abym znów zaczęła pisać. Potem cisza
trwająca godzinami. A dziś? Dziś świeci słońce. Czuję, że coś dzieje się w
mojej duszy, coś próbuje stamtąd wydostać się na powierzchnię, jakby dusiło się
i potrzebowało świeżego powietrza, by przeżyć. Może to tylko chwilowe? Nie
wiem... Może to rak duszy? Czytałam prawie przez całą noc, zasnęłam dopiero nad
ranem. To był szybki smaczny sen. Czuję się wypoczęta i mam ochotę iść na długi
spacer wśród mroźnego powietrza. Postanowiłeś, że wyjedziemy na kilka dni do
Krakowa. Zgodziłam się, by zrobić ci przyjemność. Tak naprawdę nie mam ochoty jechać
gdziekolwiek i zmuszać się do chodzenia po ulicach, zwiedzać po raz kolejny te
same miejsca, rozmawiać z siostrą na te same od lat tematy, o kosmetykach,
ciuchach, meblach. Skusiłam się na bilet do Bagateli. Dawno nie byłam na żadnym
przedstawieniu. Żywa sztuka zawsze silnie działała na emocje. Słyszę szum
skrzydeł żurawia... Nie, to orzeł królewski. Cieszysz się wschodem słońca i
wiosennym krzykiem pustułek. Milczę. Brakuje słów. Każde grzęźnie zanim zdążę
zmienić je w drżenie. Cisza. Pójdziesz do ogrodu i zajmiesz się tymi wszystkimi
sprawami, które sprawiają ci taką frajdę. I o to mi właśnie chodzi. Bądź taki
jak zawsze. Niepotrzebne są słowa, byś czuł ciepły dotyk dłoni na policzkach.
Przebrnęłam przez opowieści Coelho. Mam dość tej taniej egzaltowanej filozofii
Brazylijczyka. Mówisz o krokusach i zapachu wilgotnej ziemi. Wojownik Światła
nie zna strachu? Czy na pewno? Teraz Kundera. Widzę Agnes. Idzie przez brudne,
hałaśliwe miasto z bukietem niezapominajek. Szuka ciszy, aby z kawałków
wspomnień ułożyć coś w rodzaju zrozumienia, pełnej świadomości siebie. Zamyka
oczy. Próbuje uciec od brzydoty nagich kobiet siedzących w saunie i
opowiadających, co ostatnio obejrzały w telewizji. Opis tak przejmujący,
brzydota nagiego ciała tak mdła, że wraz z Agnes zamykam oczy. Byleby tylko nie
zwymiotować...
09 grudnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz