07 listopada 2015

W szpitalu fr.1 (Świerszcz w trawie)

Wiki Arwena
Obudziła się w szpitalu z przeświadczeniem, że umarła i tak właśnie wyglądają zaświaty, o których przed laty gorliwie opowiadała matka. Jako dziecko próbowała wyobrazić sobie to miejsce, ale obraz wypełniony ziemskimi detalami zawsze rozczarowywał. Nie było w nim ani odrobiny niezwykłości. Z upływem czasu dziewczyna przestała wierzyć w opowieści matki, kategorycznie odrzucając nie tylko nauki kościoła, ale negując także istnienie Boga. Wszystko wróciło z chwilą, gdy otworzyła oczy i ujrzała nad sobą jaskrawą biel sufitu szpitalnej sali. Po raz pierwszy od tak długiego czasu nie odczuwała bólu. Była lekka jak piórko. Miała ochotę zerwać się z posłania na równe nogi i pobiec przed siebie z szeroko rozwartymi ramionami. Zanim pojawiła się matka i wypełniła współczującą obecnością przestrzeń wokół łóżka, Weronika wyczuła na dłoni kojące ciepło kogoś innego. 
- Alicja - szepnęła.
A więc jest tutaj, bezpieczna i bliska, pomyślała z przyjemnym ściśnieniem serca. Delikatne ciepło dotknęło rozgrzanego czoła, najpierw musnęło brwi, po czym ześlizgnęło się na powieki, które stały się nagle ciężkie i zaczęły opadać. Nadchodził sen, a wraz z nim paniczny strach, że kiedy znów uda jej się otworzyć oczy, ciepło zniknie.

2 komentarze:

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...