08 listopada 2015

W szpitalu fr.2 (Świerszcz w trawie)

Wiki Arwena
Nie chciała tego. Pragnęła zatrzymać czas. Broniła się przez moment, próbując siłą woli nakazać powiekom, by się uniosły, potem jednak opadła z sił i poddała się ogarniającej ją niemocy. Zasnęła. Najpierw przypełzł chłód, potem usłyszała czyjeś kroki, dźwięk przesuwania czegoś ciężkiego po ziemi, tarcie, skrzypienie. Intruz musiał być blisko. Pojawił się strach, bezwzględny złodziej. Czuła, jak okrada ją z resztek ciepła, bierze w posiadanie bezbronne ciało, wnika w skórę, paraliżuje każdy mięsień, mrozi krew. Zadrżała. Chwilę później nastała ciemność. Zgasły wszystkie światła, nawet te sztuczne ze szpitalnych jarzeniówek, których nikły blask zachowała pod powiekami. Chłód, ciemność i strach jak wtedy w piwnicy. Ten sam koszmar, tylko tym razem nie ona była ofiarą. Stała obok. Bezpieczna... Zdawało jej się, że słyszy jęk, cichy, głuchy, jakby westchnienie konającego w cierpieniu człowieka. Jeszcze raz spróbowała unieść powieki. Udało się, ale to, co ujrzała, napełniło ją przerażeniem. 

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że ciepło nie zniknie, że powieki ponownie się otworzą i to co przeraża zniknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym tego chciała, ale coś mi się wydaje, że to, co przeżywa moja bohaterka, jest częścią jakiegoś bardziej skomplikowanego planu:) Pozdrawiam serdecznie, Loona:)

      Usuń

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...