Nigdy nie zastanawiała się nad motywami postępowania Stefy, po prostu dobra wróżka pojawiała się zawsze, ilekroć była potrzebna. "Kryształowa kobieta", mawiał ojciec, gdy dyrektorowa zgrzana, z wypiekami na zawsze bladej twarzy, pojawiała się w drzwiach ich skromnego mieszkania. Nic dziwnego, że odwiedzał ją przynajmniej raz w tygodniu. Siadały wtedy w wygodnych skórzanych fotelach, Stefa podawała kawę i maślane ciasteczka, a ojciec zaczynał grać na dużym fortepianie stojącym w salonie. Był to rodzaj podziękowania wróżce za dary. Grażynka nigdy nie mówiła matce o wizytach ojca u Stefy. To była ich tajemnica.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz