- Moje dziecko, powinnaś do niej pójść... - usłyszała głos
pani Jadwigi. - Ona powtarza twoje imię.
Kobieta była zmęczona, przybita i przerażona tym, co stało się w
lesie na wzgórzu. Na szczęście nie wiedziała wszystkiego. Policja zaoszczędziła
jej drastycznych opisów. Wyczerpana z trudem usiadła na jednym ze stojących pod
ścianą krzeseł, przymknęła oczy i zaczęła przesuwać w palcach paciorki
sandałowego różańca. Modliła się, nie zwracając uwagi na przechodzących
korytarzem ludzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
intrygujesz coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńAn, miło, że tu wracasz:)
Usuńoczywiście, że wracam i wracać będę, aż nie zakończą się Twoje historie :)
Usuńfajnie:) a więc jesteśmy na początku naszej przygody:)
OdpowiedzUsuń