- Co łączy te zdarzenia, Burasie? - szepnęła, przyglądając się,
jak kocur łapczywie pochłania kolejną porcję karmy.
Nad sprawą zaginionych dziewczyn pracuje już szósty miesiąc. Przez ten czas żadnych rewelacji, niestety, całkowity zastój w śledztwie. Te wszystkie kobiety jakby zapadły się pod ziemię, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Brak świadków. Sprawdziła każdy trop, każdy zaprowadził donikąd, ślepa uliczka. Pani inspektor Grażyna błądzi w gąszczu domysłów, fałszywych tropów,
gównianych poszlak, z których nic nie wynika, oprócz narastającej frustracji, częstych pogadanek w gabinecie szefa i kolejnych ofiar. Tak, kobiety ciągle giną, a ona nie ma pojęcia, z czym ma do czynienia. Młode, długowłose, piękne. Oskarżenia o brak profesjonalizmu i
groźby odsunięcia od sprawy to chleb powszedni, sadystyczny sposób zachęcania do efektywnego działania. Nie ma nic, zupełnie nic, żadnego punktu zaczepienia, nawet pewności, że te sprawy coś łączy. - Już zżarłeś, Burasie? - rzuciła z wyrzutem z stronę kota wylizującego miskę. - A co na kolację? Wizyta w markecie?
Buras oblizał się i mrucząc, ruszył w głąb mieszkania, najwidoczniej w poszukiwaniu przytulnego zakątka do leniuchowania. Znała go aż za dobrze. Kocur ułoży się wygodnie na fotelu, dokładnie wyliże sierść i zaśnie. Pora na poobiednią sjestę, pomyślała pani inspektor, zdejmując obcisły golf, potem zsunęła spodnie i majtki. Lubiła odpoczywać nago.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz