22 listopada 2015

Małżeństwo fr.7 (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Nie mogła zasnąć. Leżała w łóżku, rozmyślając. Czuła się zdradzona, oszukana i upokorzona. Wmawiała sobie, że uległa złudzeniu, wtedy uspokajała się i zamykała oczy, by za chwilę od nowa roztrząsać treść sennych wizji. Nad ranem wrócił Wojtek. Gdy go zobaczyła, nie miała już wątpliwości. Pamięta jego poszarzałą ze zmęczenia twarz i kłamstwa.
- To była ciężka zmiana, awaria maszyny, a potem dziki pęd, żeby wyrobić normę - powiedział jakimś suchym drewnianym głosem.
Milczała, a on stał na środku pokoju z opuszczonymi wzdłuż ciała rękami i patrzył na nią bezradnie. Wyrzuty sumienia? Nie, na pewno nie. Myślami musiał być daleko, może przy tamtej kobiecie. To nie był już ten sam człowiek, z którym jeszcze rano pragnęła spędzić resztę życia, wychować dziecko... Tamten odszedł. Wyobraziła sobie, że umarł. Wieczorem wyszedł do pracy i już nie wrócił. Wszyscy, których kochała, odeszli, najpierw babcia, dziadek, potem ojciec, a teraz on. Nie umiała ich zatrzymać. Mężczyzna, który stał przed nią, był obcy. Może wyglądał jak Wojtek, ale każde jego spojrzenie napawało ją wstrętem. Odsuwała się, ilekroć później chciał ją dotknąć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...