02 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.7

Drogi przyjacielu, posyłam ci zapach mięty, który tak lubisz.
Dziś rano zbudził mnie krzyk jakiegoś ptaka, gwałtowny i przenikliwy, pełen lęku, a potem na długo zaległa cisza. Nie mogłam już zasnąć.
Przypomniał mi się nasz słowik. Znalazłeś go w ogrodzie, w malinowym chruśniaku, dosłownie. Pamiętasz? Był w kiepskiej formie, ale ty - cudotwórca leczący chromych i przywracający martwych do życia, uparłeś się i zawróciłeś go z drogi, którą powinien był podążyć. Tak długo w dłoniach tuliłeś poszarpane, stygnące ciało, aż ożyło. Po godzinie słowik otworzył oczy, po kilku dniach zaczął jeść, chodzić i trzepotać skrzydłami, a po tygodniu wypuściłeś go z klatki. Odleciał. Wszystko na pozór toczyło się po staremu - nadal mieszkał w Sarniej Dolinie i co jakiś czas odwiedzał leszczynowy zagajnik, ale już nie śpiewał, jakby tę umiejętność zgubił po drugiej stronie, na ścieżce, z której go zawróciłeś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...