Ulewa była gwałtowna i
rzęsista. Woda z okolicznych wzgórz wtargnęła do ogrodu, siejąc spustoszenie,
po chwili zaczął jej wtórować wiatr - w napadzie jakiegoś nieposkromionego
szału jednym silnym podmuchem obalił starą czereśnię, która rosła tam chyba od
wieków, co roku rodząc pyszne owoce.
- Biedaczka - jęknęłam,
widząc, jak resztami sił próbuje jeszcze wesprzeć się na płocie.
Nie miała szans z
żywiołem. Zanim zdążyłam zamknąć mokre od łez oczy, padła na ziemię w plątaninę
pokrzyw i jeżyn.
Drzewa są piękne w swej
walce o życie, kochany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz