Drogi przyjacielu, za
mało piszę o miłości, choć przecież bez niej każdy mój oddech byłby stratą
czasu. Musisz wiedzieć, że żyjemy sobie tutaj jak u Pana Boga za piecem. Zimą,
gdy za oknem trzeszczy mróz i ludziom marzną serca, siedzimy przy kominku i
patrzymy na iskry, jak unoszą się, skrzą i bezpowrotnie giną w mroku, patrzymy
i rozmawiamy o tych wszystkich latach, kiedy miłości przy mnie nie było. Mam
wtedy gęsią skórkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz