26 stycznia 2019

Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.30


Drogi przyjacielu, sierpniowe upały przykuły mnie do leżaka. Przez całe dnie nie robię nic innego, tylko wyleguję się w cieniu, sącząc wodę z cytryną i lodem. Czasami sięgam po książkę, jedną z wielu z dziadkowej kolekcji białych kruków, ale i to nie jest w stanie wytrącić mnie z marazmu - czytam dwie, trzy, góra cztery strony, a potem zamykam oczy i wsłuchując się w szelest liści, powoli odlatuję. Wyobrażam sobie wtedy liście klonu wirujące w gęstym niczym smoła powietrzu - najpierw poruszają się szybko, jakby ktoś pospiesznie przewijał taśmę, zataczają coraz szersze kręgi, później stopniowo zwalniają, widzę wyraźnie ich pomarszczoną powierzchnię usianą brunatnymi plamami, aż w końcu giną w czerni. Zasypiam...
Dopadła mnie jakaś straszliwa melancholia, przyjacielu, dopadła i tłamsi w zarodku każdą jaśniejszą myśl, każdy pomysł, każdy lżejszy trzepot skrzydeł, oddala od ludzi, a przecież ich dotyk jest na wagę złota, ratuje...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...