Drogi przyjacielu,
podobno żyjemy dopóty, dopóki ludzie o nas pamiętają. Jak długo pamiętać będą o
mnie?
Dziś pod starą jabłonią w
ogrodzie znalazłam kilka słów, leżały na trawie pokryte rosą. Zebrałam je do
kosza, ostrożnie, żeby się nie poobijały, mają bardzo delikatną skórkę, umyłam
pod bieżącą wodą, pokroiłam na plasterki i suszę. Pod wpływem ciepła wydzielają
ładny zapach.
Szukanie słów zawsze
sprawiało mi wyjątkową przyjemność, z upływem lat przeistoczyło się w
uzależnienie. To nic, że zajmuje mnóstwo czasu, odciąga od spraw w mniemaniu
większości ważnych, naznacza człowieka jak kalectwo, skazuje na piekło bycia
niezrozumianym. To nic, że szukając słów, czasem całymi dniami nie udaje mi się
znaleźć ani jednego. To nic...
Najważniejsze złudzenie,
majak zbyt wybujałej wyobraźni, że jednak coś po mnie zostanie, nie umrę tak
całkiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz