30 kwietnia 2017

Zielone kamasze fr.4


Matka przestała się jej śnić przed miesiącem, to wtedy przyszły sny o zielonych kamaszach. Początkowo Alicja była zła z powodu tej niesamowitej odmiany, tęskniła za matką, wkrótce jednak po przebudzeniu, rozpamiętując treść sennych przeżyć, zaczęła odczuwać szczególny rodzaj przyjemności... Widok unoszącej się za oknem postaci, której twarzy nigdy nie mogła dojrzeć, intrygował coraz bardziej. Dałaby wiele, by móc ujrzeć tę twarz. Ilekroć jednak próbowała pokierować treścią snu, naciskała klamkę, aby uchylić okno, sen urywał się, pozostawiając obok odczucia przyjemności niedosyt. Teraz, siedząc na okiennym parapecie z kartką papieru, przyglądała się powstałemu z połączenia kałuż kształtowi.
- Zielone kamasze - szepnęła.
- Przepraszam - usłyszała w odpowiedzi. Zaskoczona drgnęła nerwowo i uniosła nieprzytomny wzrok. Na środku pokoju stała nieznajoma dziewczyna z wielką torbą śmieci w ręku. Uśmiechała się niepewnie.
- Cześć - powiedziała lekko speszona. - Pukałam i... i weszłam, choć nie słyszałam "proszę". Deszcz wszystko zagłusza...
- Cześć - wydusiła z siebie Alicja, gapiąc się na niespodziewanego gościa jak na niezidentyfikowany obiekt latający.
- Jestem tutaj nowa. Mieszkam w pokoju obok - ciągnęła tamta. - Możesz mnie oświecić, gdzie w tym kurniku jest zsyp?
Uniosła torbę ze śmieciami i znów się uśmiechnęła. Miała łagodne niebieskie oczy.
- Śmietnik jest na zewnątrz - odparła Alicja, z zaciekawieniem przyglądając się nowej sąsiadce.
Następne dziwadło, pomyślała, odpowiadając uśmiechem na zaskoczone spojrzenie właścicielki niebieskich oczu. Dziewczyna jakoś nie pasowała do wizerunku typowej mieszkanki akademika. Rude włosy rozjaśnione pasemkami były niedbale upięte w kok, na wydatnym nosie tkwiły okulary w grubej, w jednym miejscu sklejonej taśmą bezbarwną, oprawce. Szare, powyciągane na kolanach, spodnie dresowe czasy świetności miały już dawno za sobą. Na stopach...
- O Boże, zielone kamasze! - krzyknęła nagle Alicja, o mało co nie zlatując z parapetu na podłogę. Z trudem złapała równowagę.
- Podobają ci się? - zapytała tamta, demonstrując obuwie. - Sama je zrobiłam - dodała z dumą.


(historia zainspirowana snem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...