Na te słowa wilczek uniósł łeb i spojrzawszy na Agnieszkę,
zaskomlał żałośnie. Naprężył przednie łapy, lekko zakołysał się i znów
zapiszczał. Było widać, że poruszanie się sprawia mu ból. Po chwili jednak
zebrał się w sobie i zaczął powoli pełznąć w kierunku wyjścia.
- Hola, bratku! A ty dokąd? Patrzcie, ledwo toto zipie, a
już gdzieś się rwie! - zawołał wesoło Walenciak. - Ho ho ho, a to ci dopiero
chojrak! Żeby tak wszyscy chętni byli do roboty, to już byśmy tę chałupę w
pałac przerobili!
- Jaki mądry! - wtórowała mężowi w wesołości Jagna. -
Nadziwić się nie mogę temu stworzeniu! Niby wilczę szczenię, a takie jakby
ludzki rozum miało! Będzie miała pani kiedyś pociechę z niego przy domu!
- E tam! Natury nie oszukasz! - rzekł Walenciak. - Wyliże
się, sił nabierze i wróci do swoich. Tam mu będzie najlepiej...
- Swoi go nie chcieli - szepnęła Agnieszka i wziąwszy
wilczka na ręce, dodała z troską w głosie: - Zostań jeszcze dzisiaj tutaj,
maluchny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz