Piątkowe popołudnie nie zapowiadało się ciekawie. Alicja
postanowiła spędzić je w akademiku. Chciała wreszcie się wyspać, co w trakcie
tygodnia graniczyło z cudem. Cały budynek tętnił wtedy nieposkromionym życiem,
a cienkie ściany akademikowych pokojów z łatwością przepuszczały wszelkie jego
przejawy. Ludzie uczyli się, bawili, winda chodziła nieprzerwanie - z dołu do
góry, z góry na dół, telefony dzwoniły, muzyka grała, ciekła woda pod
prysznicem, gwizdał czajnik w kuchni, krople deszczu dudniły o parapet. Deszcz
padał od tygodnia, znacząc pusty parking brudnymi kałużami, między którymi od
czasu do czasu przemykał jakiś człowiek uzbrojony w parasol. Kałuże oglądane z
wysoka zdawały się tworzyć na płaszczyźnie parkingu rodzaj mapy. Ciekawe, czy
jest to układ przypadkowy, czy może z góry przez kogoś zaplanowany,
zastanawiała się Alicja, rozrysowując na kartce papieru ułożenie brunatnych
plam. Łączyła je na różne sposoby, przyglądając się z zaciekawieniem powstałym
kształtom. Tym kimś mógł być Bóg, jednak Alicja przestała wierzyć w jego
istnienie przed rokiem, w dniu, kiedy po długiej chorobie zmarła jej matka,
albo mieszkańcy innej planety - obcy, którzy podobno od wieków kierują ziemskim
życiem niczym marionetkarz lalką. Czy ktokolwiek się nad tym w ogóle zastanawia?
- Jesteś wariatką! - powtarzał ojciec, ilekroć pojawiała się w domu na
weekendy. Po pogrzebie matki przestała więc tam bywać, a ojciec nie zadał sobie
trudu, aby sprawdzić, co się z nią dzieje. Szybko pocieszył się w objęciach
innej kobiety. Może nigdy nie kochał matki, a może po prostu przestraszył się,
że nieboszczka pociągnie go - samotnego wdowca, za sobą na drugą stronę? Zawsze
był tchórzem, pomyślała Alicja, kreśląc na papierze kolejny kształt. Nigdy też
nie akceptował jej wyborów. Filozofia to najgorsze co mogła, jego zdaniem,
wybrać. Gdyby poszła śladem ojca (śladem znanego w środowisku medycznym
profesora nadzwyczajnego, kierownika katedry anatomii patologicznej) i zaczęła
studiować medycynę, zapewne byłby szczęśliwy. Mogłaby się teraz pławić w
rodzinnej fortunie bez obaw, że następnego dnia zabraknie jej grosza na obiad.
Nie musiałaby reklamować tej tandetnej bielizny ani w weekendy sprzątać w
biurowcach. Tego rodzaju pytania byłyby też jej zapewne obce. Rozmieszczenie
kałuż na parkingu nie może być przypadkowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz