Dochodziła czternasta. Weronika ostrożnie przekręciła klucz w zamku i nacisnęła klamkę, drzwi cicho skrzypnęły, po czym otworzyły się na oścież. Zanim przestąpiła próg, wstrzymała oddech. Przez chwilę wsłuchiwała się w odgłosy dobiegające z wnętrza domu, żadnych kroków, podejrzanych szmerów, tylko miarowe tykanie ściennego zegara. Zdjęła buty i na palcach przemierzyła sień, potem szybko wślizgnęła się do kuchni i zamknęła drzwi na skobel. Dopiero teraz mogła pozwolić sobie na lekkie westchnienie ulgi. Ojca nie było jeszcze w domu, jednak uporczywy smród przetrawionego alkoholu wymieszany z zapachem tytoniu wciąż przypominał o jego istnieniu. Pewnie siedzi z kolesiami pod sklepem i żłopie piwsko, pomyślała, uchylając okno. Owionął ją delikatny powiew wiatru.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Czasem na świecie dzieją się niewytłumaczalne rzeczy. Dziś na przykład, gdy tylko zjadłam śniadanie i zabrałam się do mycia naczyń, wypadła...
-
Wiki Arwena Obudziła się w szpitalu z przeświadczeniem, że umarła i tak właśnie wyglądają zaświaty, o których przed laty gorliwie opowi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz