Była tylko małym, bezradnym dzieckiem, a one doświadczonym myśliwym zdolnym rozszarpać nieposłuszną ofiarę. Kiedy wypełzły z mroku sieni, szybko im uległa. Wtedy jeszcze nie wiedziała, skąd przybywają i czego oczekują, po prostu panicznie się ich bała. Najpierw zdominowały świat snów, potem zaczęły sycić się jej strachem również za dnia. Nocne ataki lęku zdarzały się co raz częściej, w końcu matka zabrała ją do lekarza. Jego głos zdawał się pomagać, był szamanem odpędzającym złe duchy. Głosy cichły, ale na krótko... Wracały wściekłe i spragnione, zagłuszając wszystko, radość, beztroskę, marzenia, z każdym dniem potęgując w niej uczucie osamotnienia. Wkrótce pozostał tylko nagi strach. Ilekroć przemykała z dworu do kuchni, zatykała uszy w nadziei, że uchroni ją to przed prześladowcami, dziecięca naiwność albo po prostu zwykły ludzki instynkt samozachowawczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ania, siedząc na pniu powalonej przez wichurę gruszy, plotła wianek z bławatków i jaskrów. O tej porze roku na okolicznych łąkach rosło m...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz