10 sierpnia 2016

Głosy fr.6

Była tylko małym, bezradnym dzieckiem, a one doświadczonym myśliwym zdolnym rozszarpać nieposłuszną ofiarę. Kiedy wypełzły z mroku sieni, szybko im uległa. Wtedy jeszcze nie wiedziała, skąd przybywają i czego oczekują, po prostu panicznie się ich bała. Najpierw zdominowały świat snów, potem zaczęły sycić się jej strachem również za dnia. Nocne ataki lęku zdarzały się co raz częściej, w końcu matka zabrała ją do lekarza. Jego głos zdawał się pomagać, był szamanem odpędzającym złe duchy. Głosy cichły, ale na krótko... Wracały wściekłe i spragnione, zagłuszając wszystko, radość, beztroskę, marzenia, z każdym dniem potęgując w niej uczucie osamotnienia. Wkrótce pozostał tylko nagi strach. Ilekroć przemykała z dworu do kuchni, zatykała uszy w nadziei, że uchroni ją to przed prześladowcami, dziecięca naiwność albo po prostu zwykły ludzki instynkt samozachowawczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...