Przyjacielu, chciałoby się, żeby ludzie, którzy dotąd
mieszkali w moim sercu, zechcieli mieszkać tam nadal, chociaż przez jedno lato
jeszcze, a jeśli się da, to i przez jesień, póki śnieg nie przyprószy śladów
kopyt zastygłych w zmarzniętym błocie.
Nie pakujcie jeszcze bagaży, moi drodzy! Niech nadal stoją w
starej szafie, tam, gdzie postawiliście je w dniu naszego pierwszego spotkania,
niech stoją i łapią z nudów kurz. Nic im nie będzie. Naprawdę. Nie zamawiajcie
jeszcze biletów na pociąg ani nie rezerwujcie pokoju w hotelu w jakimś odległym
mieście. Zostańcie...
Zaparzę kawę. Siądziemy na werandzie i wsłuchując się w
gruchanie dzikiego gołębia, będziemy grzać sobie plecy w promieniach
wschodzącego słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz