17 kwietnia 2016

"Wirtualny szczur" fr.13 - Konopie

- W ogrodnictwo się bawimy, tak? - ciągnął Gniewosz, nie kryjąc ironii. - Muszę przyznać, że wyhodował pan dosyć dorodne okazy! A ta skrytka w krzakach malin, hm... Sam lepiej bym tego nie wymyślił!
- Może mi pan wreszcie powiedzieć, o co chodzi? - przerwał mu zdezorientowany Rysiek. - Co takiego znaleźliście w moim ogrodzie?
Posterunkowy milczał. Zdawał się nie dostrzegać aresztanta. Obejrzawszy dokładnie ołówek, skrzywił się. 
- Kowalik - rzekł wreszcie - i po co to aktorstwo? Ja doskonale się znam na takich ptaszkach jak pan!  Niewiniątko! A teraz mówić mi tu, czy te konopie indyjskie to na własny użytek, czy na handel?!
- Kurwa, jakie konopie?! - nie wytrzymał Rysiek. - Tego już za wiele! W co chcecie mnie wrobić? To jakiś koszmar! 
Na ospowatej twarzy Gniewosza malował się stoicki spokój.
- Trzy lata... Okrąglutkie trzy lata za kratami, chyba że zechce pan z nami współpracować - szepnął beznamiętnie.
Nie wróżyło to niczego dobrego. Siedzieli w niewielkim, dusznym pokoju na posterunku. Rysiek ocierał chustką pot z czoła. Niemiłosiernie chciało mu się pić. Oblizywał co chwilę spierzchnięte usta, próbując ogarnąć rozumem słowa posterunkowego. Konopie? Skąd do jasnej cholery konopie w jego ogrodzie? Maliny? Owszem, maliny rosły, ale od dawna do nich nie zaglądał, rozpleniły się, zdziczały. Czasami widział w nich dzieciaki z sąsiedztwa... Może te bachory tak go urządziły?
- I co, panie Kowalik... Współpracujemy? - Usłyszał pytanie. 

1 komentarz:

  1. ale zagmatwałaś życie biednemu Rysiowi :) czekam na dalszy ciąg i na to, co jeszcze zrobi Antoni.

    OdpowiedzUsuń

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...