30 kwietnia 2016

"Wirtualny szczur" fr.14 - Złe moce

- Nic nie wiem o konopiach - bąknął, czując ogarniającą go niemoc. - Nie zasadziłem ich w ogrodzie. To pomyłka jak wszystko inne...
Nagle głos mu się załamał. 
- Ech - westchnął głęboko i umilkł.
Co tu było mówić więcej, kiedy czuł, że byle słowem z tego się nie wykaraska. Wygląda na to, że wszystkie złe moce sprzysięgły się przeciwko niemu. Zresztą, te dobre też nigdy nie były po jego stronie. Omijały Rycha, jakby był trędowaty. Odkąd pamięta, każdy drobiazg wymykał mu się z rąk, przelatywał obok nosa niczym zapowiedź wygranej. Sukces jednak nigdy nie nadchodził. Szczęście nie chciało się do niego uśmiechnąć ani razu. Dziewczyna, w której podkochiwał się na studiach, wyszła za mąż za jego najlepszego kumpla, przy czym sam ich ze sobą poznał. Rodzice zapisali mu w spadku, zamiast pięknej willi w centrum, starą, zagrzybioną chałupę na przedmieściu, same z nią kłopoty, ciągle musi do rudery dokładać, a i tak sypie się, jakby wybudowano ją z samego piasku. Pazerna siostrunia zagarnęła działkę i nowiutkiego volkswagena, jemu zaś wściubiła rozklekotanego poloneza i parę groszy rekompensaty. I tak całe życie. Ciągle tylko tracił, zyskiwali zaś inni. Nienawidził tych cholernych burżujów. Nic nie robią, a los jest dla nich zawsze łaskawy, podsuwa pod wypasione ryje samo ptasie mleczko, a jemu figę z makiem. Jakaż to sprawiedliwość na tym świecie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...