07 lutego 2016

Smoczy język cz.7 - Karol fr.2

                                                                          Wiki Arwena
Roześmiał się, bo tak wypadało i wtedy właśnie poczuł to bolesne ukłucie w klatce piersiowej, co odczytał jako wróżbę przyszłych kłopotów. Jadąc w autobusie, co chwilę spoglądał na trzymaną w ręku zakładkę i drobiazgowo analizował swe dotychczasowe życie.
- Nie przydasz mi się - rzekł na koniec, chowając srebrnego smoka do aktówki.
Po dotarciu na miejsce, nie wiadomo z jakiego powodu, może pod wpływem rzuconego uroku, Karol, zamiast przed blokiem, w którym mieszkał od dwudziestu lat, czyli od momentu, kiedy rodzice podarowali mu kawalerkę, znalazł się w przedsionku osiedlowej biblioteki. Odrapane drzwi nie zachęcały do wejścia, a tabliczka informowała o wtorku wolnym od pracy, mimo to mężczyzna tkwił tam jak zahipnotyzowany, czując, że za chwilę wydarzy się coś niezwykłego.
- Zapraszam - Usłyszał delikatny, kobiecy głos.
Niepewnie nacisnął klamkę. Drzwi zaskrzypiały.
- Cześć. Czekałam na ciebie, Karolu. Wejdź...  - Ten sam zmysłowy głos wabił do środka.
Ujrzał półki, na których w równiutkich rzędach stały książki. Jednak to nie ich widok sprawił, że przekroczył próg, zrobił pierwszy krok, potem drugi i kolejne. Drzwi zamknęły się za nim cicho, a on sterowany jakąś tajemniczą siłą ruszył w kierunku dużego, dębowego biurka, przy którym stała seksowna bibliotekarka, ślicznotka z jego snów, mistrzyni uwodzenia, fale ciemnych, błyszczących włosów, oczy barwy hebanu z wąską źrenicą jak u kota, pełne, zmysłowe usta, ponętne krągłości.
- Chodź, Karolu, poczytamy - szepnęła, posyłając mu kuszące spojrzenie, po czym zaczęła powoli zsuwać ramiączka srebrnej sukienki. - Jaki typ literatury najbardziej lubisz?
Chciał powiedzieć "żaden", lecz słowo zamarło na ustach. Spod delikatnego materiału najpierw wyłoniły się piękne, jędrne piersi, istota kobiecości, potem brzuch, biodra.
- Każdy... - wydusił wreszcie przez ściśnięte gardło, gdy przysunęła się do niego i uśmiechnęła uwodzicielsko.
Najpierw poczuł ciepło pachnącego fiołkami ciała, potem przyjemny dreszcz podniecenia...

Około godziny szesnastej w przedsionku osiedlowej biblioteki odkryto zwłoki mężczyzny. Przybyły na miejsce prokurator wykluczył udział osób trzecich w śmierci czterdziestolatka. Nazajutrz pani Krystyna, bibliotekarka z ponad trzydziestoletnim stażem, po otwarciu wypożyczalni odnalazła na biurku srebrną zakładkę. Żaden z czytelników do dziś nie zgłosił się po zgubę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...