08 lutego 2016

Smoczy język cz.8 - Scholastyka fr.1

                                                                                Wiki  Arwena
Przychodziła tutaj co dzień. Niezależnie od pogody zawsze zamawiała to samo, kawę i napoleonkę. Pojęcie przerwy na lunch nie istniało dla Scholastyki. Czas to pieniądz, mawiała, współczując koleżankom, które zajęte wychowaniem dzieci, rezygnowały z ambicji zawodowych. Pracowała nawet tutaj, w małej kawiarni na rogu dwóch najruchliwszych ulic w mieście. Aromat małej czarnej parzonej właśnie w tym miejscu, nigdzie indziej, działał na Choli, jak nazywali ją pieszczotliwie przyjaciele, w szczególny sposób. Wyzwalał w niej niezwykłą kreatywność, a niepowtarzalny smak napoleonki był przysłowiową "kropką nad i". Jedno bez drugiego nie mogłoby istnieć, traciło swą tajemną moc. Każdego dnia o godzinie trzynastej Scholastyka wchodziła do kawiarni, rzucała zdawkowe "dzień dobry", siadała przy stoliku w kącie sali i nie zwracając uwagi na otoczenie, zagłębiała się w dokumenty. Gdy podchodziła do niej kelnerka ze smakowitym zamówieniem, czar zaczynał działać. To właśnie wtedy, pijąc kawę i delektując się ciastkiem, wpadała na genialne pomysły. Szef obdarzył ją szczególnymi względami, wkrótce ze stanowiska asystentki awansowała, przejmując biurko głównej księgowej firmy.
W środę, jak co dzień, Scholastyka przyszła do kawiarni i zajęła ulubione miejsce, ale tym razem nie było jej dane zająć się pracą.
- Czy mogę się dosiąść? - Usłyszała męski, nieco zachrypnięty głos.
- Jest tyle wolnych stolików - odpowiedziała zirytowana, nie podnosząc oczu znad dokumentu.
- Scholastyko - kontynuował mężczyzna bez cienia zażenowania - mam dla pani propozycję. Myślę, że to będzie dobry interes dla nas dwojga.
Słysząc własne imię, spojrzała z zaciekawieniem na nieznajomego. Miał ciemne, lekko szpakowate włosy i orzechowe oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...