15 lutego 2016

Smoczy język cz.8 - Scholastyka fr.3

                                                                                  Wiki Arwena
A więc tym razem intuicja zawiodła. Scholastyka, zdając się na nią, zaprosiła do stolika szaleńca, który nie dość, że zabiera jej cenne minuty, to jeszcze zatruwa głowę swoimi chorymi wizjami.
- Niech pan mami kogoś innego - powiedziała stanowczo. - Nie mam czasu wysłuchiwać tych bzdur. Proszę odejść, bo wezwę policję.
Mężczyzna opuścił głowę i siedział przez chwilę nieruchomo, potem spojrzał na nią uważnie. W jego oczach nie spostrzegła szaleństwa, były smutne.
- Widzi pani kobietę siedzącą przy drzwiach?
Mimowolnie podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku.
- Tak, tę, która czyta książkę. Jest w ósmym miesiącu ciąży. Urodzi Janka. Raz w tygodniu wymyka się z domu pod pretekstem wizyty u lekarza i przychodzi tutaj, aby poczytać, zjeść szarlotkę, wypić kawę, zapomnieć o mężu nieudaczniku - szepnął. - Za chwilę zapłaci, wyjdzie z kawiarni, siądzie do samochodu, ruszy z parkingu i odjedzie do domu. W czasie podróży zorientuje się, że zapomniała zabrać ze stolika zakładkę do książki, bardzo cenną pamiątkę po matce, srebrnego smoka z pękiem łańcuszków. Oczywiście zawróci...
- Proszę przestać! Nie wierzę w takie farmazony! - przerwała mu i zaśmiała się ironicznie. - Cholerny jasnowidz! To może powie mi pan, jak mój szef zareaguje, gdy przedstawię plan ograniczenia wydatków na wyjazdy służbowe?
- Nie zdąży wyhamować... - głos mu zadrżał. - Umrze w szpitalu. Nigdy się nie dowie, że przed zapłaceniem rachunku nieświadomie wsunęła zakładkę do kieszonki marynarki i tak naprawdę ma ją przy sobie w momencie, gdy wraca w pośpiechu do kawiarni. Nigdy nie przytuli cudem uratowanego Janka. Nie powinna wracać... Pani może to zmienić! Scholastyko, na miłość boską, proszę z nią porozmawiać albo wyjść stąd o innej porze niż zazwyczaj. Ocal siebie i ją! Zrób to dla tego dziecka, które będzie wzrastało bez matki!
Słuchała z niedowierzaniem. Nieznajomy nakręcał się coraz bardziej. Na jego bladej twarzy wykwitły rumieńce, oczy błyszczały od łez, a ręce drżały. Powinna się wycofać, zapłacić, wyjść! Nie, to może przynieść pecha... Jeszcze piętnaście minut.
- A pan? - zapytała bardziej dla uspokojenia mężczyzny niż z ciekawości. - Dlaczego pan jej nie ostrzeże, nie zatrzyma?
- Mogę rozmawiać tylko z panią - odparł ze smutkiem. - Staram się przekonać panią od wielu lat, niestety bezskutecznie. Po nieudanej próbie zawsze wracam do tego samego punktu w czasie. Za każdym razem scenariusz powtarza się. Umieracie obydwie w chwili, gdy przychodzę na świat... To jedyna pamiątka po matce...
Scholastyka ujrzała w dłoni mężczyzny srebrną zakładkę do książki. Była tak piękna, że kobieta zadrżała z zachwytu.

Tego dnia nie wróciła do biura. Po mieście lotem błyskawicy rozeszła się wieść o tragicznym wypadku samochodowym, w którym zginęły dwie kobiety. Jedna z nich była w ósmym miesiącu ciąży. Na szczęście, dzięki szybkiej interwencji lekarzy, dziecko udało się uratować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...