23 lipca 2016

Józkowa miłość fr. 1

Józek nie chciał się żenić. A bo to źle mu u mamusi, upierze, ugotuje, do roboty nie goni. Może i pospać, i popić do woli. Żeniaczka niejednego już usidliła, oj, niejednego! Taki Stasiek od Zybałów, kiedyś chłopak jurny, za kołnierz nigdy nie wylał, a teraz co... nos na kwintę zwieszony, blady, zagoniony, a kiedy na jednego do knajpy zawołasz, odpowiada, że stara z domu na zbity pysk wyrzuci. Urobiła go jędza, przekabaciła, już po chłopie... Lepiej nie mówić, bo łzy do oczu się cisną, a nogi jak z waty.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...