Patrzyłam na leżącą w trumnie kobietę. Gdyby nie opłakujący ją żałobnicy, można byłoby pomyśleć, że stara zasnęła na chwilę, jak to zwykła robić po wypiciu kilku głębszych. Przebudzi się, rozejrzy i zacznie naigrawać z kostuchy. Wiatr poniesie pijacki rechot daleko na wrzosowisko, płosząc zwierzęta z ciepłych, bezpiecznych kryjówek. Śmierć jednak triumfowała. Lato tego roku było upalne. Ciężkie, przesycone aromatem lilii powietrze wgryzało się w nozdrza ludzi stojących w przykościelnej kapliczce. Zapach śmierci unosił się nad ciałem Jadźki, przykuwając je do ostatniego ziemskiego łoża.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz