10 czerwca 2015

Powrót na wrzosowisko cz.119 - Duch Jadźki

                                                                        Wiki Arwena
Duch Jadźki długo jeszcze po pogrzebie przychodził do mnie w snach. Budziłam się zlana potem, nie mogąc zasnąć do rana. Z czasem starucha, najwidoczniej ośmielona zapachem strachu, nachodziła mnie również w dzień. Była w ogrodzie, czaiła się w zaroślach tarniny na wrzosowisku, skradała do łóżka w nocy, przypełzała nawet do kryjówki na werandzie. W upiornej twarzy nie dostrzegałam życia. Dawna, zawsze wesoła Jadźka, odeszła... W pustych oczodołach roiły się leśne mrówki, a z pomarszczonych, zgniłych ust z sykiem wypełzał wąż. Czaszkę pokrywała sucha skóra podziurawiona przez robaki niczym sito. Ojciec nie dowierzał opowieściom. Mówił, że wszystkiemu winna moja zbyt wybujała wyobraźnia. Jedynie Back wyczuwał obecność Jadźki i ilekroć była w pobliżu, ujadał wściekle drażniony silną wonią bimbru. Upiór cuchnął gorzałką, jakby tę jedną ziemską przyjemność pozwolono mu zabrać w zaświaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...