11 czerwca 2015

Powrót na wrzosowisko cz.120 - Straszy

                                                                            Wiki Arwena
Wkrótce potem rozeszły się po okolicy wieści, że w chałupie Jadźki straszy. Ktoś widział o zmroku dym wydobywający się z komina, inny czuł charakterystyczny swąd pędzonego bimbru. Inni zarzekali się, że stara łazi po wsi i podbiera cukier ze spiżarni. Jakimś cudem jesienią znikały śliwki z drzew obrastających chałupę Jadźki. Na wszystkich padł blady strach i wielu odczyniło stosowne obrządki, by upiorzyca trzymała się z dala od ich domostwa. Ojciec nic nie mówił, ale dostrzegłam, że u wejścia na werandę, przy futrynach okien i drzwi zawisło więcej niż zwykle mosiężnych dzwoneczków i wiązek ziół. Sołtys Gozdek przeszedł przez wieś i zebrawszy pokaźną sumkę pieniędzy, udał się na plebanię. Wkrótce proboszcz odprawił mszę za spokój duszy nieboszczki Jadwigi. Ludzie nieco odetchnęli, ale dla pewności, że starucha nierychło pokaże się na wrzosowisku, po nabożeństwie poszli gromadnie na cmentarz i tam wśród głośno wypowiadanych zaklęć skropili mogiłę święconą wodą. Potem wbili w grób ogromny osikowy pal. Główki czosnku wetknięte w ziemię dopełniły całości obrzędu. Odchodząc, każdy żegnał się znakiem krzyża i przesądnie nie oglądał za siebie, by przypadkiem potępiona dusza nie odebrała tego gestu jako wyrazu żalu czy tęsknoty. Ludzkie starania dopomogły. Rzeczywiście, coraz mniej mówiło się o Jadźce, a i ona najwyraźniej przygwożdżona do trumny osikowym palem nie pokazywała się już nikomu. We wsi za to, jakby dla upamiętnienia starej, piło się tego roku więcej śliwowicy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...