28 stycznia 2016

Domek w lesie fr.26

                                                                           Wiki Arwena
- Zaraz, zaraz, chyba o czymś zapomniałaś - szepnęła do siebie. - Ten skurwiel gotowy cię dopaść, gdy tylko dojdzie do siebie. 
Trzeba mocno go związać, eliminując w ten sposób jedno z zagrożeń. Karol co prawda nie ma nawet siły dosięgnąć inhalatora, ale nie zaszkodzi dmuchać na zimne. Zwodził ją przez tyle lat, a ona, bezgranicznie mu ufając, zrezygnowała z bycia czujną. Wydarzenia ostatnich kilku godzin pokazały, jaka była naiwna. Nie pozwoli oszukać się po raz kolejny. Przykucnęła, odnalazła w trawie lek, podniosła zatyczkę i szybkim ruchem wetknęła ustnik między zsiniałe wargi mężczyzny.
- Wdychaj - powiedziała sucho, naciskając zbiorniczek.
Karol wziął głęboki oddech. Odpowiednia dawka leku dostała się do oskrzeli, powodując natychmiastowe rozszerzenie pęcherzyków. Specyfik zaczął działać. Nika wprawnie związała ręce męża sznurkiem wyciągniętym z bluzy, potem paskiem od spodni skrępowała nogi. Upewniła się, że więzy mocno trzymają. Spokój, z jakim wykonywała te wszystkie czynności, przeraził ją samą. 
- Myślałeś, że niewiele się różnimy? - szepnęła, patrząc w oczy sapiącego mężczyzny. - Owszem, różnimy się... i to bardzo. Pozwolę ci żyć, ale trafisz do pierdla na długie lata.
Najpierw była śmiertelnie przerażona, potem wściekła, teraz jest opanowana i gotowa doprowadzić tę sprawę do końca. Mężczyzna, którego ubóstwiała, zwodził ją i zdradził, zaplanował z zimną krwią morderstwo. Nie widziała powodu, by się nad nim litować, a jednak nie potrafiła skazać go na pewną śmierć. Podała lek i obserwowała, jak powoli przywraca Karola do życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...