30 stycznia 2016

Smoczy język cz.1 - Katarzyna

                                                                           Wiki Arwena
Książka to świetny pomysł na spędzenie wieczoru, pomyślała Katarzyna, siadając na kanapie, która była już w połowie zajęta przez męża żłopiącego kolejną puszkę piwa. Za chwilę w telewizji miał zacząć się mecz, finał piłki ręcznej mężczyzn. Na czas jego trwania, czyli mniej więcej przez półtorej godziny, kontakt z Jackiem będzie niemożliwy. To akurat nie martwiło. Ostatnio tylko się kłócili, ona zarzucała mu nachalność, on czynił jej wymówki, że celowo go unika, jest oziębła. Pił coraz więcej, zdecydowanie za dużo. Po alkoholu stawał się grubiański, czasem agresywny. Miała tego dość, coraz częściej myślała o rozwodzie, ale jak dotąd nie zrobiła nic, by rozwiązać bądź uratować to małżeństwo. Wpadła w stan jakiejś psychicznej niemocy, czując, że staje się powoli cielęciem gotowym potulnie znosić wszelkie niewygody. Jej matka była taka sama, zahukana przez męża, przez całe życie cierpliwie znosiła impertynencje.
- Kaśka, przynieść jeszcze jedno piwo - rzucił Jacek jakby od niechcenia.
Ignorując jego słowa, sięgnęła po leżącą na ławie książkę. Znała go aż za dobrze, jeśli teraz pójdzie po piwo, będzie musiała to robić już zawsze, włącznie z usługiwaniem jego bezczelnym kolesiom. Ten sam scenariusz co wieczór. Mężczyzna, nie doczekawszy się reakcji z jej strony, w końcu wstawał sprzed telewizora, przeciągał się, drapał po wydatnym brzuchu i człapał leniwie do kuchni, by po kilku sekundach wrócić w puszką piwa. Tym razem było inaczej.
- Kurwa, długo mam czekać? - ryknął zniecierpliwiony.
Takiego zachowania nie spodziewała się. Najpierw zobaczyła czerwoną, nalaną tłuszczem twarz tuż nad swoją, potem poczuła odór alkoholu i potu. Jacek brutalnie wyrwał jej z rąk książkę.
- Co robisz? - zdążyła wydusić.
- Nic, kurwa! - wrzasnął. - Pozbywam się konkurencji!
- To tylko książka... - szepnęła.
- Książka... A to? - wskazał na tkwiącą między stronicami srebrną zakładkę smoka. - Skąd ją masz? Może mi powiesz, że wypożyczyłaś w bibliotece razem z książką?
- Dostałam... - bąknęła.
- Dostałaś... Ciekawe od kogo? Powiem ci, kurwa, od kogo! - wrzeszczał, wymachując książką przed jej oczami. - Od jakiegoś kochasia! Dajesz mu dupy, a on tobie kosztowne prezenciki!
Milczała, wiedząc, że dyskusja z pijanym Jackiem nie ma sensu. Każde słowo, nieważne jakie, doprowadzało go w takich chwilach do szewskiej pasji. Lepiej nie patrzeć mu wtedy w oczy, bo będzie jeszcze gorzej.
- O kuuurwa... - usłyszała kolejne przekleństwo, ale tym razem zabrzmiało inaczej, nasycone jednocześnie bólem, wściekłością i strachem, ucichło równie szybko jak się pojawiło.
Sekundę później Katarzyna ujrzała, jak z rozszarpanego gardła męża tryska krew, obryzgując ławę, pustą puszkę po piwie i telewizor. Dostrzegła coś jeszcze, jak długi, ostry jęzor chowa się w paszczy srebrnego smoka.
Wrzask usłyszeli sąsiedzi, to oni wyważyli drzwi, wezwali policję, złożyli pierwsze zeznania. Na pytanie inspektora, jak doszło do tej potwornej zbrodni, Katarzyna, patrząc otępiale na leżącą na podłodze książkę z zakładką, odpowiedziała:
- Smoczy język...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...