I nagle wśród tych wszystkich rekwizytów z przeszłości pojawiła się przede mną twarz kogoś z teraźniejszości. Poznałam go od razu. Do niedawna spotykaliśmy się co dzień, omawiając kluczowe dla badań sprawy. Charakterystyczne czoło ozdobione kosmykami siwych włosów, krótka, starannie przystrzyżona broda, chuda pomarszczona szyja ginąca w kołnierzyku błękitnej koszuli, czerwony krawat, szary, dobrze skrojony garnitur. Szef? Tak, to on, jak zawsze elegancki, pachnący wodą kolońską...
- Myślisz, Tereso, że to odpowiedni moment, by jej o wszystkim powiedzieć? - zapytał niemalże szeptem, spoglądając na mnie swymi łagodnymi niebieskimi oczami. - Czy jest gotowa?
- Spróbujmy - powiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz