Ciotka Maria przyjeżdżała raz do roku. Już po przekroczeniu furtki rozglądała się po ogrodzie z ciekawością równą wścibstwu inspektora, który podczas kontroli węszy w poszukiwaniu jakiegoś uchybienia. Ciotka skrywała pod maską zachwytu i radości zwykłą ludzką zawiść, która wydawała się Alicji bardziej pożądana w tym momencie niż obłuda. Nie zamieniała podczas tej inspekcji ani jednego słowa z ciotką. Najczęściej myślała o czymś zupełnie innym, od czasu do czasu rzucała tylko ciche "yhym" albo "tak tak". Ciotka gadała bez przerwy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz