Chłodna wilgoć zmyła z twarzy Alicji resztki snu. Wyszła z domu, taszcząc na ramieniu torbę, z której wystawał pękaty segregator. Kolejna stracona noc wypełniona szelestem papieru. Nie lubiła tej pracy, a jednak uparcie zmagała się z nią nawet po godzinach. Nie miała wyjścia. Góra teczek rosła na biurku w zastraszającym tempie. Szefowa co dzień dorzucała nowe. Alicja zasnęła dopiero nad ranem. Sen pokrzepił ją, ale był zbyt krótki, by mogła czuć się wypoczęta. Bolała ją głowa. Zatrzasnąwszy drzwi, rozejrzała się wokół. W kałużach przegladało się szarobure niebo. Od kilku dni padał deszcz, a ziemia nie nadążała spijać wody. Powoli wsiąkała w przestrzeń ogrodu, perliła się na roślinach, rozlewała po przedniej szybie samochodu. Wycieraczki pracowały z głośnym skrzypieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz