Spadł wyczekiwany od wielu dni deszcz. Alicja lubiła wiosenne mżawki. Przynosiły świeżość zapachów i barw, kojarzyły się również ze spokojem. Ulice, które zazwyczaj w godzinach popołudniowych, a więc wtedy, kiedy Alicja kończyła pracę, roiły się od ludzi, podczas deszczu były puste. Mogła wówczas spacerować pod parasolem do woli. Niepotrącana przez spieszących dokądś ludzi wracała do domu powoli. Czasem siadała na przystanku, udając, że czeka na autobus. W kłębach spalin odjeżdżały kolejne pojazdy po brzegi załadowane pasażerami, a ona siedziała w bezruchu, najczęściej czytała dopiero co kupioną w księgarni książkę, czasem po prostu obserwowała przechodniów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz