To był wyczerpujący dzień. Na szczęście już wieczór wraz z orzeźwającym smakiem schłodzonego piwa i ciepłem kąpieli z dodatkiem aromatycznego olejku. Myśli Alicji uciekają wstecz. Dla niej wszystko zaczęło się od dźwięku budzika. Nienawidziła tego brzęczenia. Nie jesteś sama, miliony przeżywają ten sam dramat, myślała, z niechęcią wychylając spod kołdry prawą nogę. W nocy budziła się często i niecierpliwie patrzyła na tarczę zegara. Wiedziała, że wkrótce dźwięk wydobywający się z granatowego pudełka rozbrzęczy się bezlitośnie. Musiała jechać do biura. Padał deszcz, znacząc drogę szaroburymi kałużami. Dziury w szosie nie pozwalały uciec myślami. Musiała patrzeć przed siebie, kluczyć między bajorami, omijać szerokim łukiem przechodniów uzbrojonych w parasole. Nie byli całkiem bezbronni. Teraz mogła sobie na to pozwolić, myśli płynęły. Kolejna książka... Pachnie farbą drukarską.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz