02 maja 2015

Świerszcz w trawie fr.1 - Alicja

                                                                       Wiki Arwena
Rozglądała się wokół nieco uważniej niż zwykle. Świat nadal był dla niej pełen tajemnic. Dziękowała za to. Nie, nie Bogu. Nie jemu była wdzięczna. Nie wierzyła w niego od dawna, tylko udawała. Uznała, że tak będzie lepiej. Upływający czas nie wymazał z pamięci pytań, jakie stawiała światu jako dziecko. Zapisały się w jej duszy na zawsze, wrosły głęboko i powracały. Nauczyła się nie mówić o nich głośno. Wypowiadała je w myślach. Czasem zdradzało ją spojrzenie, a wtedy musiała szukać wytłumaczenia dla tego nagłego zamyślenia, zapatrzenia. "Nie, nie jest mi smutno, nic się nie stało, to tylko zmęczenie, ból głowy", odpowiadała pośpiesznie i rzucała naprędce wymyślony żart odwracający uwagę natręta. Chciała, by zostawiono ją w spokoju. Jestem naprawdę zmęczona, myślała, patrząc na ludzi. Nie musiała wsłuchiwać się w treść ich rozmów, wiedziała, czego dotyczyły. Była w stanie przewidzieć wszystko, każdy ich gest, każde słowo. Ludzie przestali ją zaskakiwać. Mimo to pragnęła żyć. Smakowała każdy kęs czasu i nigdy nie czuła się nim nasycona. Zawsze brakowało tego jednego do spełnienia. Jednego kęsa! Szukała go, węszyła, pragnęła... Tymczasem trzeba było znaleźć jakieś zajęcie, by uspokoić Jego. Był dobry i nie zasługiwał na rozczarowanie. Musiała grać dla niego, każdego dnia zasługiwał na najlepszy spektakl. Wchodziła więc w rolę perfekcyjnie ucharakteryzowana i wtedy widziała go szczęśliwym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...