Inspektor Wierzbicka czekała cierpliwie. Mimo że trawiła ją ciekawość, nie chciała ponaglać staruszki. Usłyszana przez telefon wiadomość mocno nią wstrząsnęła. Dyrektorowa poprosiła o pomoc w poszukiwaniu córek. W mieście różnie mówiono o Zawadzie, ale nikt nigdy nie wyrzekł złego słowa na jego żonę. Uchodziła za nieskazitelną. Każdy, kto widział dyrektorową wracającą do domu z koszykiem wypełnionym zakupami, kłaniał się jej z szacunkiem. Pracowała ciężko, a przy tym nosiła się skromnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...

-
Wracała. Adam miał po nią wyjechać na dworzec. Zupełnie jak za studenckich czasów, pomyślała, tylko tym razem nie będzie margerytek ani nam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz