17 marca 2016

Córki fr.5 (Świerszcz w trawie)

Ojciec i Stefa mieli romans. Dwoje osamotnionych ludzi odnalazło się w świecie, w którym nie było zgody na tego rodzaju bliskość. Oboje nigdy nie mówili o swoim związku, nigdy nie zdradzili się najmniejszym gestem, spojrzeniem czy słowem, a jednak gdzieś w zakamarkach duszy Grażyna wiedziała, że łączy ich coś więcej niż zwykła relacja nauczyciel - uczennica. Domyślała się tego i czuła przyjemne podekscytowanie, gdy ich obserwowała. Była to dziwna fascynacja. Dostąpiła wtajemniczenia, mimo że tych dwoje dobrze chroniło swój sekret. Cieszyła się, że ojciec jest wreszcie szczęśliwy. Uśmiechał się częściej i grał z pasją, jakiej nigdy dotąd w nim nie widziała. Grał dla Stefy, a ona słuchała z wypiekami na twarzy, z przejęciem. Przypominała wtedy dobrą wróżkę. Ojciec z matką nigdy nie znajdowali wspólnego języka, ciągle się kłócili o najbanalniejsze sprawy, o niezrobione na czas zakupy, o kilka minut spóźnienia na obiad, o niezapłacone rachunki. O muzyce w ogóle nie rozmawiali. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...