Jej śmiech zawsze dobrze mnie nastrajał, lecz tym razem, wsłuchując się w niego, poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku, a wraz z nim zalewającą mnie falę paniki połączoną z rozdrażnieniem, które na dobre wyrwały mnie ze stanu permanentnego błogostanu. Otuliłam się szczelniej kocem, próbując nie okazać irytacji. Cokolwiek złego się ze mną działo, na pewno nie z winy Ani, przeciwnie - odkąd nasze drogi przypadkiem się zeszły, czułam, że w moim życiu zaczyna zmieniać się coś na lepsze. Anka miała w sobie ten szczególny rodzaj naturalnej świeżości, który w jakiś irracjonalny sposób wyzwalał w ludziach pozytywną energię. Ten stan udzielał się i mnie. Dzięki niej znów pisałam, a przynajmniej podejmowałam takie próby.
Puszczyk rozhukał się na dobre. Jego charakterystyczne nawoływanie niosło się echem po okolicy niczym upiorny skowyt diabła samotnie błądzącego po mokradłach.
Puszczyk rozhukał się na dobre. Jego charakterystyczne nawoływanie niosło się echem po okolicy niczym upiorny skowyt diabła samotnie błądzącego po mokradłach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz