05 czerwca 2020

Król mokradeł fr.2

Jej śmiech zawsze dobrze mnie nastrajał, lecz tym razem, wsłuchując się w niego, poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku, a wraz z nim zalewającą mnie falę paniki połączoną z rozdrażnieniem, które na dobre wyrwały mnie ze stanu permanentnego błogostanu. Otuliłam się szczelniej kocem, próbując nie okazać irytacji. Cokolwiek złego się ze mną działo, na pewno nie z winy Ani, przeciwnie - odkąd nasze drogi przypadkiem się zeszły, czułam, że w moim życiu zaczyna zmieniać się coś na lepsze. Anka miała w sobie ten szczególny rodzaj naturalnej świeżości, który w jakiś irracjonalny sposób wyzwalał w ludziach pozytywną energię. Ten stan udzielał się i mnie. Dzięki niej znów pisałam, a przynajmniej podejmowałam takie próby.
Puszczyk rozhukał się na dobre. Jego charakterystyczne nawoływanie niosło się echem po okolicy niczym upiorny skowyt diabła samotnie błądzącego po mokradłach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...