11 czerwca 2020

Miś Dyzio - Pod choinką

Miś Dyzio obudził się w dobrym humorku i od razu spojrzał w okno. Na zewnątrz jak okiem sięgnąć wszystko było okryte śnieżną bielą niczym kołderką - płot, po którym skakały wróble, świerki objuczone szyszkami, żywopłot, ławeczki, a nawet winogron i słup elektryczny. Ach, jak pięknie! Nic, tylko ulepić bałwana, pomyślał miś i uśmiechnął się od ucha do ucha. Taki uśmiech to objaw szczęścia, a Dyzio tego ranka był szczęśliwy, co ja piszę, był najszczęśliwszym misiem na świecie. Od dawna nie czuł się tak wspaniale. Wygramolił się więc z łóżeczka, ziewnął, przeciągnął leniwie i usadowił wygodnie pod choinką. Miś siedzący pod świątecznym drzewkiem może oznaczać tylko jedno - prezent!
Prezenty lubi dostawać każdy, a chyba najbardziej dzieci. Taki podarowany miś znaczy dla nich więcej niż wszystkie skarby świata, kochają go całym sercem i za nic nie chcą go stracić. Dyziowi było dobrze pod choinką, mięciutko i ciepło, o wiele wygodniej niż na sklepowej witrynie. Co chwilę spoglądał na mieniące się w świetle lampek ozdoby, na srebrzyste łańcuchy, kolorowe bombki, pajacyki, aniołki, cukierki zawinięte w złotko i zdobione lukrem pierniki, spoglądał, uśmiechał się i marzył. Misie takie już są, po prostu takie się rodzą i choćby nie wiem, co się działo wokół, spostrzegają wszystko przez różowe okulary. Dyzio był marzycielem, ale nie tylko - wierzył, podobnie jak ja, że miłość jest najważniejsza na świecie, nic więcej... reszta to tylko dodatek, błyszcząca w świetle lampek ozdoba, świecidełko, które cieszy przez chwilę, a potem znika, wypala się niczym zimne ognie, złuda. Niektórzy twierdzą, że taka wiara jest naiwna, bzdurna, nikomu niepotrzebna, przeżytek. Nie słuchajcie ich! Spójrzcie na misia Dyzia, na jego rozmarzoną minkę, na cudowne, poczciwe oczka, w których przegląda się światło gwiazd - komuś takiemu można zaufać...
Wróćmy jednak pod choinkę. Kiedy jest się szczęśliwym misiem, chciałoby się podzielić tym niezwykłym uczuciem ze wszystkimi tak jak opłatkiem w czasie Wigilii. Właśnie wzeszła pierwsza gwiazdka, błyszczy mocniej niż zwykle, jakby chciała coś ważnego przekazać, zdradzić jakąś wielką tajemnicę - marzenia, nawet te z pozoru niemożliwe, czasem się spełniają, dlatego nigdy, przenigdy nie wolno z nich rezygnować! Miś Dyzio ma już swój dom, cieplutki i pachnący, wymarzony, z choinką i kolędami, a co najważniejsze - czuje się w nim kochany. Czy można chcieć czegoś więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...