30 lipca 2015

Obraz fr.3 (Świerszcz w trawie)


 
                                                                Wiki Arwena
Mdłości nie ustąpiły. Alicja zebrała jednak siły, weszła na taboret i zdjęła ze ściany malowidło. Cokolwiek w sobie jeszcze kryło, nie chciała już na to patrzeć. Powiesiła je tam tylko z jednego powodu, aby sprawić przyjemność Weronice. Dziewczyna pojawi się dopiero za kilka dni, do tego czasu dobrym miejscem dla obrazu będzie spiżarnia. W mieszkaniu rozległ się przeciągły dzwonek telefonu. Pewnie szefowa, pomyślała Alicja, niechętnie podchodząc do aparatu. Nie znosiła tych porannych dyrektyw wypowiadanych tonem niedopuszczającym odmowy.
- Nie dzisiaj, wiedźmo! Nie dzisiaj... - powtarzała jak mantrę. - Nie dzisiaj, diablico!
- Hallo... - usłyszała nieznajomy, kobiecy głos. - Czy rozmawiam z panią Alicją?
- Przy telefonie. Słucham? - odpowiedziała z ulgą.
- Jestem matką Weroniki. Od wczoraj nie ma jej w domu... Pomyślałam, że może jest u pani. Wybierała się przecież... - głos zadrżał i umilkł nagle, jakby zużył wszystką energię na przekazanie tej krótkiej informacji.
- Nie, tutaj jej nie ma... - szepnęła do słuchawki. - Może po prostu przenocowała u kogoś?
- Weronika nie ma nikogo takiego. Jedynie panią... Wieczorem po pracy miała zawieźć zakupy dziadkowi, ale nie dotarła tam... - chwilami głos słabł tak bardzo, że Alicja słyszała w słuchawce tylko ciężki, astmatyczny oddech. - Jej komórka milczy. Mój Boże, a jeśli coś się stało? Miałam nadzieję, że pojechała do pani...
- Proszę się nie martwić. Na pewno zadzwoni, wróci... - pocieszała, lecz czający się w niej od kilku minut niepokój przejął kontrolę i ścisnął za gardło tak mocno, że nie była w stanie dalej mówić.

2 komentarze:

  1. czyżby Weronika w obrazie zapowiedziała swoja przyszłość.....mam nieprzyjemne ciarki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly anna, nie wiem:) okaże się dzisiaj, gdy znajdę chwilkę na pisanie:) pozdrowionka:)

      Usuń

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...