24 lipca 2015

Weronika fr.1 (Świerszcz w trawie)

                                                                     Wiki Arwena
Wychodząc, nie zamknęła drzwi. Słyszała ich złowrogie skrzypienie, gdy z uczuciem przerażenia zagłębiała się w wieczorny chłód. Nie pożegnała się ze starym, nigdy tego nie robiła, a on zdawał się tym nie przejmować. Mam nadzieję, że już nigdy cię nie zobaczę, skurwielu, szepnęła w ciszę lasu. Rozejrzała się wokół pełna obaw, że staruch mógł usłyszeć, nie dostrzegła jednak nic podejrzanego. W dole tętniło życie. O tej godzinie ludzie z miasteczka wylegali na ulicę, piwne ogródki kipiały gwarem. Wiele dałaby, by znaleźć się wśród nich w ten ostatni wieczór. Na górze panowała martwota. Czasami miała wrażenie, że staruch obserwuje ją przez okno. Na samą myśl o tym kurczyła się w sobie niczym ślimak próbujący umknąć do skorupy przed niebezpieczeństwem. Przyspieszyła kroku, aby jak najszybciej pokonać odległość dzielącą ją od przystanku autobusowego. To zaledwie dwieście metrów, pomyślała, chcąc dodać sobie otuchy. Czuła na ciele gęsią skórkę. Przystanęła i zaczęła nerwowo poszukiwać w plecaku telefonu komórkowego. Ścieżka wiła się wśród zarośli, łatwo ją zgubić i zboczyć w gąszcz jeżyn, a te raniły do krwi. Nagły szelest dobiegający od strony chaty zwrócił jej uwagę. Mogło to być jakieś zwierzę albo... Nawet w myślach bała się przyznać, że mógł to być on, ten ohydny staruch, którego musiała nazywać dziadkiem. Gdzieś od mniej więcej roku znała jego tajemnicę, chodził i to całkiem nieźle. Nie wiedziała tylko, dlaczego ukrywał ten fakt przed światem. Zadrżała, kiedy szelest powtórzył się, ale tym razem kilka metrów za nią. Nie namyślając się, zaczęła biec w kierunku lampy ulicznej majaczącej wśród drzew. Pędy jeżyn szarpały ją w łydki, kłuły boleśnie. Nie zwalniała. Zaraz wsiądę do autobusu, a jutro będzie po wszystkim, wyjadę z tej mieściny, przeklęty staruch, kurwa, myślała, walcząc z zadyszką. Matka niczego jej nie oszczędziła, a teraz ten pojebaniec... Jak mogła godzić się z tym przez tyle lat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...