16 lipca 2015

Sandomierz fr.3 - Strach na wróble (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Kiedy opuściła ręce, zobaczyła mężczyznę stojącego między drzewami. Pojawił się nagle i był tak szkaradny, że dziewczyna w pierwszym odruchu chciała uciekać. Nogi odmówiły jednak posłuszeństwa, przez chwilę stała w miejscu, czując wzbierające przerażenie. Przybysz miał na głowie duży słomkowy kapelusz, w niektórych miejscach dziurawy i postrzępiony. Z obu stron sterczały posklejane, sztywne strąki przypominające bardziej siano niż ludzkie włosy. Chuda pomarszczona twarz tonęła w cieniu. Alicja widziała tylko sine wargi, między którymi czerniły się zęby. Głowa osadzona na długiej szyi pokrytej żółtą, niemalże papierową skórą, sprawiała wrażenie martwej. Jedynie zapadła klatka piersiowa unosiła się nieznacznie i opadała ciężko. Z upiornych ust ze świstem wydobywało się powietrze, ciche, nieludzkie charczenie.  
- Alissss... Alissss... - usłyszała szept.
Znała to zdrobnienie. Tylko jedna osoba tak się do niej zwracała. Ojciec od dawna nie żył, to nie mógł być on, dziwaczna postać w niczym go nie przypominała. Alicja, słysząc swoje imię w szkaradnych ustach nieznajomego, przeraźliwie krzyknęła i zaczęła biec na oślep. Gałęzie trącały ją w twarz, pokrzywy parzyły w nogi, stopy tonęły w grząskiej ziemi. Kiedy upadła, potykając się o pędy jakiegoś zielska, podkurczyła nogi i osłoniła rękami głowę. Słyszała szybko zbliżające się kroki. Wkrótce ją dopadnie. Nie miała żadnych szans. Udało jej się przecież pokonać zaledwie kilka metrów. 
- Kochanie, co się stało? - zawołał zaniepokojony Wojtek, podszedł do leżącej żony i pomógł jej wstać. - Co się stało? Cała drżysz! Mój Boże, co cię tak przestraszyło?
- Tam... - wskazała ręką w stronę, skąd przybiegła. - Jakiś dziwny człowiek...
- Nikogo tam nie ma! Przecież właśnie stamtąd przyszedłem! Nikogo oprócz stracha na wróble... - przekonywał, głaszcząc ją czule po policzku. - Przestraszyłaś się stracha na wróble? Chodź, pokażę ci...
- Nie, jedźmy już... - odpowiedziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...